W mińskim CKP

Mińskie Centrum Kształcenia Praktycznego to pewnie jedna z niewielu w regionie, a może nawet w kraju, szkoła, która nie boi się niżu demograficznego. Dyrektor Wiesław Rogala ma aktualnie jedno zmartwienie - skąd wziąć nauczycieli dla planowanych w przyszłym roku klas, bo w jego szkole liczba uczniów stale rośnie. Na rok 2006/2007 centrum przewiduje ponad 800 uczniów, kiedy jeszcze w zakończonym roku szkolnym uczyło się tu nieco ponad 600 młodych ludzi

Wyż praktyczny

W mińskim CKP / Wyż praktyczny

- Skąd bierze się taka popularność prowadzonej przez Pana szkoły?
- Staramy się, aby proponowane przez nas zawody, jakich uczymy, najbardziej dostosować do potrzeb uczniów. Na przykład specjalnie tworzymy klasy murarskie - bo tego oczekuje od nas młodzież. Poza tym uczymy bardzo nowocześnie, codzienną praktyką w nauczaniu np. zawodu stolarza jest wykorzystanie komputerów, gdzie słuchacze opanowują posługiwanie się oprogramowaniem do projektowania czy kosztorysowania.
- Ale uczą się też posługiwać heblem…
- Oczywiście, przecież to szkoła kształcenia praktycznego, dlatego większość prac remontowych budynku, w którym mieści się centrum, przeprowadzili uczniowie pod okiem nauczycieli. Także meble i wyposażenie zaprojektowali i wykonali uczęszczający tu młodzi ludzie. Dzięki temu nasza siedziba przez siedem lat istnienia zmieniła się nie do poznania, a i uczniowie wiedzą, że robią coś potrzebnego i praktycznego. W ten sposób łączymy teorię z praktyką.
- Takie inwestycje są jednak kosztowne, stać Was na to?
- Ponieważ wiele prac wykonujemy w ramach ćwiczeń, nie musimy kupować oddzielnych materiałów, Centrum zarabia też coraz większe pieniądze na przeprowadzaniu zewnętrznych szkoleń i egzaminów zawodowych. Muszę się w tym miejscu pochwalić, że w ubiegłym roku szkolnym zostaliśmy największym ośrodkiem egzaminacyjnym w województwie. Przeprowadzaliśmy egzaminy w siedmiu zawodach dla 167 uczniów, dzięki temu udało nam się uzyskać fundusze europejskie na wyposażenie tj. elektronarzędzia, maszyny stolarskie, krawieckie, gastronomiczne czy sprzęt diagnostyczny.
- W obiegowej opinii uczniowie zawodówek to tak zwana trudna młodzież, a tu słyszę, że młodzież buduje meble dla szkoły, tynkuje ją, wymienia instalacje... Jak udaje się ich zmotywować?
- Pracą! Oni cały czas mają zajęcie. U mnie w szkole się nie pali, wie pan, dlaczego? Uczeń przyłapany z papierosem dostaje młotek i idzie odkuwać pozostałości starej podmurówki. Mamy określone reguły i je realizujemy. Staram się też razem z moimi nauczycielami mieć jak najlepszy kontakt z uczniami, nie kumplowski, ale przyjacielski i to daje efekty.
- Brakuje Panu nauczycieli?
- Owszem, jeśli chodzi o fachowców od budownictwa. Wszystko to przez zbyt niskie płace w szkolnictwie, bo kto z wykształceniem budowlanym przyjdzie uczyć w szkole, kiedy pracując w zawodzie zarobi kilka razy więcej.

Numer: 2006 30   Autor: Rozmawiał Paweł Drzewiński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *