W minioną niedzielę, mimo zasp i objazdu spowodowanego groźnym wypadkiem, Mińsk Mazowiecki odwiedziła Elżbieta Lanc, jedna z niewielu kobiet z PSL, która zrobiła karierę (wyszła z oświaty) i obecnie dzieli miliony w mazowieckim ekofunduszu

Gminy na rezerwie

Na swoje comiesięczne spotkanie działacze mińskiego PSL zaprosili nie tylko prezeskę WFOŚiGW, ale też przedstawicieli samorządów, które ubiegają się o ekopożyczki, a przez zmiany priorytetów ich udzielania znaleźli się na liście rezerwowej. Chodzi tu głównie o Dębe Wielkie i Jakubów (tam wicewójtowie są ludowcami), ale z zaproszenia skorzystał również Cegłów. Wójt Lisicki tym razem wziął do pomocy Mirosława Walasa, który choć nie jest jego zastępcą, do stronnictwa należy. Już najbliższe miesiące pokażą, czy wybór Gawłowskiego w Dębem, Czerwińskiego w Jakubowie i... Koseskiego w Mińsku Mazowieckim przyniesie wymierne korzyści ekologiczne z racji ich przynależności do chłopskiej partii.

Czekając na Elżbietę Lanc, ludowcy pod wodzą Kazimierza Nalewki omawiali bieżące i przyszłe sprawy stronnictwa. Przede wszystkim ustalono, że – jak zaznaczył Mieczysław Nojszewski – po wielu perturbacjach z terminem powiatowe Święto Ludowe odbędzie się 15 maja w Mrozach. Nad Trytwą będą też świętowali strażacy (80 lat miejscowej OSP), a PSP otrzyma tego dnia upragnioną drabinę tj. wóz bojowy z wysięgnikiem. Walczył o niego przez kilka lat Antoni J. Tarczyński i wreszcie nie trzeba będzie w razie wielkiego pożaru (jak w Harperze) prosić sąsiadów o pomoc.
Strażacy mogą się już cieszyć, ale zmiana priorytetów w funduszu stała się utrapieniem samorządowców. Ale jak nie kierunkować i ograniczać pomocy, gdy fundusz może pożyczyć niecałe 300 milionów, a wniosków wpłyneło na trzykrotnie wyższą kwotę. - Nadal wystarczy 10% wkładu własnego, pożyczkę można spłacać przez 15 lat, ale są zmiany w umorzeniach – tłumaczyła prezes Lanc. Zależą one od rodzaju inwestycji i zamożności gminy. Najwięcej, bo nawet do 65% umorzenia można uzyskać po wybudowaniu zakładu utylizacji odpadów i sieci kanalizacyjnej. Na wodociągi i zakupy samochodów strażackich umorzenia sięgają połowy kosztów, a termomodernizacje tylko do 40% i to w przypadku ubogich gmin (bogate mogą liczyć tylko na 15% umorzenia). Na liście priorytetów znalazły się więc tylko pożyczki na zakupy zwiększające bezpieczeństwo, a reszta wniosków spadła do rezerwy. Nie oznacza to jednak, że gminy nie otrzymają pieniędzy, ale trzeba się śpieszyć, czyli jak najszybciej ogłosić przetarg wykonawczy, by zdążyć na czerwcowe posiedzenie zarządu funduszu, który podzieli rezerwę. A gdyby ktoś nie zdążył, jest jeszcze szansa na kredyt z Banku Ochrony Środowiska, którego odsetki zapłaci nie gmina, a fundusz. Zapobiegliwi wójtowie powinni też już w pierwszym półroczu br. składać wnioski na 2006 rok, by uzyskać promesę WFOŚ i spokojnie kształtować budżet na wyborczy rok. Powinni też zadbać o środki unijne, które pokrywają do 70% inwestycji. Do czasu ich wykonania fundusz udziela pożyczek pomostowych podobnie jak to było przy sapardzie. Słowem za cudze pieniądze można zrobić w gminie wszystko, a przecież to dopiero początek. Najtłuściejsze lata 2007-13 jeszcze przed nami, a preferencje WFOŚ będą szły w stronę odnawialnych źródeł energii, tj. biomasy, wiatraków i innych ekologicznych cudów przyjaznej cywilizacji.
Polskie Stronnictwo Ludowe ma jednak dzisiaj zgoła inne problemy. Jego miejscy i okołomińscy działacze martwili się o tożsamość partii, medialny wizerunek jej wodzów i poparcie na granicy progu wyborczego. Stanisław Ciszkowski nie może się wyżyć w radzie miasta, więc zapowiedział (po raz setny) start na posła lub senatora, Waldemar Padzik ze Stojadeł chce, by liderzy PSL wystąpili z medialną inicjatywą poprawiającą polskie prawo, a ludowy weteran – Maciejec dziwił się, że Samoobrona ma 12% poparcie, gdy to Pawlak, a nie Lepper lepiej jest oceniany w programach publicystycznych.
- Pawlak stracił twarz przez swoich doradców, a teraz chowa się przed mediami. Musimy mieć w PSL ludzi wyrazistych, medialnych i nowych – radził Stanisław Czyżewski. Dostało się też Józefowi Gruszce za jego blamaż, ale – jak tłumaczyła Elżbieta Lanc – gorzej jest z finansami partii, a za stratę 9 mln złotych winny kol. Marek (Sawicki – przyp. jzp) nie został rozliczony. Na tegoroczne wybory muszą więc się złożyć członkowie, a przede wszystkim kandydaci. Antoni J. Tarczyński nie podjął jeszcze decyzji o poddaniu się woli wyborców, bo nie ma zdrowia na boksowanie się we własnym gronie. Zwrócił też uwagę, że wzrośnie w najbliższym czasie rola samorządu województwa (dzielenie funduszy UE) i tam warto mieć swoich ludzi.
A wyrazistość? To cecha ekstremistów z lewej i prawej strony. Chłopski charakter to praca bez rozgłosu, ale – jak widać – jeszcze trzeba czasu, by docenili to nawet sami chłopi. PS. W zimnym lokalu PSL nie zabrakło gorących życzeń i kwiatów dla solenizanta Kazimierza i ludowych działaczek.

Numer: 2005 12





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *