W Mrozach

Mieszkańcy Mrozów Południowych mają od kilku lat hałaśliwy problem – firmę Makrobet. Ślą petycje do wójta Jaszczuka, ale bez odzewu. Rozmowy w właścicielem Makrobetu też nie przynoszą ulgi dla ich uszu

Makro-hałas

W Mrozach / Makro-hałas

Przy ulicach Żwirowej i Kopalnianej w Mrozach stoją domy ośmiu mieszkańców gminy – Świątków, Wardeckich, Zgódków, Zagrabskich, Szymczaków, Garskich i Kudlaków. To oni wystosowali 16 czerwca do wójta i rady gminy zbiorową petycję, w której m.in. czytamy:
Mieszkańcy w bardzo bliskim sąsiedztwie betoniarni w Mrozach „Makrobet”, ul. Okrężna 55. Właściciel „Makrobetu” nie zważa na to, że za płotem jego zakładu mieszkają ludzie. Zakład rozwinął produkcję elementów betonowych pod „gołym niebem”. Brak hali produkcyjnej, jak i też strefy ochronnej, np. ekrany tłumiące hałas, uczyniły nasze życie wręcz nie do zniesienia. Produkcja zaczyna się czasem przed, jak i po godz. 6.00 rano i trwa do 21.00 raz krócej, raz dłużej. Załadunki samochodów zdarzają się też w godzinach nocnych, np. o godz. 23.00 lub 3.00-4.00 rano. Maszyna do produkcji bloczków betonowych pracuje, tuż za płotem, czasem jest to ok. 30-40 m od najbliższego domu. Bloczki betonowe są produkowane na wybetonowanym podłożu, a po ich załadunku na placu pozostaje miał betonowy, który jest sprzątany przez spycharkę. W trakcie produkcji jak i sprzątania powstaje hałas, kurz i pył, który z wiatrem jest niesiony na nasze posesje.
Nikt z nas nie żałuje temu panu zarabiać pieniędzy na produkcji, ale też nikt z nas nie chce, aby taka działalność odbijała się na naszym zdrowiu psychicznym i fizycznym. Nasze dzieci, które są budzone przez hałas, jaki wywołuje „skrzyżowanie młota pneumatycznego ze stołem wibracyjnym” o godz. 6.00, a czasem przed, nie mogą i nie są w stanie normalnie funkcjonować w ciągu dnia.
Mamy dosyć takich warunków życia i sądzimy, że gmina, która wydaje zezwolenia na działalność gospodarczą, coś z tą sprawą zrobi.
Podobne pismo złożyli w oddziale mińskiego WiOŚ, którego pracownicy już 12 lipca od 8.00 do 11.00 mierzyli hałas Makrobetu „przenikający do środowiska”. Okazało się, że we wszystkich trzech punktach pomiarowych norma dzienna (55 decybeli) została przekroczona. Największy poziom hałasu, bo aż 69,1 dB, stwierdzono podczas pracy „prasy kroczącej z wibratorem” na balkonie posesji przy Żwirowej 3. Przy ul. Kopalnianej maksymalne wskaźniki przekraczały 70 dB. Inspektor Bombiński sporządził jeszcze plan sytuacyjny terenu, ale w protokole nie zawarł żadnych wniosków, oprócz spostrzeżenia, że według planu zagospodarowania przestrzennego gminy Mrozy jest to teren chroniony sklasyfikowany jako strefa mieszkaniowo-usługowa.
Jan Piętka w związku z petycją sąsiadów i badaniami hałasu przez WiOŚ poinformował nas, że jest zgoła inaczej.
– Zakład, który kupiłem w 1998 r., już istniał od 1960 roku. Teren wokół zakładu to teren mieszkaniowo-usługowy. Teren zakładu to strefa produkcyjno-techniczna. – tłumaczy Piętka i dodaje, że kupując działkę na terenie mieszkalno-usługowym, właściciele budynków liczyli się z sąsiadującym zakładem produkcyjnym. Zapewne wartość działki była znacznie niższa w związku z sąsiadującym zakładem produkcyjnym.
Jego zdaniem, zakład zlokalizowany jest w zagłębieniu, otoczony betonowym płotem i sadzonkami drzew, a istniał nim powstały domy mieszkalne.
– Wszyscy chcemy, aby polska gospodarka rozwinęła się do poziomu państw UE. Zamykając zakłady produkcyjne, działamy wbrew rozwojowi kraju. Kupując działkę w strefie produkcyjnej, trzeba liczyć się z ujemnymi tego skutkami – argumentuje właściciel Makrobetu.
Sprawa jest rozwojowa, ale – jak widać – sąsiedzi odgrywają w naszym życiu coraz większą rolę. I trudno od nich uciec, gdy zainwestowało się w tak nieprzyjemnym otoczeniu.

Numer: 2006 31   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *