W Stojadłach

Nazwa „leśna” prawie każdemu kojarzy się ze spokojem i ciszą. Prawie, bo mieszkance ulicy Leśnej w Stojadłach przywodzi na myśl całkiem inne skojarzenia

Rozhukana Leśna

W Stojadłach / Rozhukana Leśna

Budowa obwodnicy w Stojadłach trwa już od ubiegłego roku. Od tego czasu Barbara Tuszyńska nie może spać spokojnie. Tuż za jej płotem rozgościły się koparki, ubijarki i inny ciężki sprzęt budowlany. Wszystko to, a także 40-tonowe ciężarówki ruszają do pracy już od 4.30. Huk i wibracje wręcz wyrzucają z łóżka panią Barbarę i jej córkę. Zaczyna się ich długi dzień. Maszyny hałasują i wzbijają kłęby kurzu nawet do 21 – wtedy kobiety mogą w końcu odpocząć. A pobudka już o świcie. Nieważne czy to piątek, czy niedziela – budowlańcy się spieszą, a robota wre.
Tuszyńska nie może normalnie żyć, więc zaczęła nierówną walkę. Napisała skargę do Powiatowego Inspektora Ochrony Środowiska, że hałas, jaki powodują maszyny wykonujące prace, nie pozwala jej normalnie żyć. Urzędnicy przekazali, jak piszą, niezwłocznie skargę do organu właściwego do rozpatrzenia pisma, czyli do nadzoru budowlanego. Ten jednak orzekł, że... jak jest budowa, to musi być głośno, a wszystko odbywa się zgodnie z normami. Ewentualne badania natężenia hałasu powinien zrobić wykonawca robót lub, jeśli Tuszyńskiej bardzo zależy, może na własny koszt sama takie pomiary wykonać.
Kobieta tego „normalnego” hałasu znieść jednak nie mogła, więc poskarżyła się szefostwu firmy prowadzącej prace, czyli Budimexowi-Dromexowi. Ci stwierdzili, że warto, by zainstalować rejestratory drgań, wyeliminować roboty nocą czy wybudować ekrany dźwiękochłonne. Stwierdzili miesiąc temu i na tym się skończyło, bo ekranów nie widać.
Dom pani Barbary jest stary, co potwierdziła komisja, która sprawdzała, czy kobiecie jest aż tak źle, jak pisze w swoich pismach. Budynek jest drewniany na murowanym fundamencie. Wytrzymał wprawdzie pół wieku, jednak może nie wytrzymać przejeżdżających codziennie kilkanaście metrów obok 40-tonowych ciężarówek. Na starannie odmalowanych ścianach widać pęknięcia.
Kruszy się też zdrowie pani Barbary i jej córki. – Działanie hałasu jest szkodliwe, szczególnie dla narządów słuchu i równowagi. Długotrwałe przebywanie w nim może też doprowadzić do stresu, podenerwowania, depresji, a nawet zmian w psychice człowieka – mówi laryngolog dr Maria Kłos. – Wprawdzie normy dopuszczają hałas do poziomu 85 decybeli, ale nie oznacza to, że poniżej tego poziomu nie jest on szkodliwy. Takim jest już hałas powyżej 70 decybeli. W konsekwencji nawet krótkotrwałe przebywanie w szkodliwych warunkach powoduje uszkodzenie słuchu; najpierw na wysokich częstotliwościach, co jest niezauważalne dla człowieka, potem zaś na niskich. Hałas może też doprowadzić do wzrostu ciśnienia tętniczego, zmian poziomu glukozy we krwi oraz zwiększonego wydzielania soku trawiennego, co doprowadza do nieżytu żołądka – dodaje dr Kłos.
Ze swoją sprawą Tuszyńska dotarła do posła Czesława Mroczka, który poprosił dyrektora Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad o wyjaśnienia, co dzieje się w jej sprawie. Od dwóch tygodni dyrektor milczy.
Szansą dla Barbary Tuszyńskiej byłoby skrzyknięcie sąsiadów i zmobilizowanie sanepidu do zajęcia się całą sprawą. Bo jeśli nawet tylko jej przeszkadza te kilkanaście ciężarówek dziennie rozjeżdżających ulicę Leśną w tej chwili, to kiedy obwodnicą będą przejeżdżać tysiące samochodów dzień i noc, o ekranach dźwiękochłonnych zamarzą wszyscy.

Numer: 2006 34   Autor: Paweł Drzewiński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *