Autosalon

Andrzej Jarzębski odpowiedzialny za utrzymanie zimowe gminy Latowicz osobiście odśnieżał drogę w Generałowie, z którą nie radził sobie gminny sprzęt, a stojący obok mieszkańcy patrzyli i czekali, aż droga będzie przejezdna. Jednak zarówno tam, jak i w pozostałych gminach wojnę z zimą wygrali drogowcy. Dotychczas, bo zima jeszcze nie rezygnuje

Biała bitwa

Takich opadów śniegu, jak tuż przed Dniem Kobiet tej zimy jeszcze nie było. - Prognozy się sprawdziły - podsumowuje krótko Andrzej Solonek, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych. Jednak jego zdaniem sytuacja nie była tragiczna. - Na utrzymanie tych standardów mieliśmy w zanadrzu jeszcze spycharkę, ale nie było potrzeby, żeby uruchamiać najcięższy sprzęt - stwierdza Solonek.

Jak to się dzieje, że droga na jednym odcinku jest przejezdna, a na innym nie? Otóż nawet jedna na różnych odcinkach może mieć kilku właścicieli. Drogi dzielą się na miejskie, powiatowe, krajowe i gminne, a o każde z nich dba ktoś inny. Na szczęście w razie potrzeby administratorzy dogadują się, dzięki czemu przy ostatnich opadach nieraz zdarzało się, że gminy odśnieżały odcinki tras powiatowych, a ZDP w zamian czynił przejezdnymi drogi gminne. Na wojnę z zimą ZDP przygotowanych miał 9 pługów i 4 równiarki. Zdaniem Solonka to wystarczająca ilość. Podczas ostatniego ataku śniegu tylko raz użyty został pług wirnikowy, który przerabia śnieg i wydmuchuje go na pobocze. Stosuje się go w najtrudniejszych sytuacjach, a tym razem przydał się w okolicach Kałuszyna. Dyrektor Solonek osobiście jeździł i oceniał sytuację na poszczególnych trasach. Ponieważ jednak trudno na bieżąco wiedzieć wszystko o 400 km podległych powiatowi dróg, ZDP korzysta z pomocy PKS-u. Kierowcy autobusów okazują się najlepszym źródłem informacji o przejezdności tras na terenie powiatu. Tym razem jednak nawet oni nie narzekali, nie było też telefonów od rozeźlonych kierowców aut osobowych. ZDP najbardziej dba o odcinki Mińsk-Dobre oraz Mińsk-Mrozy i to tam sprzęt wysyłany jest w pierwszej kolejności. To dlatego, że średnie natężenie ruchu wynosi tam ok. 3000 pojazdów na dobę. Na innych drogach natężenie to potrafi wynosić np. 200 pojazdów, co automatycznie oddala szansę na szybki przyjazd pługu. Im dalej od głównych tras, tym gorzej. Dlatego odpowiedzialni za odśnieżanie przedstawiciele gmin byli nieco mniej optymistyczni od dyrektora Solonki. Andrzej Jarzębski z Latowicza jeszcze cztery dni od opadów mówił o samochodzie, który właśnie utknął na gminnej drodze i oczekiwał na pomoc. - Mamy to nieszczęście, że jesteśmy „zadupiem” - dosadnie mówił uzasadniając, że na pługi ZDP, nawet na drogach należących do powiatu, Latowicz musiał czekał dłużej od innych gmin. Sama gmina dysponowała czterema urządzeniami. Nie ma wśród nich równiarki, bo choć był przetarg, nikt z takim sprzętem się nie zgłosił. Pomimo, że odśnieżanie w tej gminie zaczęło się o północy 7 marca, przez pewien czas nie była przejezdna droga powiatowa z Walisk do Wężyczyna. Także na trasie Iwowe-Oleksianka, która częściowo podlega pod zarząd w Garwolinie, gmina musiała radzić sobie własnymi siłami. Zaspy były tam 2-metrowe, a przecież problemy były i na koloniach.
W większości gmin kolonie były odśnieżane na końcu, ale nie w gminie Latowicz, gdzie mieszkańcy często żyją ze sprzedaży mleka. Żeby mleczarka mogła dojechać choćby do kilku gospodarstw, trzeba było szybko udrażniać nawet mało uczęszczane drogi. Jeszcze w niedzielę sprzęt wyjechał w gminie Kałuszyn, gdzie nieprzejezdne były drogi m.in. w Budach Przytockich, Mariance, Żebrówce i Garczynie Dużym. By udrożnić gminne trasy, Kałuszyn potrzebował 1,5 dnia. W Stanisławowie także wygrano z zimą szybko, zaś na koloniach mieszkańcy zaskoczyli gminę własnym sprzętem, którym odśnieżyli nawet niektóre polne drogi. Świetnie poradził sobie także Zakład Gospodarki Komunalnej w Mrozach. - Równiarka nie stała nieużywana ani godzinę, pracowała 24 godziny - zapewnia dyr. Stanisław Konopka. W Mrozach nie czekano z odśnieżaniem do poniedziałku, co zdarzyło się w większości gmin. Szybkość, z jaką zareagowały poszczególne władze, dość wyraźnie przełożyła się na efekty walki z zimą. Ci, którzy rozpoczęli odśnieżanie w weekend, we wtorek byli już po wojnie, ci zaś, którzy zaczęli walczyć w poniedziałek, często kończyli dopiero w czwartek. Łatwo mogą z tego wyciągnąć wnioski.

Numer: 2005 12   Autor: Marcin Pietraszek





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *