W mińskim szpitalu

Był czwartek, 20 lipca. Cecylia Szczepańska, emerytowana nauczycielka z Cegłowa przyszła do naszej redakcji tak zdenerwowana, że nie potrafiła powstrzymać łez. Przyniosła też petycję, którą wcześniej skierowała do dyrektora mińskiego szpitala. Drukujemy ją w całości

Jednak wykończalnia?

W mińskim szpitalu / Jednak wykończalnia?

Panie dyrektorze, jestem żoną pacjenta Wiesława Szczepańskiego, który przebywał na oddziale chorób wewnętrznych ww. szpitala w dniach 23.06-30.06 2006 r. Diagnoza – lekki udar mózgu, z objawami bezwładu ręki i nogi. Panie dyrektorze, jak się traktuje chorych na ww. oddziale. Składam petycję i informuję w formie pytań (bo tak było z mężem).
– Dlaczego nie ma systematycznych obchodów (w ciągu tygodnia były od czasu do czasu)?
– Dlaczego choremu w takim stanie proponuje się przejście pieszo z ww. oddziału do budynku głównego (tylko na ostry protest chorego sprowadzono samochód)?
– Dlaczego nie ma opieki przy wychodzeniu chorego z toalety (mąż łatwo się przewracał)?
– Dlaczego tomografia komputerowa była po pięciu dniach pobytu męża w szpitalu (wtorek 27.06.), a nieopisany wynik prześwietlenia odebraliśmy trzy dni po wyjściu chorego ze szpitala (bo przy wypisie nie było)?
– Dlaczego nie było systematycznego pomiaru ciśnienia? Pierwszy pomiar – piątek (przy przyjęciu chorego do szpitala), drugi pomiar – wtorek (po mojej rozmowie z lekarzem prowadzącym dr Stefaniukiem). Pan doktor sprawiał wrażenie, że nie jest zorientowany i niewiele wie o chorym, pytając mnie, kiedy został przywieziony do szpitala. Gdyby choremu podawano jeden proszek od ciśnienia, to taka farmakologia obyłaby się bez leżenia w szpitalu.
– Dlaczego lekarze nie zaproponowali przeniesienia chorego na oddział specjalistyczny (neurologię)? Przypuszczam, że lekarze zdawali sobie sprawę, jaki może być efekt końcowy ich leczenia, a to mi przypomina łódzką aferę pavulenową).
– Dlaczego w pierwszych dniach pobytu męża lekarzem prowadzącym był dr Stefaniuk, a w ostatnich dniach dr Tarnowska (na szczęście)?
– Dlaczego personel: salowe i pielęgniarki są takie antypatyczne, a wręcz bufoniaste. Przez cały pobyt chorego w szpitalu bywaliśmy często z odwiedzinami, nigdy nie widziałam, żeby ktoś z obsługi interesował się chorymi (jest to też opinia innych chorych)? Jeśli pan ordynator nie radzi sobie ze stanowiskiem i nie umie wprowadzić odpowiedniej dyscypliny pracy swoich podwładnych, to mając odrobinę honoru, nie powinien podejmować się takiej funkcji.
Gdyby pomoc medyczna w pierwszym stadium choroby męża była intensywniejsza, to być może mąż nie leżałby z nawrotem udaru i paraliżem lewej strony ciała. Panie dyrektorze, w imieniu męża i własnym pragnę serdecznie podziękować dr Tarnowskiej, bo tylko pani doktor wykazała się etyką lekarską.
Nie jestem osobą roszczeniową ani złośliwą, ale ordynatora, lekarzy i obsługę interny przydałoby się wysłać na praktykę na neurologię do Wołomina lub Siedlec, żeby zobaczyli, jak się traktuje i leczy chorych, bo nie wszystko zależy od sprzętu, jakim dysponuje szpital, a szpital w Mińsku Mazowieckim nie miałby obiegowej nazwy „wykończalnia”.
Tyle nasza czytelniczka. A co na to dyrekcja szpitala? W piątek, 21 lipca, dyrektor Sobolewski świętował z policjantami wręczenie im sztandaru. Sekretarka obiecała, że w poniedziałek rano dowie się o naszej prośbie, by wyjaśnił wątpliwości pani Cecylii. Do godz. 15.00 we wtorek nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Może dyrektorowi wystarczy czasu do następnego wydania „Co słychać?”.
PS Prosimy naszych Czytelników o listy na temat opieki i leczenia w mińskim szpitalu. Może wystawione na publiczny widok błędy i sukcesy coś zmienią.

Numer: 2006 31   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *