Drodzy czytelnicy

Już tylko dwie niedziele do prawie ostatecznych rozstrzygnięć dla samorządowej władzy. Niedziela 5 listopada może być ważna, jeśli nie rozstrzygająca, to ważne dla trzech kandydatów do fotela mińskiego burmistrza. Wszystko – jak zwykle – zależy od wyborców, więc dla nich organizujemy w kinie Światowid spotkanie ze Zbigniewem Grzesiakiem, Leonem Jurkiem i Mirosławem Krusiewiczem, które nazwaliśmy wielkim starciem

Fastrygi prawdy

Drodzy czytelnicy / Fastrygi prawdy

Przymiarką do mitingu jest funkcjonująca od niedzieli 29 października sonda na naszej stronie internetowej. Pytanie tam proste – kto powinien zostać mińskim burmistrzem? Odpowiedź będzie bardziej skomplikowana, bo ilu ludzi, tyle miar kompetencji, zasług i aprobaty. Mam nadzieję, że nasza sonda przyniesie miarodajne wyniki i nie powtórzy losów siedleckiej, do której dobrali się spece od wielokrotnych głosowań na tylko swego kandydata. U nas nie ma też możliwości wypisywania oszczerstw widocznych od razu w całej sieci. Jeśli ktoś zechce wyrazić swoje poglądy lub opisać przemyślany wybór, może wysłać maila na adres wybory@co-slychac.pl. Nie tylko o kandydatach z Mińska, bo interesują nas wszyscy, a szczególnie ochotnicy na wójtów.
To oczywiście tania zabawa wyborcza, bo prawdziwa walka wymaga wiele czasu i... pieniędzy. Ile osób weszło w tę niebezpieczną (także dla zdrowia) grę. Oprócz 34 ryzykantów na burmistrzów i wójtów, do boju o mandaty radnych stanie aż 714 aktywistów z 425 list, 99 komitetów w 132 okręgach wyborczych w mińskim powiecie. Wychodzi 3,55 kandydata na 1 mandat radnego, co wcale nie jest rewelacją w skali kraju. Ale też w Polsce aż w 300 gminach mamy tylko jednego kandydata na wójta. Jedyny ochotnik na radnego to także nie wyjątek, a u nas taką najsłabszą aktywność wykazały dwie gminy – Cegłów i Stanisławów, gdzie i na wójtów jest tylko po jednym chętnym.
Wybory są tematem medialnym, ale nawet one ustąpiły ostatnio pola samobójstwom lub próbom odebrania sobie życia przez uczniów. Sytuacja w Zamieniu (vide: Nakręcili belferkę, s. 7) nie jest wyjątkiem nieposzanowania praw mniejszości w imię fałszywie pojętej obrony autorytetu szkoły, jej dyrekcji i niewidzących zła rodziców. To już godna potępienia, ale warta leczenia patologia, do której tak trudno się przyznać. Czy kiedyś Jakubów, a teraz Gdańsk i Mogilany to jeszcze mało? Ilu młodych musi się targnąć na własne życie, by ich zastraszani koledzy, a przede wszystkim dorośli powiedzieli – dość przemocy i rozwydrzenia. Także nauczycielki wobec uczniów, co też nie jest tylko zmorą Zamienia.
Ktoś powie, że to margines? To prawda. Ale jakże bolesny i przygnębiający jest cynizm tych, którzy udają, że jeśli o złu nie mówią, to go nie ma.
W imię czego? – pytam.
W imię fastrygowania prawdy? Takie szwy naiwności szybko pękają. Oby nie puściły za późno, bo wtedy winowajcom nic i nikt nie pomoże.
I jeszcze jedno – 2 listopada tygodnik Co słychać? wszedł w 12 rok istnienia na rynku medialnym. Życzymy sobie coraz więcej takich wiernych czytelników, jakimi jesteście Wy, nasi przyjaciele. Dziękujemy wszystkim o dobrym sercu, wrażliwośći i poczuciu smaku. Aż się chce dla Was pisać.

Numer: 2006 45   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *