Rolnicy w starostwie

Prawie 30 uczestników liczyło spotkanie rolników zainteresowanych tematem grup producenckich, których problematykę przedstawił wiceprezes Krajowej Rady Spółdzielczej Zdzisław Kaczmarczyk i Mirosława Kozak z Ministerstwa Rolnictwa

Czas na spółdzielnie?

Rolnicy w starostwie / Czas na spółdzielnie?

Miński starosta Antoni J. Tarczyński spotkanie otworzył, a poprowadził je prezes Kaczmarczyk, który mówił o kondycji współczesnej spółdzielczości, jej historycznych zaszłościach i perspektywach w nowej formie. Mimo wielu nacisków na likwidację spółdzielni, do tej pory zachowało się ich blisko 10 tysięcy, z tego 3,5 tysiąca to spółdzielnie rolnicze (przeważnie SKR i banki spółdzielcze) a wśród nich 1 700 GS-ów. Dla porównania dodał, że spółdzielni mieszkaniowych jest prawie 3 tysiące.
Nasze spółdzielnie nie dorównują siłą gospodarczą i skutecznością marketingową unijnym grupom producentów rolnych (GPR). Przede wszystkim GS-y nie prowadzą skupu, ponieważ ich baza magazynowa jest rozdrobniona i  przestarzała. Za to w ludziach tkwi potężny potencjał społeczny i fachowa kadra. To trzeba umiejętnie ukierunkować i pobudzić do działania, by dorównać zachodniej konkurencji. W Unii głównym trendem jest tworzenie grup producentów o wielkich zasobach ziemi (10-15 tys. ha) z nowoczesnym parkiem maszynowym i magazynami. Mało tego, zauważalna jest tendencja światowa do łączenia się tych grup w większe organizmy gospodarcze. Wynika to z potrzeb rynku wymagającego wielkich ilości produktów spełniających jednorodne parametry. Wejście na rynek europejski polskich produktów jest teraz utrudnione, bo nie wszystkie spełniają wymagania albo jest ich za mało dla dużego odbiorcy. Nawet wielcy w naszej skali producenci są pomijani przez zachodnich przetwórców, bo transport małych partii towaru jest dla nich nieopłacalny.
Jak skutecznie konkurować z Zachodem? Skoro jesteśmy w UE, to trzeba dostosować się do unijnej rzeczywistości, w  której GPR prosperują znakomicie. W niektórych branżach (np. mlecznej w Irlandii) 100% produkcji wykonują grupy producenckie. Co Polakom może się wydać dziwne, nikt nie narzeka, bo każdy ma tu stały dochód jak na posadzie. Rolnik zajmuje się tylko uprawą czy hodowlą, a wszystkie sprawy organizacyjne, finansowe, zaopatrzenie w środki produkcji, ochrony roślin i nawozy załatwia grupa producencka. Ona też organizuje odbiór gotowego produktu i jego sprzedaż. Często w  zespole grup producenckich powoływana jest komórka zabezpieczająca produkcję i zbyt produktów a przy tym penetrująca rynek, by towar sprzedać najkorzystniej.
Kiedy nasi rolnicy tak się zorganizują? W Irlandii proces ten trwał około 10 lat. U nas niedawno liczba grup producenckich osiągnęła setkę, teraz jest ponad 180, a w roku przyszłym z pewnością przekroczy 200. W ich tworzeniu przoduje Wielkopolska i Lubelszczyzna. Na Mazowszu i Podlasiu jest to jeszcze pionierska działalność, a rolnictwo śląskie prawie nie interesuje się zrzeszaniem rolników.
Mirosława Kozak w przystępny sposób pokazała, jak rolnicy mogą się organizować i jakie korzyści wynikną ze wspólnego gospodarzenia. Kompendium wiedzy na ten temat zawarte jest w pracy zbiorowej pod redakcją Witolda Boguty „Organizacja i funkcjonowanie grup producentów rolnych”. Wszystkie wątpliwości i zapytania można kierować pod adresem KRS. Do końca kwietnia zatrudnieni są tam eksperci, którzy odpowiedzą na każde wezwanie i nieodpłatnie udzielą wskazówek i porad rolnikom chcącym zawiązać grupę producentów.
Na apel starosty o organizowanie GPR w mińskim powiecie na spotkaniu odpowiedziało dwóch rolników – Ryszard Skolimowski z Siennicy i Ryszard Szopa z Janowa. Od razu umówili się z prezesem Kaczmarczykiem na kolejne spotkanie z udziałem ekspertów. Dla członków SKR-ów i innych spółdzielni droga do organizowania się w grupy producentów też jest otwarta, o ile znajdzie się pięciu założycieli. W wystąpieniach prezesa Kaczmarczyka i Mirosławy Kozak nie było agitacji, ale rzeczowa prezentacja możliwości niezbyt jeszcze rozpowszechnionej formy organizacji naszego rolnictwa. I chyba warto z niej skorzystać na większą skalę, bo pól leżących odłogiem nie brak.

Numer: 2006 48   Autor: Józef Lipiński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *