– Panie redaktorze Piątkowski. Nie wiem, czyja to była inicjatywa, ale to był strzał w dziesiątkę. Dobre prowadzenie i aktywna postawa kandydatów sprawiły, że jako obywatelka czułam się dopieszczona – pisze do nas w liście pani Renata, napływowa (jak się określiła) mińszczanka. Dziękuję i od razu informuję – o czym wszyscy przybysze mogą nie wiedzieć – że to nie jest nasza pierwsza debata wyborcza. Jako niezależny tygodnik i osobiście jako jego właściciel czujemy się także odpowiedzialni za losy Mińska

Na wagę przyszłości

Jestem zadowolony i to z kilku powodów. Rzeczywiście nasz przedwyborczy, burmistrzowski mityng okazał się celnym strzałem. Po pierwsze, przyszło sporo mińszczan i to nie tylko z komitetów wyborczych, czego przykładem jest właśnie pani Renata i kilkaset osób, które tuż po spotkaniu oddały swoje głosy na wybranego kandydata. Przy okazji wyjaśniam, że można głosować trzy razy z jednego komputera, bo przeważnie w każdej rodzinie jest troje wyborców. Wyniki są więc miarodajne z poprawką na osoby starsze, które nie mają internetu.
Jest wtorek ok. 22.00 i sytuacja wygląda następująco – na Zbigniewa Grzesiaka głosowało 222 osoby, na Mirosława Krusiewicza – 242, a pierwszy Leon Jurek zgromadził 274 poparć. Tutaj trzeba zaznaczyć, że przed niedzielną debatą wyraźnie prowadził Krusiewicz, więc ni9e wiadomo, jak będzie w piątek, gdy zamkniemy naszą sondę... Wcześniej poznamy wyniki niedzielnej elekcji, a wszystko opiszemy w kolejnym wydaniu naszego tygodnika. Teraz dziękujemy tym, którzy skorzystali z elekcji na żywo (vide s. 14 i 15), państwu Bąkom, którzy użyczyli nam kinowej sali, a także Stanisławowi Woźnicy z kapelą za przygrywanie nam podczas debaty.
W mieście życzymy kandydatom drugiej tury, a w powiecie – wyboru wyrazistych i doświadczonych. Nie będzie łatwo, bo na 1 mandat mamy prawie 11 chętnych z co najmniej trzech silnych komitetów – Twojego Powiatu, WS Razem i PiS-u. Sporo w nich znanych postaci, ale są i spadochroniarze, i płaczki, których nikt nie chciał wpuścić na listę, więc wypłakali swoją pozycję u kolesiów w stolicy. Najlepsze nazwiska na radnych znajdą Państwo w tym numerze „Cs”, ale warto przypomnieć tzw. czwartą listę wyborczą, czyli do sejmiku. Dostać się tam trudniej niż do Sejmu (20 chętnych na 1 miejsce), a przecież to właśnie województwa będą rozdzielały 65 mld euro. Mazowsze tylko na program operacyjny będzie miało prawie 7 mld złotych. Dlatego warto na wspomnianej czwartej liście znaleźć nazwiska mińszczan – Leszka Celeja z PO, Teresę Wargocką z PiS czy Marcina Sawickiego i Andrzeja Gawłowskiego z PSL.
Kulturalna debata na żywo w kinie Światowid nie oznacza, że barwy kampanii wyborczej są różowe. Komu zależy na osłabieniu pozycji Andrzeja Kucia i PO w batalii o fotel mińskich radnych – nie wiadomo. Pewne zaś jest, że zwołano na wtorek 7 listopada konferencja prasowa e-molla pachnie z daleka prowokacją. Ów muzyk, piosenkarz, a ostatnio kreator „Domu Muzyki” nie darzy nas sympatią, choć na początku miał w „Cs” wszystko. Poszło o wymięte gacie, w których to przyszedł na koncert Daukszewicza. Teraz poróżnił się z przyjaciółmi o forsę i po pobycie w psychiatryku ma czelność jeszcze czymkolwiek kierować. Wysłałem dziennikarza na konferencję (relacja na str. 23), ale już tego następnym razem nie uczynię. Nie ma powodów, by na naszych łamach tłumaczyć chorych nieudaczników, a może i malwersantów. Dość powiedzieć, że stowarzyszenie e-molla nie rozliczyło się oficjalnie z dochodów. A powinno, do czego zobowiązuje je status organizacji pożytku publicznego. A o nikomu niepotrzebnym obiekcie możemy już zapomnieć, bo – parafrazując odpowiedź Kowalczyka na nasze pytania, czy nie powinien skończyć z omamianiem ludu – już wiemy, jaki e-moll, taki dom muzyki.
A w niedzielę najważniejsza będzie nasza obecność przy wyborczych urnach. Życzymy dobrej pogody i jeszcze lepszych wyborów.

Numer: 2006 46   Autor: Wasz Redaktor