Drodzy czytelnicy

Wreszcie koniec! No, może jeszcze nie w tym tygodniu, ale w kolejnym numerze postawię co najmniej trzy wykrzykniki. Wcale nie dlatego, że nie lubię lata czy skwarnego urlopu (oj, przydałby się dłuższy niż kilkudniowy), a z powodu... donosicieli. Wakacyjna kolaboracja miała się ostatnio wręcz doskonale, a na pewno lepiej niż sierpniowi wczasowicze, którzy muszą być...

Nie-przemakalni

Drodzy czytelnicy / Nie-przemakalni

Zawsze przy okazji rozmowy o ludziach, którym nic nie daje ani pochwała, ani krytyka, a nawet bardziej niewybredne metody przymusu bezpośredniego, wraca do mnie jak bumerang jedno wyrażenie – nieprzemakalna konserwa. Do nieprzemakalnych nie trafiają żadne, nawet najmocniejsze i jednoznaczne argumenty. Są jak skała, która nie jest w stanie wydać najmarniejszego plonu, a jeśli chcemy ją choć trochę poruszyć, odgrywa się i kaleczy.
Czas na przykłady. Wreszcie otrzymaliśmy wyjaśnienia dyrektora ZOZ Janusza Sokołowskiego odnośnie niewłaściwego leczenia męża Cecylii Szczepańskiej z Cegłowa (vide: list w numerze 31). Jak się spodziewałem, pan dyrektor odpowiedział tylko zainteresowanej, a w liście do redakcji wykręcił się ochroną danych osobowych i zawartych w dokumentacji medycznej, jakby list pani Cecylii dotyczył tylko tych problemów. Kto czytał (ze zrozumieniem), ten wie, że pytającej chodziło o opiekę i leczenie męża, a więc o pracę szpitalnej interny. Te „szczegóły” odbiły się od dyrekcji ZOZ jak groch od ściany, więc informuje nas tylko, że pacjent był leczony zgodnie z zasadami sztuki medycznej i został wypisany ze szpitala w stanie dobrym, a fakty podane w artykule godzą w dobre imię lekarzy, pielęgniarek i salowych (...).
Panie dyrektorze, w skardze były przede wszystkim pytania i na żadne z nich Cecylia Szczepańska nie otrzymała odpowiedzi. Redakcja również, bo to, co pan napisał i co niewątpliwie opublikujemy, jest stekiem kłamstw i niekompetencji. Zarówno pana, i prawnika, któremu pan płaci.
Mamy kolejne listy zrozpaczonych rodzin, które twierdzą, że jest źle nie tylko na internie, a przecież to nie ostatnie oskarżenia. Czy na każdą krytykę, na każde zadane pytanie dyrektor odpowie – to kłamstwo szkalujące szpital? Nie chcemy wojny, ale jeśli ludzie mają pretensję, zróbmy wszystko, by im wytłumaczyć, a może i ulżyć. A jeśli swoje prywatne sprawy powierzają prasie i opinii publicznej, czyż to nie świadczy o ich desperackim dążeniu do prawdy...
Noblista Grass, Niemiec z Gdańska, był nieprzemakalny przez 63 lata, aż wreszcie doszedł do wniosku, że musi (chce?) zrzucić ciężar sumienia. Oddał go ludziom i ma wreszcie spokój. Tak, wbrew pozorom wyjawienie tajemnicy lub grzechu może być wybawieniem od strachu przed samym sobą.
Każdy z nas ma taką tajemnicę, każdy jest w jakiejś części duszy lub serca nieprzemakalny. Jeśli przez te błędy nikt nie płacze – pal licho, ale ciężej osuszyć łzy. Po leczonych i zmarłych pacjentach mińskiego szpitala płacze wiele osób. Za dużo, by o tym milczeć. Za młodzi, jak Sławek Rzyszkiewicz, by przyczyny śmierci nie zbadał prokurator.
Aż się nie chce wierzyć, że lekarze czy pielęgniarki mogą choremu szkodzić. Mam nadzieję, że nie z premedytacją. Życzę więc zdrowia i pracy, która mu nie szkodzi. A jeśli już zachorujemy – nie bójmy się lekarzy z mińskiego szpitala. Nie wszyscy wyjechali na wczasy (vide: Zdrowie na urlopie, s. 19) i nie wszyscy są nieprzemakalni.

Numer: 2006 35   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *