Gala poezji śpiewanej w MSzA

Inicjatywy kulturalne szkół, stowarzyszeń i firm są uzupełnieniem oferty MDK, który - mimo starań - nie może nadążyć za potrzebami i aspiracjami mińszczan. Kultura nie lubi próżni i z tym faktem muszą się pogodzić instytucjonalni organizatorzy imprez, a ich uczestnicy mogą być tylko zadowoleni z coraz bogatszej oferty

Apetyt na Osiecką

Gala poezji śpiewanej w MSzA / Apetyt na Osiecką

W październiku minęła 70. rocznica urodzin Agnieszki Osieckiej. Dyrekcja ZS im. MSC czekała aż dwa lata na tę rocznicę, by po Bułacie Okudżawie przypomnieć naszą poetkę, której śpiewające teksty wytrzymały próbę czasu i wciąż inspirują do lirycznych powrotów.
- Życie jest formą istnienia białka, ale w kominie coś czasem załka - pisała Osiecka o antynomiach losów człowieka, któremu marzenia psują mury rzeczywistości. Bo właśnie życie nie stawia pytań, nie daje wiz, zębami zgrzyta, ale też łasi się jak pies. Ale zazwyczaj życie to trochę szabru i bardzo rzadko - czysty zysk.

Prosta i zarazem fenomenalna, cierpka, ale prawdziwa - taka jest poezja pierwszej tekściarki PRL-u i pierwszej w III RP. Właśnie całą drugą edycję konkursu poezji śpiewanej poświęcono Osieckiej, ale siłą rzeczy była w nim tylko część jej twórczości, tj. 17 piosenek, jakie wybrali uczestnicy konkursu. Motywacją była przede wszystkim uroda poezji śpiewanej, ale też nagrody - DVD, radioodtwarzacze i radia cyfrowe ufundowane przez starostwo, firmy Madrox i Ewelina oraz radę rodziców ZS im. MSC.
Aż dwanaścioro wykonawców miało szansę popisu w czasie czwartego koncertu laureatów, jednak galę otworzył chór pod batutą Anny Sobolak-Pielichowskiej songiem „Gdzie są kwiaty z tamtych lat”. Nastrój rósł w miarę wieku solistów i zdobytych przez nich miejsc, które ogłosiła przewodnicząca jury Emilia Piotrkowicz.
Wśród gimnazjalistów trzecie miejsce zdobyły Ewelina Pachnik za „Widzisz mała” i Sylwia Łoboda za „Małgośkę”, drugie „Diabłem i rajem” wyśpiewała Ania Piętka, a pierwsze - Magda Maciejec za hiperprzebój „Niech żyje bal”. Wśród starszych wykonawców były aż trzy brązy - Agaty Strupiechowskiej za „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma”, Izy Furdal za tańczącą wariatkę i rodzynka - Jurka Pielichowskiego, który udowadniał dziewczynie, że nie jest sama. Karolina Tręda za „Miasteczko cud” zdobyła srebro, a Joanna Czmoch lirycznie dopaliła się „W złotych płomieniach liści”, ustępując jednak - zdaniem jury - Barbarze Bąbale, która zwyciężyła mniej znanym „Tangiem Tandrresse”. Wyróżniono zaś Kamilę Bujalską za „Nocne gadanie” oraz Beatę Kozyrę za akompaniament na skrzypcach. Uczniom towarzyszyli nauczyciele - Krzysztof Boruta, Tatiana Żarek, Anna Pielichowska, Jakub Maguza i Daniel Gałązka. - To była prawdziwa uczta duchowa - stwierdziła Bogusława Bednarska, którą jak i Jolantę Kowalczyk, Mariolę Piwek, Martę Chylińską oraz Krzysztofa Reka zaproszono do komisji konkursowej. Była w niej również dyrektor Krystyna Milewska-Jakubowska, pomysłodawczyni cyklicznych konkursów poświęconych mistrzom pióra i sceny. I trzeba za Osiecką i Rodowicz zaśpiewać - niech żyje bal i jego fundatorzy. Tym bardziej, że to bal liryczny i śpiewający, czyli piękny i wartościowy.

Można tylko narzekać na wciąż te same twarze i głosy uczestniczące w prawie wszystkich konkursach. Ławka lirycznych solistów nie jest długa, a to może osłabiać poziom rywalizacji i różnorodność repertuarową. Niektórzy popisują się tym samym utworem w kilku przeglądach, wykorzystując inny skład jury, co dla stałych bywalców może być niestrawne. Mimo krytyki, apetytu na śpiewanie nie powinni ani zmniejszać, ani tym bardziej go stracić.

Numer: 2006 49   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *