Opowieści wigilijne

Za kilka dni Wigilia. Nasze imieniny, Adama i Ewy. Taki przypadek, zawsze cieszyliśmy się na to wspólne potrójne święto. Właściwie imieniny wyprawialiśmy w pierwszy dzień świąt, bo wiadomo, Wigilia to dzień dla rodziny. Teraz dzieci już na swoim, a ja od kilku miesięcy mieszkam z kolegą Ryśkiem, który ma po rodzicach mały domek i któremu ciężko ten dom utrzymać. Wynajął mi więc pokój. A ja już nie mogłem pozwolić, żeby moja wredna żona bezkarnie mnie obrażała, a dzieci jawnie lekceważyły! – Śmieć jesteś, a nie mąż!

Wspólne imieniny

Opowieści wigilijne / Wspólne imieniny

Zwykły śmieć zapijaczony, a nie ojciec. A ja przecież dobrze zarabiam, w pracy mnie szanują, teraz taka np. pani Zosia dba, abym zawsze coś domowego zjadł. Nie jestem alkoholikiem, za bardzo cenię swój rozum, żeby pozwolić, aby coś mną rządziło! Palenie rzuciłem już wiele lat temu! A piję czasem, bo mam taką ochotę, i nic ani nikt nie będzie mną rządził. Jak będę chciał, to przestanę... ale po co? Bo moja żona nie znosi mnie, kiedy sobie co nieco wypiję? Bo w sobotę z Ryśkiem pogadałem sobie szczerze przy kielichu? – Dom to nie izba wytrzeźwień! – wrzeszczała. To ja jej pokazałem, gdzie mam ten jej dom! Nasz dom!
Wyprowadziłem się i nie narzekam. Nie rozumiem, dlaczego nie mogę sobie dzisiaj znaleźć miejsca? Wspólne imieniny? A może to ksiądz Franek nakładł mi do głowy, kiedy rozmawialiśmy kilka dni temu podczas spotkania: – Ja ci Adam wierzę, że nie jesteś uzależniony i panujesz nad sobą, toteż nie widzę problemu, żebyś rzadziej sprawiał sobie przyjemność, która rani twoją żonę!
No właśnie, ilekroć w nasze imieniny nie raz, nie dwa sobie ostro popiłem, to jakoś nigdy jej to nie raniło, najwyżej wyśmiewała się z moich popisów. Ale pomagała nawet rozebrać się przed snem! A jak się gdzieś zawieruszyłem, to od razu awantura i niesamowite oskarżenia.
Staram się przywołać wspomnienia wszystkiego najgorszego, co między nami zaszło, każde jej złe słowo. Każdą obelgę. Nie pomaga. Co tu będę ukrywał. Chce mi się płakać i wołać – ja chcę do domu! – Facet pod pięćdziesiątkę, a takie numery? Od kilku dni nie mam ochoty nawet na kielicha ani na rozmowy z Ryśkiem. On jako stary kawaler nic z tego nie rozumie. Tym bardziej po tych naszych nocach przegadanych o wrednych babach!
Zatelefonowałem, przekonałem, że musimy się spotkać. Kupiłem jej bukiet żółtych róż. Jak kiedyś. Na początku było trochę sztywno. Schudła, ładnie się ostrzygła. Wygląda młodziej. Dom jakby obcy, już wysprzątany do połysku! Powiedziałem, że już nie piję. Nie to, żebym został abstynentem, nie muszę jak ci idioci z AA. Otworzyłem się, dużo mówiłem, i to szczerze. Znam ją od trzydziestu wspólnych lat i dość szybko przekonałem, że powinna mi zaufać. Rozczuliła się, przygotowała na kolację moje ulubione pierożki. Jej też mnie brakowało. Popłakaliśmy się oboje. Obiecała, że jutro zawiadomi dzieci. - Że wróciłem na dobre i na złe! – dodałem. Ewa wyjęła butelkę białego wina, które kupiła do ryby na wigilię. – Nie szkodzi, kupię lepsze - obiecałem. To był piękny wieczór. Obudziłem się koło drugiej po północy. Ewa mocno spała. Delikatnie odsunąłem jej rękę i poszedłem do kuchni. Tam przecież zostało prawie pół butelki wina! Wypiłem duszkiem. Już wiedziałem, że muszę wyjść i wrócić do Ryśka. Mam w pokoju pół litra.
Na palcach wróciłem do sypialni, cichutko pozbierałem swoje ubranie. Klucze do naszego domu położyłem na stole w kuchni, obok pustej flaszki po białym reńskim. Nie zostawiłem żadnej kartki. To nie melodramat. Ona i tak będzie wiedziała. Szedłem w zacinającym deszczu, wściekły na tę wredną żonę, która wszystko wie lepiej. Bez której będę już zawsze obchodził nasze imieniny i pijacką wigilię z Ryśkiem! Zawsze? Na szczęście baby są nie tylko wredne, ale i głupiutkie! A może jednak... uda mi się ją przekonać, że to jej wina. Przecież ja nie wiem, że jestem uzależniony, to ona mi to od dawna wmawiała i jeżeli była tego tak pewna... to po jaką cholerę wyciągnęła to wino? Ja już od kilku dni nie miałem ochoty na picie!

Numer: 2006 52_53   Autor: Bożena Abratowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *