W Mińsku

Andrzej Frydrych mieszka na mińskim Zakładkowie i jest z tego powodu bardzo niezadowolony, bo – jak pisze – ulica Sosnkowskiego stała się miejską obwodnicą. Od momentu rozpoczęcia modernizacji drogi do Grójca jest jeszcze gorzej. – Codziennie, a nawet w niedzielę, bez przerwy kursują ciężkie wywrotki ściągnięte z całego województwa i niszczą naszą ulicę – narzeka Frydrych

Logika Frydrycha

W Mińsku / Logika Frydrycha

Prowadzona przez rządy polityka doprowadziła do tego, że na torach kolejowych wieje pustkami, a rozwija się transport drogowy, który nie musi budować dróg, i płaci niewielkie podatki za ich niszczenie, za to w znaczący sposób przyczynia się do zatruwania środowiska naturalnego. Taką polityką daleko nie zajdziemy – dywaguje mińszczanin z Zatorza.
Dziwi go, że dwaj doświadczeni radni z tego terenu, którzy tak chętnie przyznają się do wydatnego działania na rzecz wyborców, tym razem nie zrobili nic, aby zapobiec dopuszczeniu ruchu samochodów ciężarowych i powstaniu baz transportowych przy tej ulicy, która ze względu na lokalizację w dzielnicy przemysłowej jest od lat dostatecznie zatruwana. Jednocześnie należy pamiętać, że przy tej ulicy są dwie szkoły, do których uczęszcza wielu uczniów, a przy tym rozwiązaniu komunikacyjnym o tragiczny wypadek nietrudno. – Postuluję ograniczyć szybkość samochodów do 30 km/h na odcinku od FUD-u do wiaduktu nad torem kolejowym na Pilawę oraz wyłączyć z ruchu samochody dostawcze przekraczające nośność 10 ton – domaga się Frydrych.
Ma też własne przemyślenia odnośnie tunelu. – Po co walczyć o tunel po tak kosztownej modernizacji torów i peronów. Jednak ktoś doszedł do wniosku, że tunel jest konieczny, więc rozcina się tory, marnuje włożone pieniądze, i... tunel będzie, choć wystarczyłaby przebudowa istniejących kładek.
Kto za to wszystko płaci? I tu się nasz respon-dent myli – tym razem nie my bezpośrednio, a Unia. Ale ma trochę racji, bo my także wpłacamy miliony do unijnego budżetu i chcemy choć trochę z niego wyjąć. Bez przebudowy magistrali i mińskiego tunelu to „trochę” byłoby jeszcze mniejsze.
Przeszkadza Frydrychowi również lobby transportowe, które – jego zdaniem – jest ważniejsze dla władz, niezaprzątających sobie głowy pytaniem, kto zapłaci olbrzymie koszty naprawy setek kilometrów niszczonych dróg. Sens myślenia jest dziś taki – aby wykonać nową ważną drogę, należy zrujnować wiele kilometrów dróg lokalnych, za które zapłacili mieszkańcy z podatków.
Problemem jest również bocznica kolejowa w samym centrum miasta – materiały do wytwarzania betonu (w mieście zlokalizowane są dwie duże betoniarnie, a trzecia w Maliszewie) transportują wielkie pojazdy, które nie mogą ominąć ulic miasta, i efekty tych wojaży widać już wszędzie, nie tylko na Zakładkowie.
Andrzej Frydrych swoje spostrzeżenia wysłał do burmistrza Grzesiaka i właśnie czeka nie tak na odpowiedź, jak na konkretne rozwiązania, czyniące życie wielu mińskich rodzin znośniejszym i wygodniejszym. Pewnie przed wyborami niczego nie wskóra, ale może postulaty Frydrycha znajdą się w programie wyborczym Zbigniewa Grzesiaka na kolejne cztery lata burmistrzowania. W Mińsku Mazowieckim mało kto wierzy, że może być inaczej.

Numer: 2006 32   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *