Tasiemcowy porządek obrad marcowej sesji mińskiej zwiastował nasiadówkę do późnych godzin wieczornych, ale radni uporali się z osiemnastoma uchwałami w tempie ekspresowym, choć nad niektórymi trwały gorące spory i dyskusje

Belfrolobby

Pierwszą uchwałą było obsadzenie mandatu radnego przez Janusza Jędrasika. Nowy radny został formalnie zaprzysiężony i wziął udział w obradach, przyglądając się pilnie poczynaniom pozostałych radnych. A było się czemu przyglądać, bo niektóre dyskusje były o tyle żarliwe, co ich wynik płonny.

Burmistrz przedstawił szereg zmian w budżecie, wszystkie rzeczowo uzasadniając. Nawet radny Ciszkowski nie zabierał głosu, bo tym razem przebudowa ulicy Kresowej, o którą mocno zabiegał, została uwzględniona w tegorocznym wydatkach. Nad innymi punktami toczono boje proceduralne, a czasem wynikające z niekompetencji radnych w omawianych kwestiach. Dotyczyło to szczególnie uchwał oświatowych, w których radni nauczyciele orientowali się znakomicie, a inni byli tylko statystami, choć taka rola wcale im nie odpowiadała. Najgoręcej rozprawiano o obowiązkowym wymiarze zajęć dydaktycznych. Barbara Smotryś zaczęła od wyrażenia ciekawości, czym wnioskodawcy kierowali się, dokładając godzin pedagogom. Dodała, że lewica nie chce zmian w dotychczasowym wymiarze godzin. Wanda Rombel z mównicy wygłosiła rejtanowską mowę o pracy pedagoga cięższej od obowiązków nauczyciela, obarczonej wychowaniem trudnej młodzieży, współpracą z policją, sądem, kościołem... Dariusz Kulma odpowiedział, że autorzy projektu kierowali się widocznie troską o dostęp młodzieży do pedagoga. Nie pomyśleli jednak o tym, jak jeden pedagog może skutecznie otoczyć opieką np. 450 gimnazjalistów? Stanisław Woźnica dołączył swój głos do zgodnego chóru i opowiedział się za 18-godzinnym pensum pedagoga, na którego spadnie jeszcze więcej obowiązków w sytuacji, gdy w kraju zwolnionych z pracy będzie 780 tys. nauczycieli - Mińska Mazowieckiego ten proces nie ominie. Maciej Cichocki przedstawił sytuację pedagoga za granicą – w Czechach np. na jednego pedagoga przypada 93 uczniów. Pozostałe wypowiedzi były utrzymane w podobnym tonie.
Znamienna była wypowiedź Krystyny Kifert. W imieniu wszystkich pedagogów oznajmiła ona, że zwiększenie pensum może ich zdemotywować do dotychczasowego modelu pracy, kiedy pracując z coraz większą liczbą trudnej młodzieży, pełnią rolę pracowników socjalnych, matek i opiekunów. Dyrektor Samociuk odważył się zapytać o to, o czym pomyśleli inni – dlaczego pensum dyrektora obciążonego tysiącem obowiązków ma być zwiększone, a jego zastępcy - z mniejszą odpowiedzialnością i zakresem obowiązków - ma pozostać bez zmian. Ponadto uważa, że ręczne sterowanie oświatą za pomocą bzdurnych regulaminów (np. mycia rąk czy korzystania z toalety) jest śmieszne i krepujące.
Włodzimierz Karasek popisał się retoryką modną ostatnio w parlamencie. Zauważył on, że jest to nie pierwszy wniosek Sławomira Kuligowskiego szkodzący mińskiej oświacie. Sprawę tę spokojnie wyjaśnił burmistrz Grzesiak uzmysławiając radnym, że projekty uchwał są jego autorstwa i uwagi czy pretensje należy zgłaszać pod jego adresem. By zakończyć przeciągającą się dyskusję, Leon Jurek dał wniosek, by uchwałę w całości odrzucić, co radni uczynili. Dopiero wtedy burmistrz oznajmił radzie, że uchwała musi być podjęta, bo do tego obligują ją akty prawne wyższego rzędu. Zaczęła się mozolna praca przy wnoszeniu i głosowaniu poprawek do projektu, aż uchwała została podjęta. Ale dlaczego radni dopiero na sesji zostali uświadomieni o konieczności jej podjęcia?

Numer: 2005 11





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *