"Droga 2006"

Poniedziałkowe przedpołudnie, godzina 11. Dyżurny mińskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego otrzymuje informację o katastrofie drogowej koło Guzewa. Na miejsce udaje się miejscowy zastęp OSP. Okazuje się, że tuż przy wjeździe do miejscowości Lubomin leży rozbity autobus, słychać krzyki rannych, w każdej chwili grozi pożar

Pozoranci na asfalcie

Przybyli na miejsce strażacy zabezpieczają teren oraz wrak autobusu przed ogniem. W tym czasie na pomoc śpieszą już strażacy ochotnicy z Grodziska oraz ratownicy drogowi z Mińska. Ponieważ rannych jest dużo, jadą karetki z pobliskich Mrozów i Mińska. Wszyscy przybyli profesjonalnie udzielają pomocy poszkodowanym. Młody mężczyzna jest przebity aluminiową rurką, trzeba go odcinać. Wśród szkła i połamanych foteli widać zakrwawione ludzkie członki, słychać krzyki i wołanie o pomoc. Ranni po podstawowym zaopatrzeniu medycznym, przywiązani do desek ratunkowych, po kolei są wynoszeni z feralnego autobusu. Jedna osoba jest wciąż przygnieciona przez cielsko pojazdu, na zewnątrz widać tylko zakrwawioną nogę. Tymczasem zostaje wezwany śmigłowiec ratowniczy, aby zabrać młodego człowieka przebitego kawałkiem rurki. Ranni leżą na poboczu drogi, niektórzy w szoku próbują odejść z miejsca wypadku. Lekarze dokonują szybkiej selekcji, kto pierwszy musi być zabrany do szpitala, kto jeszcze może zostać pod czujnym okiem strażaków i policjantów. Poszkodowanych jest tak dużo, że zaczyna brakować desek ortopedycznych. Wśród jęków i krzyków przebija się jednostajny syk, to strażacy za pomocą poduszek pneumatycznych podnoszą autobus, aby spod jego wraku wyciągnąć poszkodowanego. Akcja trwa niecałe pół godziny, teraz do pracy przystępują pracownicy mroziańskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej, aby jak najszybciej przywrócić ruch na drodze.
Na szczęście to nie jest relacja z akcji ratowniczej ofiar wypadku. To tylko scenariusz ćwiczeń służb odpowiedzialnych za nasze bezpieczeństwo. – Przewozimy coraz więcej dzieci do szkół, na szczęście takie zdarzenie nie miało miejsca, ale musimy wszystko przećwiczyć, aby lepiej się na taką ewentualność przygotować – mówi wójt Mrozów Dariusz Jaszczuk. – Już tutaj widzimy pewne niedociągnięcia. Specjaliści na pewno wezmą je sobie do serca i na pewno w przypadku prawdziwej akcji te błędy wyeliminują – dodaje Jaszczuk.
Nauką, ale i wielkim przeżyciem było uczestnictwo w ćwiczeniach dla pozorantów, m.in. harcerzy z mińskiego szczepu. – Naprawdę bałem się, to było niesamowite przeżycie, kiedy odcinali mnie od rurki, którą byłem przebity, a dla nas jest to też dodatkowe ćwiczenie, jak w takich kryzysowych sytuacjach się zachować – opowiada Bartek.
Z pozorantów bardzo zadowolony był zastępca komendanta PSP w Mińsku Mazowieckim Jarosław Ufnal. – To pierwsze na tę skalę ćwiczenia tego typu organizowane w powiecie. Trudno mi tak na gorąco podsumowywać całą akcję, na pewno ten dzień będzie bardzo dużym i pozytywnym doświadczeniem, szczególnie dla strażaków ochotników, którzy do tego rodzaju akcji nie mają okazji wyjeżdżać, ale wszystko się może zdarzyć, teraz będą jeszcze lepiej przygotowani – podsumowuje komendant. Oby jednak się nie zdarzało i byśmy wszyscy szczęśliwie kończyli swoje podróże.

Numer: 2006 40   Autor: Paweł Drzewiński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *