Miński lokator to gderliwe zło. Nie dość, że chla wódę i cuchnie grzybem, to jeszcze nie chce płacić za wynajem komunalnego M-2. Co z tego, że ono wcale nie przypomina mieszkania, a lokator już kilka lat nie pracuje... Płacić trzeba i basta, a jeśli nie, to pod most

Bunt wyklętych

Stereotypy, którymi od 15 lat są karmieni mińszczanie, mogą już dzisiaj wzbudzić tylko obojętność wśród zasobniejszych mieszkańców miasta. Lokatorzy komunalnych socjałów czują wstyd, gdy ich dzieci wyzywa się od barakowców, patogenów i marginesu. Nie wszyscy sobie zasłużyli na taką opinię, bo bieda to nie zawsze patologiczna hierarchia ważności, tj. pierwsza flaszka z zakąską, a potem dylemat - z czego zapłaci czynsz. Skąd więc wzięły się tak wielkie zaległości w opłatach? Dłużnicy burmistrza też chcieliby wiedzieć, jakim cudem popadli w tarapaty, które zgotowało im PGK. Tylko sąd może to rozstrzygnąć, a pomóc – Piotr Ikonowicz i jego „Nowa Lewica”.

Drugie spotkanie mińskich lokatorów przyniosło nie tylko tak smutne refleksje. Przede wszystkim w piątek 18 marca w sali starostwa zabrakło nawet dyrektora PGK. Strata niewielka, bo Jerzy Nowak niewiele może pomóc i zdziałać. Co innego burmistrz Grzesiak, ale ten akurat wybrał się na urlop. Został więc sam Ikonowicz z nieliczną tego dnia owczarnią. Zapatrzeni w wodza lokatorzy jeszcze raz usłyszeli, że Mińsk jest zboczonym miastem, bo nigdzie nie jest tak drogo i też nigdzie nie ma tak obskurnych lokali komunalnych.
- To nie bieda, a ciągłe zawyżanie opłat jest przyczyną zadłużenia aż 82% lokatorów – uzasadniał Ikonowicz wnioskując, by za baraki w ogóle nie pobierano czynszu, co jest zachodnioeuropejską normą.
- A mińską normą jest błędne koło zadłużeń – nie wytrzymała Danuta Staska, opowiadając jak po narodzinach syna urodził się jej też dług i to 5-tysięczny.
- A wielu lokatorów to nawet nie wie, że należą się im datki mieszkaniowe – krzyknął ktoś z sali.
Dlatego musi powstać organizacja lokatorów, która zapewni wszystkim potrzebującym obsługę prawną. Przyjadą prawnicy z Warszawy, bo mińscy – zdaniem Ikonowicza – nie chcą reprezentować nizin społecznych. Tak się wyalienowali czy śmierdzą im ubogie grosze – nie wiadomo. Drugim powodem stworzenia organizacji jest lobbowanie spraw lokatorów. Burmistrz musi się liczyć z dobrze funkcjonującym stowarzyszeniem, bo będzie miał ciągłe kłopoty. Już teraz PGK rozpisuje długi na wieloletnie raty i nie wnosi spraw o eksmisję. Dyrektor proponował nawet lokal, ale uznali, że siedziba Stowarzyszenia Lokatorów Mińskich (SLM) musi być otwarta także po 15.00, więc pewnie wynajmą pokój w budynku po policji. Tam zawiśnie szyld SLM, na którym będzie też logo Nowej Lewicy, patrona walki lokatorów o prawa do godnego mieszkania.
O sposób promocji partii Ikonowicza pytał w czasie spotkania Jerzy Popowski, który też opowiedział o swoich bezskutecznych staraniach o wybudowanie bloku socjalnego, gdy jeszcze był radnym (1998-2002). Ale za Gołasia było to tak samo niemożliwe jak teraz idea połączenia bogatego PWiK i ubogiego PGK w jedną spółkę, by staniała woda i nie trzeba było dokładać do komunałki miliona złotych.
- A skąd PGK ma brać, gdy ludzie piją, nie płacąc za mieszkania? – wypalił prosto w oczy radny Ciszkowski. Omal go później za to nie zjedzono, bo fakt, że on płaci ze skromnej emerytury to słaby dowód w porównaniu do diety radnego. Trzeba aż było rozgniewanych dłużników odciągnąć w rewiry źle dzielonej pomocy społecznej i ich aktywności wyborczej. Nikt z sali ostatnio nie głosował, więc teoretycznie nikt też nie ma prawa do krytyki. To trzeba zmienić przy pomocy stowarzyszenia, które w końcówce zebrania wybrało swoje tymczasowe władze. Przewodniczącym SLM został Jan Wocial, któremu do pomocy przydzielono Urszulę Preyzner, Hannę Chaś i Ewę Kaczorek. Funkcję sekretarza objęła Monika Rybak, funduszami będzie się opiekowała Ewa Najmrodzka, a rewidentami SLM zostali Andrzej Leszczyński, Barbara Frejtak i Ewa Jednorowska.
Jest już gotowy do rejestracji statut stowarzyszenia, w którym mówi się o integracji społeczeństwa miasta i gminy Mińsk Mazowiecki, zwiększaniu bazy lokali komunalnych, podniesienia w nich poziomu higienicznego, przeciwdzałaniu patologii i pomocy rodzinom oraz ochronie praw człowieka. Jest też wzmianka o współpracy z władzami, które nie mogą zignorować tak dużej, bo co najmniej kilkusetnej dziś reprezentacji mieszkańców. A mogą ich być tysiące, jeśli SLM nie ograniczy się tylko do zadłużonych lokatorów.

Numer: 2005 13





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *