Nasze portfele

Podstawowym błędem popełnianym przez osoby, które odłożyły trochę oszczędności dzięki pracy za granicą, jest kupowanie nieruchomości w całości lub w dużej części za własne pieniądze. Kredyty traktowane są jak zło konieczne. Tymczasem zdecydowanie bardziej opłaca się zyskownie zainwestować oszczędności (np. skorzystać z funduszy inwestycyjnych), a nieruchomość sfinansować tanim kredytem. Zysk będzie wyższy niż oprocentowanie kredytu. W efekcie za 10 czy 20 lat nasza sytuacja finansowa będzie zdecydowanie lepsza

Mieszkanie za bilet

Oprocentowanie kredytów hipotecznych zależy od poziomu stóp procentowych ustalanych przez banki centralne oraz marż banków komercyjnych. Nie znaczy to jednak, że Polak zarabiający np. funty brytyjskie powinien pożyczać złotówki. Powtarzana przez bankowców reguła mówi, że należy zadłużać się w tej walucie, w której zarabiamy. Pożyczanie w innej walucie oznacza, że będziemy ponosić ryzyko kursowe. Wysokość naszej raty będzie zależeć od notowań waluty, w której się zadłużyliśmy. W skrajnym przypadku, jeśli ta waluta znacznie się umocni, możemy stracić to, co oszczędziliśmy. W Polsce nabywcy mieszkań masowo zadłużają się we frankach szwajcarskich. Oprocentowanie wynosi ok. 3 proc., a dzięki temu na miesięcznej racie 30-letniego kredytu w kwocie 300 tys. zł można zaoszczędzić ponad 400 zł.

Franki zamiast funtów?
A jaka może być strategia dla Polaka zarabiającego funty? Może w Polsce wziąć kredyt w funtach. Takie oferty mają jednak tylko dwa banki - BZ WBK i MultiBank. W tym pierwszym koszt kredytu z własnym wkładem poniżej 30 proc. waha się od 6,8 do 7,8 proc. MultiBank oferuje oprocentowanie między 6,45 a 7 proc. BZ WBK pozwala jednak na spłatę kredytu bezpośrednio w funtach, co sprawia, że kredyt jest faktycznie droższy, niż podaje bank - by spłacić 100 funtów raty, należy przelać do banku ok. 104 funty!
Kredytobiorcy osiągający dochody w funtach powinni się jednak zastanowić nad kredytem we frankach szwajcarskich. Oprocentowanie będzie ponad dwukrotnie niższe. Jednocześnie ryzyko kursowe nie jest zbyt wysokie. Jeśli spojrzymy na notowania euro i franka względem złotówki (i innych walut obcych), okaże się, że te kursy poruszają się praktycznie w tym samym kierunku (korelacja wynosi ok. 80 proc.). Oznacza to, że kredyt we frankach jest dobrym rozwiązaniem dla kogoś, kto zarabia euro, lecz także złotówki czy funty.

Przyda się doradca
Obecnie 25 banków proponuje kredyty we frankach szwajcarskich. Jednocześnie konkurencja cenowa jest bardzo silna i można znaleźć atrakcyjne promocje. Polscy kredytobiorcy od kilku lat bardzo cenią sobie pomoc firm doradztwa finansowego, które bezpłatnie pomagają wybrać najlepszy kredyt zależnie od sytuacji klienta.
W tej chwili ok. 15 proc. sprzedaży kredytów w Polsce realizowane jest właśnie za pośrednictwem doradców finansowych.
Warunkiem uzyskania kredytu jest oczywiście uzyskiwanie dochodów. Muszą to być dochody udokumentowane - w praktyce wielu Polaków pracuje na czarno, więc nie mają szans na kredyt. Na potrzeby polskiego banku należy dokonać tłumaczenia dokumentów potwierdzających dochód. Może to być dość kosztowne i wymagające kilku wizyt w banku. Dlatego dobrym rozwiązaniem jest ustanowienie pełnomocnika, który za nas załatwi na miejscu większość formalności. Można to załatwić u notariusza, a koszt to ok. 150 zł.

Kupuj, póki tanio
W relacji do brytyjskich zarobków, a nawet do zarobków Polaków, nieruchomości w Polsce są tanie. Rata kredytu na zakup mieszkania w Warszawie może wynieść mniej więcej tyle, co koszt miesięcznego biletu autobusowego w Londynie - ok. 500 zł. Jednocześnie polskie mieszkanie czy grunt to znacznie lepsza inwestycja niż nieruchomość na przegrzanym rynku brytyjskim. Nawet jeśli nie mamy sprecyzowanych planów powrotu do kraju za kilka lat, warto kupić nieruchomość w Polsce.

Numer: 2006 37





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *