„Remiza – 06” w Porębach

Na pierwsze w powiecie, a może i w kraju manewry sportowo-bojowe strażacy z Porąb Nowych zaprosili 18 jednostek OSP. Wbrew oczekiwaniom na porębskiej łące stawiły się tylko cztery. Ale – jak po zawodach stwierdził prezes Antoni J. Tarczyński – pierwsze koty za płoty, bo idea jest słuszna i warta kontynuacji

Piknikowe manewry

„Remiza – 06” w Porębach / Piknikowe manewry

Jak połączyć tradycję z nowoczesnością i przy tym urealnić zawody pożarnicze? – zastanawiali się porębscy strażacy i opracowali zadania bojowe według instrukcji ćwiczebnej z 1934 i 1983 roku. Regulamin z celami manewrów pod kryptonimem „Remiza-06” uzyskał aprobatę prezesa powiatowego OSP i komendanta straży państwowej, bo w żaden sposób nie kolidował z organizowanymi co dwa lata mistrzostwami powiatu w konkurencjach sportowo-pożarniczych. Ideę manewrów poparł wójt gminy Dobre Zygmunt Kordalewski, który również ufundował nagrody dla zwycięzcy. Tym bardziej, że w celach manewrów uwzględniono również integrację środowiska strażackiego ziemi mazowieckiej, która sprawdza się najlepiej w warunkach przyjaznej rywalizacji.
Nic więc nie stało na przeszkodzie, by manewry były udane. Z wyjątkiem absencji, której nie wytłumaczyła żadna z zaproszonych jednostek OSP. Co prawda, niedziela 20 sierpnia nie była najlepszym terminem ze względu na dożynki w Stanisławowie, Rudzie, Kiczkach i Latowiczu, ale też żadna z tych uroczystości nie tłumaczy braku bojowej aktywności.
Nie było się czego bać, bo konkurencje nie były aż tak trudne, a błędy traktowane przez publiczność radosnym śmiechem. Tylko jury pod dowództwem bryg. Stanisława Maciejca skrupulatnie liczyło każdy błąd, dopisując ekipom karne punkty. W końcu z nich zrezygnowano, pozwalając zespołom uzyskiwać ćwiczebny efekt, który w warunkach bojowych ma największe znaczenie.
Ciekawostką manewrów – oprócz standardowych zadań na torze przeszkód – był łańcuch wodny, czyli napełnianie oskalowanego zbiornika wodą. Pięciu zawodników podaje sobie wiadro z wodą, uważając, by jak najmniej jej rozlać. Nie jest to łatwe, bo strażacy stoją w wyznaczonych miejscach, wiadro jest pełne, a każda kropla to strata czasu. Tradycyjnym elementem boju było też wydobywanie bosaka z rowu pełnego wody. Ku uciesze publiczności nie obyło się bez kąpieli, a całą konkurencję wygrały Poręby tuż przed OSP Bartniki (z powiatu żyrardowskiego), Mlęcinem i oldboyami – również z Mlęcina. Konkurs kierowców był krótki, ale to on zadecydował o zwycięstwie mlęcinian w manewrach. Wszystko dzięki Dawidowi Szczęsnemu z Mlęcina, który z wiadrem na głowie zasłaniającym oczy i słuchawkami na uszach zatrzymał się tylko... 6 cm przed przeszkodą. Kolejni kierowcy znacznie dalej – ponad 2 metry, a szofer gospodarzy przewrócił barierkę, przesadzając z dokładnością.
Tak więc zwycięzcą ogłoszono drużynę OSP z Mlęcina, która otrzymała od urzędu gminy agregat prądotwórczy. Drugie Bartniki zabrały do domu piłę spalinową ufundowaną przez firmę Duet Tadeusza Gałązki, gospodarzom z Porąb przypadł sprzęt ogrodniczo-leśniczy, a trzy szampany otrzymali oldboye z Mlęcina, którzy – mimo wieku i co najmniej metra w pasie – nie ustępowali wyraźnie młodszym druhom. Wszystkim drużynom puchary ufundował Antoni J. Tarczyński, miński starosta i jednocześnie prezes zarządu powiatowego OSP.
Mimo nielicznych sił bojowych, organizatorzy doskonale wywiązali się z części integracyjnej manewrów. Piknik, na który przyszło wielu porębian, stał się okazją do wymiany strażackich doświadczeń, a dla młodzieży – do beztroskiej zabawy.
Za rok będzie i liczniej, i lepiej, bo OSP w Porębach z prezesem Ireneuszem Gałązką nie zamierza rezygnować z manewrów mimo pierwszej frekwencyjnej klapy. Może lepsze nagrody lub zmiana terminu przyciągną do Porąb co najmniej dziesięć zespołów. Trzeba tylko mieć wybór, czyli zaprosić wszystkich, tj. prawie setkę z powiatu i tysiące z Mazowsza.

Numer: 2006 35   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *