Majątki władzy (5)

Zastępcy burmistrzów i wójtów, skarbnicy gmin i sekretarze urzędów stanowią bezpośrednie zaplecze samorządowej władzy. Jedni chowają się w cieniu pryncypałów, inni zaznaczają swą obecność dzięki nieszablonowym działaniom i decyzjom. Ale muszą uważać, by nie przekroczyć swoich kompetencji, i nie popaść w niełaskę pracodawcy

Drugi garnitur

Patrząc na najbogatszych zastępców, sekretarzy i skarbników, ma się wrażenie, że ich majątki korelują z zasobnością gmin, w których mieszkają. A pochodzą głównie z aglomeracji mińskiej i sulejówecko-halinowskiej.
Dwóch najbogatszych „wicków” – Marek Chibowski z 765-tysięcznym majątkiem i o 200 tysięcy biedniejszy Andrzej Belka zainwestowało w nieruchomości (działki i mieszkania), najbogatsza sekretarz – Krystyna Rudnicka z Sulejówka cieszy się domem i dwiema działkami, które są warte aż pół miliona, a druga na liście Beata Budzyńska-Kupidura (też z Sulejówka, ale na etacie u wójta Witczaka) również ma działki, jednak o znacznie mniejszej wartości.
Na trzech pierwszych miejscach w grupie skarbników także Mińsk Mazowiecki i podwarszawskie miasta. O ile wśród zastępców nie ma żadnej kobiety, o tyle panie przeważają wśród sekretarzy i skarbników. Na te tradycyjnie mało męskie stanowiska wójtowie powołali tylko trzech sekretarzy (Lech Sędek, Janusz Kurczuk i Jan Sabak) i wieloletniego, cegłowskiego rodzynka wśród skarbników – Ignacego Adamiaka. W sumie walkę o drugi garnitur władzy panowie przegrywają 14 do 20, a wśród szeregowych urzędników porażka jest jeszcze bardziej dotkliwa. Posłanka Senyszyn – trzecia wśród najbogatszych posłów – oprócz wielu mniej lub bardziej śmiesznych powiedzonek, ma na koncie i takie, że marna to władza, która nie potrafi się dorobić majątku. Przyjrzyjmy się więc oszczędnościom naszych zastępców, sekretarzy i skarbników.
Do czempionów walutowych należy Marek Chibowski, który zgromadził 120 tysięcy na koncie, 130 tysięcy w papierach wartościowych i ma 37 440 złotych „zasobów domowych”. Nikt nie dorównuje zastępcy burmistrz Domasiewicz, bo drugi na liście Andrzej Gawłowski ma na koncie 77 tysięcy, a Anna Kosobudzka – prawie 70 tysięcy w złotówkach i dolarach. Pozostali mają na kontach drobne oszczędności, a Witold Koseski, Wojciech Osiński, Barbara Zgódka, Hanna Wocial, Zofia Łodyga, Elżbieta Lankajtes i Elżbieta Gadomska nie zaoszczędzili ani złotówki.
Taka mizeria oszczędnościowa mogłaby wskazywać na rozrzutność bądź na niewielkie pensje. Rzeczywiście, pobory zastępców wahają się od 37 tysięcy rocznie w przypadku Wojciecha Osińskiego z Latowicza do 98 tysięcy Witolda Koseskiego.
Wśród sekretarzy dominuje również Mińsk Mazowiecki z prawie 120-tysięcznym majątkiem Jadwigi Frelak, a na końcu mamy niewiele ponad 40 tysięcy brutto Hanny Wocial z Jakubowa i Barbary Zgódki z Latowicza. Skarbnikom też płaci się różnie. Najwyższe pobory ma mińska skarbnik Grażyna Stachowicz (92 870 zł), a najwyższe latowiczanka Zofia Łodyga (44 744 zł). Jedyny w powiecie wicewójt i zarazem sekretarz gminy, Lech Sędek nie ma podwójnej pensji, a jego roczne zarobki to 73 tysiące złotych.
Z ciekawostek majątkowych warto wiedzieć, że najdroższym autem – chryslerem grand voyagerem za 65 tysięcy jeździ Wiesława Pieńkowska z Siennicy, toyotą corollą wartą 40 tysięcy – Andrzej Belka z Sulejówka, a peugeotami o podobnej cenie – Czesław Mazek ze Stanisławowa i Tomasz Czerwiński z Jakubowa. Pozostali mają auta i starsze, i tańsze, a bez nich daje sobie radę 4 sekretarzy i aż 7 skarbniczek.
Drugi garnitur władzy samorządowej nie lubi oszczędzać, jeździć dobrymi samochodami i nie chce się również zapożyczać. Tylko trzech zastępców ma kredyty (Czerwiński, Sędek i Soszyński), ale też niewielkie. Identycznie jest wśród sekretarzy (Budzyńska, Kupidura, Sędek i Wocial) oraz u skarbników (Brańska, Łodyga, Lankajtes).
W listopadzie kolejne wybory wójtów i radnych. W najlepszej sytuacji są skarbnicy, którzy jako fachowcy mogą liczyć na zatrudnienie nawet po zmianie burmistrza czy wójta. Sekretarze są bardziej narażeni na zwolnienie, a dla zastępców to pewnik. Chyba, że sami wystartują w wyborach, obawiając się porażki wójta lub burmistrza. W takiej sytuacji jest co najmniej kilku „wicków”. Przykład Krzysztofa Miklaszewskiego z Cegłowa, który do dzisiaj nie ma ani zastępcy, ani sekretarza jest tutaj znamiennym przykładem - zarówno na awans, jak i zabezpieczenie się przed niespodziankami. Nigdy nie wiadomo, kiedy drugi garnitur zapragnie być pierwszym.

Numer: 2006 34   Autor: . Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *