Mówią, że biorą łapówki, że najchętniej przyjmują pacjentów w gabinetach prywatnych. Przychodnia czy szpital to odhaczykowanie 5 czy 10 chorych…

Ludzkie doktory

Lekarze przyjmujący w Mińsku Mazowieckim są ogól-nie znani, niektórzy szanowani. Niemal wszyscy - poza pracą w szpitalu czy Ośrodku Zdrowia - przyjmują w gabinetach prywatnych. Tajemnicą poliszynela jest, że lekarze biorą łapówki. Nie ma jednoznacznego wskazania dobrego lekarza. Takiego, który postawi bezbłędną diagnozę czy jest lekarzem z prawdziwego powołania.

Twierdzą, że dr Tupalska jest znakomitym pediatrą, że niemal poświęciła życie prywatne swojej pracy. Ordynatorem Oddziału Dziecięcego jest już kilka dobrych lat, ale…
Dr Pogorzelska - najczęściej wymieniana przez pacjentów Ośrodka Zdrowia - też wbrew długich do niej kolejek nie ma jednoznacznej opinii dobrego lekarza. Mówią, że boi się stawiać konkretne diagnozy i dlatego najchętniej kieruje dzieci do szpitala. Tak na wszelki wypadek.
Typowe mińskie „weteranki” to doktórki Szkup, Rybak i Sędek. Często chyba zapomniani przez młode mamy. Nasze babcie chętnie wspominają dr Czemirową czy Przyborową - lekarzy z powołania. Niestety - świętej pamięci.
Wśród rozkwitającej kadry pediatrów jest dr Ismail. Lekarz pracujący już tylko w szpitalu. Matki, których dzieci miał „w opiece” dr Ismail, uważają to za zrządzenie losu, łaskę boską. Dr Kurc-Lorenz - jedna z najbardziej znanych i najczęściej wymienianych lekarzy - nie tylko wprawdzie w superlatywach. Tak naprawdę nie zawsze wygląd świadczy o człowieku.
Wychwalany dr Szczepański czy dr Wocial owszem, mają wiele pacjentek. Przeważnie są to młode dziewczyny przed lub w trakcie pierwszej ciąży. Te starsze, doświadczone, mimo wszystko chodzą do Wielkiej Mińskiej Sławy: dr Kurca czy jego córki. Okuliści, laryngolodzy, neurolodzy, stomatolodzy… Mamy w Mińsku Mazowieckim masę specjalistów, do których dostać można się w większości tylko prywatnie. Chyba, że mamy zdrowie i możemy postać pod Ośrodkiem Zdrowia od poranka.
Panuje przekonanie, że aby mieć 100% pewność, że będziemy zdrowi, musimy płacić za to ciężkie pieniądze: bo w szpitalu opieka jest zła, a w Ośrodku Zdrowia to „jak z łaski” przyjmują chorego.
Ale spójrzmy teraz z innej strony... Zgłaszając się do lekarza, powierza mu się zdrowie, nieraz życie. Często bywa powiernikiem, spowiednikiem, doradcą. Niekoniecznie w sprawach związanych ze zdrowiem.
Lekarz to również człowiek, mający rodzinę, dzieci, życie prywatne. Załóżmy - pracuje w szpitalu, gdzie otrzymuje co miesiąc jakąś pensję i wcale nie są to duże pieniądze. Na dodatek dochodzi świadomość, że może nie jest w stanie pomóc choremu, bo brak odpowiedniego sprzętu czy lekarstwa, świadomość bezradności w krytycznych sytuacjach, codzienne stykanie się z nieszczęściem, łzami, cierpieniem, na które nie każdy z lekarzy potrafi się uodpornić.
Po 8 czy 10 godzinach wraca do domu. Po obiedzie idzie do gabinetu prywatnego, by dorobić. Z tego, co zarobi musi odprowadzić podatek, opłacić ubezpieczenie - bo to przecież najzwyklejsza działalność gospodarcza. Sterany wraca więc do domu, bo przecież rano trzeba iść do pracy: do szpitala czy ośrodka zdrowia. Niekiedy złapie dodatkowe dyżury. To wprawdzie wiąże się z dodatkowym zarobkiem, ale jednocześnie kosztem życia rodzinnego. Nie ma nic za darmo.
Pacjenta nie obchodzi, że lekarz może mieć za sobą nieprzespaną noc, chore dziecko w domu czy na wpół sparaliżowaną teściową. Nie zawsze też ma swój dom z basenem, ekstra samochód albo dwa - bo w końcu nie wszystkim lekarzom dobrze się powodzi. Niekiedy może mieszka kątem u teściów albo w wynajmowanym mieszkaniu i boryka się z problemem bezrobotnej żony. Pacjent chce mieć świadomość, że jest pod dobrą opieką sumiennego lekarza. Stąd lekarz, bez względu na wszystko, musi być w stałej gotowości, by tę opiekę zapewnić, postawić odpowiednią diagnozę, ustalić lekarstwa… I bez znaczenia jest fakt, że akurat dziś boli go głowa albo właśnie jest po kłótni z żoną. W tej pracy nie ma możliwości „wyłączenia się” czy odłożenia czegoś na potem. Bo chodzi o to, co najważniejsze - zdrowie, a niekiedy życie ludzkie.
Może ktoś stwierdzi, że to wszystko bajki, że tylko u Żeromskiego byli tacy ludzcy lekarze. Nieprawda. My - pacjenci bardzo często zapominamy o tym, że lekarz to też człowiek. Nawet jeżeli twierdzi się, że biorą łapówki, to czy przypadkiem my nie jesteśmy temu winni?

Numer: 2005 10   Autor: Andula





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *