W Mińsku

Wakacje to czas wypoczynku. Właśnie wtedy zdarza się najwięcej wypadków, zazwyczaj podczas prac polowych bądź wypoczynku nad wodą. I wtedy okazuje się, że wypoczywamy nie tylko my, ale labę mają także lekarze

Zdrowie na urlopie

W Mińsku / Zdrowie na urlopie

Dziesięcioletni Kamil z chorym okiem musiał pojechać z rodzicami do szpitala okulistycznego w Warszawie - w mińskiej przychodni założono mu tylko opatrunek. Pani Wanda musiała konsultować się z laryngologiem córki, bo jej akurat przebywa na urlopie. Przychodnia przy ulicy Kościuszki w Mińsku Mazowieckim już od dłuższego czasu cierpi na brak specjalistów. W zasadzie na tablicy ogłoszeń znajdziemy nazwiska dostępnych lekarzy większości specjalizacji, problem w tym, że fizycznie jest ich bardzo mało. Już przy drzwiach witają nas kartki informujące, kto, kiedy ma urlop i nie przyjmuje. Okulista ma urlop do końca sierpnia, laryngolog do 29 sierpnia, kardiolog do 31 sierpnia. Na szczęście w tym tygodniu wiekszość już wraca do pracy. Oprócz tego 2 lekarki są na macierzyńskim, a 4 pielęgniarki odeszły.
Jak zapewnia Hanna Kurc-Lorenz, kierownik przychodni, żaden chory nie jest odsyłany z kwitkiem, tylko czasem musi trochę poczekać. Jednak do naszej redakcji zgłosiła się zdesperowana czytelniczka, której na wizytę u specjalisty kazano czekać do końca wakacji, bo lekarze są na urlopie. - Czuję się teraz gorzej, potrzebna mi jest zmiana leków, a nie mam pieniędzy na prywatne leczenie - żaliła się. - To prawda, że wielu lekarzy jest w tej chwili na urlopie, ale nie mogę im tego zabronić, jeśli akurat teraz zaplanowali sobie wczasy. Zresztą tak jest co roku - tłumaczy Kurc-Lorenz, która ma za sobą 29 lat pracy w przychodni i już 11 lat zarządza placówką. - Jednak na pewno nikt z pacjentów nie jest pozostawiony sam sobie, jeśli ktoś potrzebuje przepisania recepty, mogę to zrobić ja lub dr Łęczycka. Na pewno nikt nie został odesłany z kwitkiem, recepcjonistki i lekarze nie mogą odmówić pomocy - zapewnia. Sama zresztą zabroniła odmawiania przyjęć pod groźbą zabrania premii.
Ale mogliby odmawiać. Limit przyjęć, do większości specjalistów, refundowany przez NFZ dawno już został wyczerpany. Przekroczone limity ma reumatologia, laryngologia, dermatologia, ginekologia (kontrakt zrealizowany 30 kwietnia), jedynie kardiologia ma znikomą ilość „niedopracowanych” limitów. Teraz przychodnia utrzymuje się z własnych środków, liczy też na to, że uda się do końca roku uzyskać jeszcze dodatkowe środki z funduszu zdrowia. Jednak jeśli w przyszłym roku limit porad specjalistycznych nie zostanie radykalnie zwiększony, na zmniejszenie kolejki np. do kardiologa czy okulisty nie ma co liczyć, a może być gorzej. Bo najlepiej wykwalifikowani lekarze i pielęgniarki uciekają do ośrodków, gdzie lepiej płacą, także za granicę. W przeciągu kilku lat wyjechało stąd około 10 osób - młodych, wykształconych. Dr Hanna Kurc-Lorenz polega jednak na wiedzy i doświadczeniu emerytowanych lekarzy, których w przychodni jest 11: - Bez nich nic by tu nie było - zaznacza.
Co więc sprawia, że pacjenci szukają pomocy u dziennikarzy, a nie u lekarzy? - Niecierpliwość - wyjaśnia kierownik Kurc-Lorenz. - Część pacjentów nie chce poczekać tych kilku dni, chcą być przyjęci natychmiast. A to niestety niemożliwe. Jak informuje, dziennie na samej internie przyjmowanych jest do 250 osób, niewiele mniej na pediatrii. Lista wszystkich pacjentów sięga 15 tysięcy! Nie ma się więc co dziwić, że ciasno i trzeba czekać. Czy jednak będzie lepiej, gdy powrócą do pracy wypoczęci lekarze?
PS Za tydzień dalszy ciąg przykrych spraw traktowania chorych w mińskim szpitalu. Mamy kolejne oskarżenia i pytania. Prosimy też o pozytywne listy. (jzp)

Numer: 2006 35   Autor: (sg, pd)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *