V Obóz Międzynarodowy

Kukle nad jeziorem Pomorze w powiecie Sejny stały się w drugiej połowie lipca najbardziej międzynarodowym i integracyjnym miejscem w kraju. Tutaj właśnie przyjechała, nie tylko odpoczywać, młodzież z Litwy, Rosji, Ukrainy, Czech, USA i gimnazjaliści drugich klas z Mińska Mazowieckiego – w sumie prawie setka obozowiczów

Rok w dwa tygodnie

V Obóz Międzynarodowy / Rok w dwa tygodnie

Trafili na najupalniejszy od prawie dwustu lat lipiec, który dawał się również we znaki na polskim biegunie zimna. Ale wytrzymali, choć dla niektórych ekstremalne warunki kończyły się wizytą w ambulatorium, a nawet w szpitalu. Jednak wszyscy wrócili do Mińska Mazowieckiego cali i zdrowi, by władzom miasta podziękować za sponsoring. Nie był on aż tak olbrzymi, jak się wydaje, bo pobyt na kuklańskim kampingu kosztował 49 900 zł, a koszty zwiedzania, nagród i przejazdów nie powinny przekroczyć 20 tysięcy. Wychodzi więc ok. 700 złotych na osobę, co należy uznać za skromność finansową. Efekt propagandowy jest znacznie większy, co udowadniali nam obozowicze podczas prawie trzygodzinnego podsumowania pobytu w mińskim pałacu. Ubrani w białe koszulki z logo sponsora – firmy Konstans stanowili nierozpoznawalną na pierwszy rzut oka jedność. No może poza Danielle Garcią, latynoską pięknością z Lacey, której urodę docenili także jej koledzy, wybierając Danielle na miss publiczności podczas obozowego konkursu piękności. Tytuł najpiękniejszej zdobyła Czeszka – Martina Hradilova. Temperaturę obozowych wieczorów podgrzał też festiwal piosenki „Kukle 2006”. Tutaj bezkonkurencyjna była nasza Martyna Majszyk przed Siergiejem Paszkiewiczem z białoruskiej parafii św. Józefa z Orszy i czeskim trio, które zaimponowało jury piosenką-baletem „Na kolana”.
Ogólny charakter konkursów zdominowały jednak „cztery pory roku” i dni obozowych krajów – od polskiego przez amerykański, litewski, białoruski, rosyjski, czeski i ukraiński. Każda nacja prezentowała, co u niej najpiękniejsze i najbardziej wyraziste. Najlepiej sprawdził się folklor – grany, śpiewany lub tańczony w zależności od predyspozycji wykonawców. Wszystko to pokazali jeszcze raz gościom w piątkowy wieczór, a burmistrz, przedstawiciele ambasad i media z uznaniem bili brawa. I bawili się razem z młodzieżą w szokująco ekspresyjnej (dla przedszkolaków) orkiestrze głosowej, której dyrygentką była Ewa Gańko, kierowniczka międzynarodowego obozu przyjaźni. Już piąty raz i – jak się wydaje – nie ostatni, bo jej styl rządzenia podoba się i młodzieży, i burmistrzowi Grzesiakowi.
– Nie byłoby obozu, gdyby nie Ewa, która jak kwoka ogarnia wszystko i wszystkich – podsumował burmistrz, filozofując za Dumasem, że coś, co daje się ze szczerego serca, trzeba przyjąć z satysfakcją. Także zimę w upalny lipcowy wieczór, ponieważ w ciągu dwóch tygodni zaprogramowano prezentację całorocznych obrzędów i zwyczajów. Wszystko w celu zapełnienia czasu, bo obozowa nuda jest niebezpieczna. Jak chociażby kąpiel w Hańczy, najgłębszym polskim jeziorze, gdzie potrzebnych było aż dwóch ratowników.
Wycieczka po Suwalszczyźnie z kilkugodzinnym zwiedzaniem Białegostoku to już ostatnie, zachwycające młodzież echa obozu. W sobotę, 26 lipca goście zwiedzali Warszawę, a w czwartek – atrakcje Mińska. A po piątkowej prezentacji osiągnięć czekała na nich dyskoteka.
W nagrodę, bo – jak twierdzi Ewa Gańko – młodzi są wspaniali, byleby umieć się z nimi bawić. Nie tylko po polsku i angielsku, gdyż – co zauważył z kolei miński burmistrz – rosyjski wraca do łask. Szczególnie wtedy, gdy bolą ręce od migowego.

Numer: 2006 32   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *