I znowu miński SP ZOZ wyszedł na plus. Na duży plus znaczony prawie półmilionowym zyskiem jako jedna na 10 placówek ochrony zdrowia w kraju. Nie wszyscy się z tego sukcesu cieszą. Ba, nawet złorzeczą, oskarżając dyrektora Sobolewskiego, ordynatorów i starostę o zmowę finansową, ale nikt z malkontentów nie chce się ujawnić

Zmowa leczenia

Nieokreślone personalnie stowarzyszenie „Dla zdrowia” prosi naszą redakcję (i – jak się okazało – instytucje nadzorcze) o... zainteresowanie się i opublikowanie bulwersującej całe społeczeństwo, a przede wszystkim pacjentów kwestii... Jest ich kilka, a pierwsza to przyznanie dyrekcji 40-tysięcznej premii przez starostę i radę społeczną ZOZ. Zdaniem anonimów szpital niszczony jest przez układ, który zarządza nim jak za czasów komuny. Najbardziej upadł oddział kardiologiczno-wewnętrzny, który stał się największą w regionie umieralnią. – Następna sprawa to upokarzająco niskie pensje – piszą niezadowoleni pracownicy szpitala – które są powodem ciągłej frustracji i... kombinowania na boku. Tymczasem dyrekcja cieszy się stuprocentową podwyżką.
W liście nie ma anonsu o grupie emerytów, którzy – jak nam doniesiono – tamują dostęp do pracy wielu młodym lekarzom i pielęgniarkom. Lista jest długa, a są na niej takie nazwiska, jak m.in. Wilczewski, Proskura, Kurc, Tułodziecka oraz Morawska i Mularz z administracji.
Wiem, kto rozrabia – nie kryje dyrektor Janusz Sobolewski. Jednak wszystkie te rewelacje to czcze kłamstwa. Mam na to dowody, jak chociażby ogłoszenia o przyjęciu do pracy psychologów, pediatrów czy lekarzy rodzinnych. Poza tym żaden rozsądny menadżer nie zrezygnuje z pracy doświadczonych lekarzy. Nawet emerytów, jeśli nie stracili uprawnień do wykonywania zawodu.
Miński SP ZOZ jest wciąż największym pracodawcą w powiecie, zatrudniając prawie 800 osób na 763 etatach. Średnia płaca brutto (z dyżurami) wynosi 1973,50 zł, ale – czego dyrektor nie ukrywa – niektórzy lekarze mają miesięcznie nawet po 8-10 tysięcy, a rekordzista zarobił w ubiegłym roku 160 tysięcy. Skąd plotki, że dyrektor ostatnio tak się wzbogacił? Jeśli już coś otrzyma, to premię równą miesięcznej pensji, tj. ok. 10 tysięcy złotych. Taki wniosek do starosty wysunęła rada społeczna, doceniając wypracowany zysk.
- Każdy oddział wewnętrzny i chirurgiczny to potencjalne umieralnie – kwituje oskarżenia Sobolewski. Pacjenci muszą gdzieś umierać, a ponieważ w szpitalu nie ma geriatrii i rodziny bronią się przed chorymi jak przed zarazą, ci konają w szpitalu. W ubiegłym roku na 12 tysięcy pacjentów zmarło 400 osób, głównie na wewnętrznym i przeważnie (w 50%) z powodów kardiologicznych.
Zarzuty anonimów mają się nijak do rzeczywistych problemów szpitala, które podrażają jego funkcjonowanie. Pierwszy to umowa z siedleckim Meditransem, na którego karetkach funkcjonuje mińskie pogotowie ratunkowe. By się uniezależnić, kupili za nagrody od ministra dwie erki, ale do szczęścia brakuje jeszcze własnej karetki wypadkowej, która zazwyczaj stacjonuje w Kałuszynie. Ale będzie, bo szpital uruchamia właśnie zbiórkę publiczną i ma nadzieję na zebranie co najmniej 200 tys. złotych. Trzeba będzie jeszcze 50 tysięcy na wyposażenie, ale taką kwotę może dołożyć starostwo ze sprzedaży gruntu dzierżawionego Exitusowi. Transakcja powinna dojść do skutku, bo z mocy ustawy od stycznia 2007 roku żaden zakład pogrzebowy nie ma prawa działać na szpitalnym terenie. Pozostały jeszcze piątkowe wyjazdy dyrektora do Warszawy, gdzie – jak twierdzą krytycy – Sobolewski dorabia u konkurencji. - Od dwóch lat wykorzystuję zaległy urlop – ucina oskarżenia dyrektor. Podkreśla też, że nikt mu nie będzie wyliczał wolnego czasu. Przesadzone są również wieści o bajkowym wyposażeniu jego gabinetu. Fakt, jest przestronny, ale dość skromny, natomiast czerwona wykładzina, którą położyl na stare PCV, jest tańsza od terakoty.
PS. Więcej o SP ZOZ w artykule z sesji rady powiatu, a wkrótce – omówienie sprawozdania za 2005 rok.

Numer: 2006 27   Autor: J. Zbigniew Piątkowski