W powiecie mińskim

Powszechnie wiadomo, że polska wieś zubożała. Z braku wydolności produkcyjnej małe i średnie gospodarstwa upadają. Brak nowych stanowisk pracy wpędza ludzi w sferę bezrobocia. Tylko nieliczni potrafią znaleźć się w istniejącej rzeczywistości i wykorzystać zdobyte kwalifikacje i doświadczenia. Z losem i zasobnością rodziców i wychowawców związany jest los dzieci. Dostrzega się to gołym okiem zwłaszcza w okresie wakacji

Wiejskie wakacje

W powiecie mińskim / Wiejskie wakacje

Jaką mają rozrywkę i czym się zajmują? Kilkoro, a może kilkanaścioro dzieci, i to przeważnie z rodzin dotkniętych jakąś patologią, wyjeżdża na dwa tygodnie na obóz w ramach opieki społecznej lub profilaktyki rozwiązywania problemów alkoholowych. Czasami dyrektor szkoły organizuje rozrywki sportowe czy udostępnia boisko szkolne. Pozostałe dzieci organizują sobie wakacje na swój sposób lub pomagają rodzicom w codziennych zajęciach. Nad stawem w Kulkach spotykam chłopca o imieniu Wojtek. – Widzę, że się kąpiesz. – Tak, bo jest pora obiadowa, a później będę pomagał tacie przy żniwach. – Dobrze pływasz?
– Trochę się nauczyłem. – A nie boisz się, że utoniesz? – Chyba nie... Inni chłopcy stoją boso i są opaleni. – A w wolnej chwili co robicie? – pytam wszystkich. – Jeździmy rowerami, chodzimy na jagody, gramy w piłkę. – Jak masz na imię? – zagaduję czarnoskórą, pięknie opaloną dziewczynkę. – Kamila – pada odpowiedź. Na następne pytanie dostaję odpowiedź, że opaliła się przy pieleniu warzyw i wyrywaniu chwastów z kartofli. Nigdzie na wakacje nie wyjeżdża, będzie pomagać w domu i przeczyta ze trzy książki.
Starsze dzieci są mniej widoczne. Na stacji w Dębem Wielkim Wielkim spotkałem grupkę gimnazjalistów. – Jak spędzacie wakacje? – Siedzimy w domu – rzuca rosły Mateusz. – A poza tym? – Urywamy się rodzicom i jeździmy do Mińska Mazowieckiego lub Warszawy. – Po co? – Jest weselej, można poznać nowe koleżanki, zobaczyć ciekawe zdarzenia. – Co na to rodzice?
– Czasami jest potem lanie, ale wszystko się wytrzymuje... Przed wieczorem na przystanku PKS w Wielgolesie natknąłem się na trzy pary nastolatków. Byli weseli i podekscytowani – wybierali się na dyskotekę. Zaniechałem zagadywania ich. Nadjechał autobus Rapit i wszyscy wsiedli. Ale za autobusem z bocznej drogi wyjechała furmanka z klocami drzewa. Obok woźnicy siedzieli dwaj, około dwunastoletni chłopcy w roboczych ubraniach, chyba synowie. Na drodze do Kiczek w najlepsze grali sobie na asfalcie w piłkę nożną kilkunastoletni zawodnicy. Zaś Jarek ze Starogrodu pochwalił mi się, że w wakacje narąbie drzewa na opał na zimę.
Na podstawie tych przykładów widać, że nielekkie są wakacje dzieci wiejskich. Pewien uczeń szkoły w Żakowie oświadczył mi nawet, że nie lubi wakacji, bo musi z mamą tylko pracować w tym czasie.
Trudny jest los dzieci wiejskich, ale niekiedy nie inaczej spędzają wakacje dzieci w miastach – też bawią się i grają na ulicach, robią wypady na własną rękę i kąpią się w niedozwolonych miejscach.
Najlepiej problem ferii letnich dla dzieci rozwiązała gmina Halinów. Wszystkie placówki kulturalno-oświatowe gminy mają rozpisany program rozrywkowy dostępny każdemu dziecku, pochodzącemu nawet spoza gminy.

Numer: 2006 32   Autor: Franciszek Zwierzyński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *