W Węgrowie

Już po raz dziesiąty węgrowianie i przyjezdni goście, w sumie ponad tysiąc osób, uczestniczyło w największym weselu w Polsce, czyli festiwalu obrzędów weselnych

Dziesiąte wesele

W Węgrowie / Dziesiąte wesele

Impreza trwała od ubiegłego czwartku, kiedy to odwiedzający węgrowski ośrodek kultury mogli obejrzeć wystawę przedstawiającą europejskie zwyczaje weselne. Piątek był dniem bardzo emocjonującym dla przybyłych na festiwal zespołów. To właśnie w tym dniu odbywały się prezentacje konkursowe zespołów obrzędowych oraz kuchni weselnej. Sobota zaś stała już pod znakiem wielkiej zabawy. Od rana na jarmarku wszyscy miłośnicy ludowego rękodzieła mogli powiększyć swoje zbiory o rzeźby świątków, pięknie haftowane obrusy, serwety. Były też rzeczy bardziej przy(...)ziemne takie, jak drewniane sprzęty kuchenne czy koronkowe stringi.
Wieczór upłynął pod znakiem muzyki i tańca. Scenę ustawioną na rynku mariackim w Węgrowie opanowały zespoły folklorystyczne z całej Polski, a także Ukrainy i Czech. Widzowie zgromadzeni przed estradą mieli okazję zobaczyć zanikające już zwyczaje, a powszednie jeszcze pięćdziesiąt lat temu, na przykład: pasowanie na małżonków, oczepiny, a wszystko to przy wtórach radosnej ludowej muzyki. Rola publiczności nie ograniczała się tylko do słuchania i podziwiania. Pomiędzy występami zespołów ludowych na scenę wkraczał zespół „Bayer Full”, który porywał widzów do wspólnego tańca. Przed estradą i pomiędzy rzędami krzeseł na widowni w rytm biesiadnych przebojów bawili się wykonawcy razem z publicznością. Ludowe stroje mieszały się z eleganckimi garsonkami i garniturami. Mało kto pozostawał na miejscu, tych bardziej nieśmiałych porywali w tan członkowie zespołów ludowych.
W Węgrowie było trochę dla ducha, było też trochę dla ciała. Publiczność nie wzbraniała się przed degustacją tradycyjnych weselnych smakołyków. Najgłodniejsi mogli też wziąć udział np. w konkursie jedzenia kiszki ziemniaczanej na czas. Zwyciężczyni tego konkursu w dwie minuty zjadła trzy i pół porcji tego specjału.
Z godziny na godzinę zabawa była coraz bardziej huczna i radosna, by swą kulminację osiągnąć podczas koncertu gwiazdy wieczoru – Kasi Kowalskiej.
Rozochocona publiczność najchętniej bawiłaby się, jak to na prawdziwym weselu, do białego rana, ale koncert skończył się po pierwszej w nocy i czas było wracać do domów. Jednak pewnie nie wszyscy powitali niedzielny poranek we własnym domu, bo jak powiedział prowadzący imprezę Sławomir Świerzyński – w tę noc można porywać kobiety, byleby każda potem była zadowolona.

Numer: 2006 27   Autor: Paweł Drzewiński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *