W mińskim kinie „Światowid” wystąpił Cezary Pazura. Tak, ten sam znany filmowy komediant, nieudacznik, karierowicz, świr, a nawet morderca z obrazów Pasikowskiego, Kieślowskiego, Wajdy i Machulskiego. Nic dziwnego, że na swój kabaretowy monodram wyciągnął sprzed telewizora prawie czterysta osób

Czary Pazury

Nie wygląda na swoje 43 lata, choć – jak zapewniał – ciężko pracuje. Ma dla kogo – alimenty na córkę z pierwszego małżeństwa, żonę Weronikę, dom, mercedes i... balet pełen zalet, z którym wyjeżdża na występy, bo – jak stwierdził w jednym z wywiadów – właśnie na prowincji ludzie doceniają kulturę i artystów. Metropolie to kupa relaktywistów bez zasad i skrupułów, a on - Cezary Pazura - jest za powrotem do korzeni, czyli dekalogu.

W Mińsku był przed 15 laty z ekipą filmową Andrzeja Wajdy, który nad Srebrną kręcił „Pierścionek z orłem w koronie”. Pazura grał w nim rolę Kosiora. Już wtedy był znanym aktorem, bo właśnie w Gdyni dostał nagrodę za drugoplanową rolę w „Krollu” za kaprala Wiadernego. Potem były „Psy”, „Tato”, „Kiler” i „Sztos”, które wystarczyły na „Złotą kaczkę” czyli tytuł najpopularniejszego aktora, a w konsekwencji do gwiazdy w łódzkiej Alei Gwiazd i odcisku ręki w Międzyzdrojach.
W „Karierze Nikosia Dyzmy” pokazał, że w erze mediów do głosu i rządów dochodzą debile, choć sam jest przykładem kamery biednego chłopca z prowincji, a jakże – mazowieckiej. Może dlatego Mińsk Mazowiecki tak dobrze mu się kojarzy. Z czym? Zanim opowiedział o spotkaniu z przygodnym mińszczaninem, przeleciał się po reklamach, dając radę kaszlącym, by zażyli... lakcigen. Niech wtedy spróbują kaszlnąć lub kichnąć! Pazurę – kabaretowca interesuje (oprócz lasujących mózg reklam) świat sportu i kondycji człowieka przed i po spożyciu... Czego można oczekiwać po polskiej lidze, gdy rusza, kiedy inni już dawno grają, a Engel wspak to synonim porażki. Dostało się też politykom, którzy mieszają w sporcie (prezydent na mistrzostwach świata) i wokalistkom rozśmieszającym piłkarzy w czasie śpiewania hymnu narodowego. Ale najbardziej oberwali dziennikarze pytający Czarka, czy zagrałby po wypiciu kieliszka, a nawet dwóch. Pazura próbował przekonać publiczność, że nie pije, a swoją niechęć do trunków udowodnił na pewnym francuskim przyjęciu. Wprawdzie po francusku zna tylko pewien ruch językiem (co pokazał), ale po secie nawet sfora wysztafirowanych dam jest miła, a po dwóch, trzech można pomylić biskupa z atrakcyjną dziewicą. Ma też patent dla pijących inaczej – wódkę w czopkach. Nie tylko artyści mogą sobie wyobrazić, jak wyglądałby wtedy toast, wypicie brudzia czy dmuchanie w balonik podczas kontroli policji.
Program był z okazji święta kobiet, więc nie zapomniał porównać obu płci. Na początku dowiedział się od mińskich feministek, że chłopy to świnie. – Ach, jak ładnie pani w objęciach tego k... to znaczy tej świni – rzucił ironią w damskie szowinistki, zarzucając im brak dwóch zmysłów – wzroku i słuchu. Dlatego kobietom nie trzeba niczego pokazywać ani mówić o miłości, tylko dać im dotknąć i powąchać. To wystarczyło do rzęsistych braw (biły je również kobiety znające się na rzeczy tj. humorze), ale Czarek nie dał im spokoju dowcipem o tym, że dzieli nas płciowa solidarność. Co innego, gdy wracającą nad ranem żonę usprawiedliwia koleżanka (zaprasza zdradzonego męża na spotkanie), a całkiem inaczej do problemu podchodzi kolega męża, wmawiając rozpaczającej żonie, że on jeszcze gra z nim w karty.
Przed występem Pazura natknął się na zmęczonego życiem (albo pogodą, bo akurat szalała śnieżyca) mińszczanina, który wziął aktora za psio-kilerowskie widmo. Tak ludzi ogłupia telewizja, ale może to i lepiej, bo trudno przecenić szczęście zadowolonego debila. Czarek nie tylko na scenie często na niego pozuje, by choć trochę urealnić rzeczywistość.
Może w ogóle zamieszka w Mińsku, ale nie ze względu na przymiotnik „mazowiecki”, a przewagę kobiet. Nad Srebrną na stu chłopów przypada aż 136 bab, a właściwie babć, o czym Pazura nie ma pojęcia, licząc na spotkanie czwartego stopnia z urodziwą mińszczanką. Może następnym razem, gdy przyjedzie do nas nie z odgrzewanym (sprzed 2 lat), a nowym, aktualnym programem. Teraz musiał się zadowolić fotografią z szefową kina.

Numer: 2005 11





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *