W Mińsku

Egzamin na prawo jazdy to dla wielu młodych ludzi próba ważniejsza nawet od matury. Zdobycie plastikowej karty upoważniającej do samodzielnego siadania za kierownicą to powód do dumy i zazdrości kolegów. Tej satysfakcji przez ciemne interesy instruktora jazdy 19-letni Piotrek został pozbawiony

Wirtualne prawko

W Mińsku / Wirtualne prawko

Do redakcji „CS” dotarł rozpaczliwy list. „Zostałem oszukany przez instruktora prowadzącego naukę jazdy. Pomimo zaliczenia testów i zdania egzaminu państwowego w WORD w Siedlcach wciąż nie mam prawa jazdy i nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Kumple już się ze mnie śmieją, że jestem oszustem, bo im mówiłem, że zdałem egzamin i nadal nie mam „prawka”. Postanowiliśmy sprawdzić te rewelacje.
Piotrek Melańczuk na kurs na prawo jazdy za namową mamy zapisał się do Sławomira Kesnera. Ponieważ instruktor to przyjaciel rodziny, chłopak pod jego czujnym okiem miał być solidnie wyuczony. Kurs nie był tani. Melańczuk zapłacił za niego 1100 zł. I rzeczywiście, chłopak był specjalnie traktowany, na badania lekarskie Kesner umówił Piotrka z lekarzem w domu. Talenty nauczycielskie jednak na tym się skończyły, bo choć chłopak pochodzi z rodziny samochodziarzy, do egzaminu po pół roku szkolenia podchodził trzy razy. W końcu udało się na początku czerwca. Piotr Melańczuk usłyszał od egzaminatora w Siedlcach: – Brawo, zdał pan na prawo jazdy proszę się zgłosić za dwa tygodnie do wydziału komunikacji w Mińsku Mazowieckim.
Jak mu powiedziano, tak zrobił. Tu jednak spotkał go zawód. Wydanie prawa jazdy zostało wstrzymane z powodu podejrzenia sfałszowania dokumentów ukończenia kursu. Na papierach z WORD widniał podpis i pieczątka nie Sławomira Kesnera, lecz innego instruktora ze szkoły nauki jazdy, która nie miała pozwolenia na taką działalność. – Trudno było by nam normalnie coś takiego wychwycić, ale mieliśmy wiele informacji co do nierzetelności ośrodka, który firmował dokumenty państwa czytelnika, i wiedzieliśmy, że szkoła ta nie miała w okresie, w którym miał niby odbywać się kurs, uprawnień do jego prowadzenia – wyjaśnia Arkadiusz Wilk, naczelnik wydziału komunikacji w Mińsku Mazowieckim.
Najbardziej jednak zainteresowany sprawą Piotrek, którego mało obchodzi, kto mu maże w papierach, wciąż nie może dostać swojego wymarzonego prawa jazdy. Zaczął więc dzwonić do swojego instruktora, aby ten wyjaśnił zaistniałą sytuację. Kesner jednak telefonów od swojego ekskursanta nie odbiera. Instruktor nam także nie chciał wyjawić, dlaczego nie podpisał się na dokumentach egzaminacyjnych – niech, kto inny to wyjaśnia - stwierdził w rozmowie telefonicznej, po czym odłożył słuchawkę. Na szczęście nie był bezczynny i po naszych telefonach pofatygował się do Piotrka i oddał chłopakowi pieniądze za kurs.
Sprawą zajmuje się w tej chwili prokuratura. Niedoszły kierowca będzie jednak musiał poczekać na jej orzeczenie, a jeśli dojdzie do rozprawy sądowej, to na jej zakończenie. Nie znaczy to jednak, że wymarzony dokument dostanie automatycznie, jeśli sąd tak zdecyduje, może okazać się konieczne ponowne odbycie kursu i zdanie egzaminu.
– Lista ośrodków szkolenia kierowców, które mają zezwolenie na prowadzenie działalności jest jawna, warto sprawdzać czy firma, do której wybieramy się na kurs, znajduje się na tej liście – podkreśla Wilk. Nic dodać, nic ująć.

Numer: 2006 36   Autor: Paweł Drzewiński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *