W mińskiej gminie

Po 16 latach wolnych samorządów w wielu miastach i gminach kraju następuje utrwalenie władzy burmistrzów i wójtów. Po pierwszej sesji w mińskiej gminie widać wyraźnie, że wybrany w pierwszej turze wójt Sylwester Dąbrowski nie będzie miał najmniejszych problemów także z radnymi

Samodzierżawie?

W mińskiej gminie / Samodzierżawie?

Pierwszą sesję poprowadził 68-letni Henryk Rozbicki ze Stojadeł, by po tajnym głosowaniu oddać władzę drugiemu stojeckiemu radnemu - Waldemarowi Padzikowi, który w minionej kadencji zastępował Tadeusza Kosobudzkiego. Pewnie sobie poradzi, bo ma za sobą 10 radnych, wójta, urząd i - jak na razie - słabą piątkę opozycyjnych radnych. To wynik niedopuszczenia do wyborów grupy związanej z PO, przegranej Barbary Szopy i Jana Tymińskiego (1 punktem z Kozerą) oraz wpływ atmosfery pierwszej sesji. Nie trzeba się więc dziwić, że Waldemar Padzik, a potem Andrzej Gruba przejęli władzę w radzie aż 14 głosami (tylko jedna osoba była przeciw), natomiast przewodniczący z wrażenia zaczął w imieniu wójta czytać ślubowanie. Dąbrowski zrobił to dobitniej, bo z dokładką - Tak mi dopomóż Bóg i... wyszedł z sali.
Tymczasem jego zastępca miał już przygotowaną propozycję wynagrodzenia nowego-starego wójta. Nie bawiąc się w szczegóły, wyjawił radnym, że Dąbrowski zasłużył na 7590 zł brutto. Należy mu się, bo jako wójt największej wiejskiej gminy miał przez ostatnie cztery lata jedną z najniższych pensji, czyli 6100 zł brutto.
- Dlaczego aż tyle podwyżki? - dopytywał się radny Celiński. - Siedzicie obaj w gminie i tyłków nie wychylicie po środki z Unii Europejskiej, a chcecie tyle zarabiać co inni?
- Budowaliśmy szkoły, a Unia na oświatę pieniędzy nie dawała. Na środki przedakcesyjne też byliśmy za bogaci - tłumaczył wicewójt Sędek.
Dziesięciu radnym z komitetu wójta wystarczyło, ale czworgu (jeden gdzieś przepadł w głosowaniu) nie spodobała się 1,5-tysięczna podwyżka i - już jawnie - zagłosowali przeciw. Kim są? To wspomniany Władysław Celiński, a także Monika Rozalska, Kazimierz Czerniawski, Mateusz Kozera i Marzena Staniszewska pełniąca podczas pierwszej sesji rolę przewodniczącej komisji skrutacyjnej. Rozalska, Kozera i Staniszewska to również troje najmłodszych w gminie radnych (odpowiednio 27, 29 i 30 lat). - Nie zagadywać rady biciem piany, bo od dyskutowania są komisje - upomniał ewentualnych naśladowców Celińskiego Piotr Stosio, czym wzbudził u niektórych strach, a u innych śmiech. Pytano wręcz, czy w tej kadencji będzie można tylko chwalić - oczywiście włodarzy mińskiej gminy. A może i trzeba, jak to jest z oświadczeniami majątkowymi, które nowi radni muszą złożyć już w miesiąc od pierwszej sesji, a drugie - do końca kwietnia 2007 r.

Albert Woźnica instruował nuworyszy co i jak wypełniać, by nie skłamać i nie sprowadzić sobie na głowę fiskusa. Twierdził również, że on będzie te oświadczenia sprawdzał, co jest ciekawostką, bo dotychczas weryfikacja zeznań leżała w obowiązkach przewodniczącego rady. Może w mińskiej gminie jest inaczej, ale przecież cała uroda siedzi w różnicach, byleby były one i piękne, i zgodne z prawem.

Numer: 2006 49   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *