Sokół tygodnia

Będąc w centrum handlowym zapalony czytelnik udaje się do księgarni, pieniądze wydaje na książki, a dopiero za resztę kupuje jakieś wiktuały. Tak się dzieje, że dla niektórych strawa duchowa jest milsza niż rozkosze podniebienia. Czytając, obcują oni z myślami autorów, dzięki czemu Byron nie jest utożsamiany z Fredrą, a Hugo z Kraszewskim. Swego czasu „Ulisses” Jamesa Joyce’a był bestsellerem światowym. W dobrym tonie było go przeczytać, ale hitem księgarskim nie był. Dobrze sprzedają się książki nieskomplikowane intelektualnie i wygodne do czytania Atrakcyjnym tematem jest miłość, a jej szmirowata postać obnażana w harlekinach sprzedaje się znakomicie. Na co jest popyt w naszych księgarniach?

Magia druku

Sokół tygodnia / Magia druku

Poukładane książki
Kiedy tak przejdzie się po naszych domach i mieszkaniach, dostrzega się ładne szafy biblioteczne, a w nich poukładane książki od największej i najgrubszej aż po kieszonkowe. Można dostrzec, że książki te pewnie od lat nie były dotykane, bo i kurzyk spokojnie spoczywa sobie na ich grzbietach. Czasami, gdzieś na boku, leży tylko „Poradnik domowy” lub Pismo Święte. Książki są dekoracją mieszkania, a wiedza jest czytana z telewizora. Opowiadała mi jedna bibliotekarka, że pewien uczeń jej się pochwalił, iż on nigdy nie czyta lektury domowej, bo i po co, a w to miejsce może zaliczyć film. Jest to przykre - przecież dobra książka uczy i wychowuje, a do takich należy literatura szkolna.
Kiedyś książka była dużą nagrodą. Dzieci pochłaniały książki, pilnując inwentarza, a podróżni w drodze. Czytanie książki w świąteczny odpoczynek było dodatkowym relaksem. Obecnie książki w dużej mierze jako element dekoracji mieszkań mogą być drogie, byle zewnętrznie wyglądały ładnie. Mniejsza nawet o ich treść. Jest to bolesne, ale prawdziwe.

Wygrane tomy
Kiedy po 15 latach odwiedziłem przyjaciela w Józefowie, zaciekawił mnie swoją biblioteką jego syn. Biblioteka średniej wielkości ze zbiorami książek, albumów, atlasów i kalendarzy, od wielkości kieszonkowej aż po dublie. Znaczna większość egzemplarzy to jnagrody w różnego rodzaju rozrywkach umysłowych, serwowanych w pismach i periodykach. A nagrody szły mu lekką ręką; zaczęło się od wydawnictwa „Rolnik Polski”, Chłopska Droga”, „Przyjaciółka”, Przekrój” aż po współczesne. Przeglądając tytuły stwierdziłem, że spora ilość to tematyka wspomnień powojennych, ale można spotkać dzieła A. Mickiewicza, B. Prusa, H. Sienkiewicza, a także J. Putramenta, W. Kubickiego, J. Tuwima, J. Brzechwy i cały szereg innych. Najlepsze tytuły - albumy o Warszawie czy atlasy - są nagrodami otrzymanymi w formie bonów książkowych. - Wtedy wybierałem to, co mnie najbardziej interesowało – skomentował mój rozmówca. Na pożegnanie otrzymałem na pamiątkę wizyty książkę Amina MacLoufa pt. „Leon Afrykański” – pisarza francuskiego o libańskim rodowodzie.

Uwaga, bestseller!
Książki, które jeszcze w PRL-u były wydawane w wielotysięcznych nakładach, które dawały pojęcie o kulturze i stanie intelektualnym umysłów ich posiadaczy, książki, których czytanie i gromadzenie było nie tylko hobby, ale często miłością – od kilku już lat zalegają księgarskie regały i tęsknie wyczekują na swojego właściciela. Za tę sytuację wszyscy winią wyśrubowane ceny. Ale czy tylko one są winne? Z cenami jest tak, że skoro nie ma wielu nabywców, to podnosi się ją, żeby przy niewielkim zbycie wyjść na swoje, ale ta sama książka w kilku księgarniach ma inną cenę. Od czego to zależy? Szukałam niedawno ostatnio wydanego bestsellera Krystyny Kofty. W jednej z księgarń dowiedziałam się, że jeszcze wczoraj był, ale sprzedano: – Wie pani, my tylko 2 egzemplarze sprowadziliśmy – mówi ekspedientka! – Tylko dwa? Tak poczytnej autorki? – prawie się oburzyłam. – A kto to może przewidzieć, czy i te by poszły, co mamy robić? – sprzedawczyni bezradnie wzrusza ramionami. Jak to co? Oczyścić na tydzień wystawę z innych pozycji, wyłożyć tylko tę z transparentem: „Uwaga bestseller! Super ciekawa powieść!” czy zareklamować w inny sposób. Tak sprzedaje się znanych pisarzy na całym świecie. To działa! – Ale to nie był ten bestseller, tylko całkiem inny tytuł – wytłumaczyła się moja rozmówczyni!

Siła dotyku
Pracownicy księgarń obserwują ciekawe zjawisko. Miłośnicy książek przychodzą po kilka razy, żeby jakiś tytuł wziąć do ręki, pogładzić okładkę, ucieszyć oczy ich piękną, staranną oprawą, ilustracjami. I niestety, odkładają na miejsce. Ponieważ są to w mairę stali klienci, po pewnym czasie zdarza się, że ta pieszczona przez kogoś książka ulega przecenieniu i księgarz proponuje negocjowanie ceny. Ku swojemu zdziwieniu kiedyś usłyszał:
– Dziękuję, ale ja ją mam już od dawna, tu przekonałem się, że chcę ją mieć, a ponieważ była w ofercie internetowej o połowę tańsza, to kupiłem. - No i jak tu żyć z handlu książkami? – ubolewają sprzedawcy. Ludzie kupują pozycje naprawdę ciekawe, elegancko wydane i wtedy, gdy nikt nie oferuje ich przez internet. Czasem w pierwszym tygodniu po wydaniu jeszcze się coś sprzeda jeżeli ma się refleks i zdąży przed ofertą wirtualnego sklepiku. Ale kiedy rozmawia się z klientem, to wiadomo, że jest mnóstwo ludzi, którzy namiętnie gromadziliby literaturę, ale ci ludzie to najczęściej emeryci. No i sprawa jasna. Jak nie wiadomo o co chodzi, to przeważnie chodzi o pieniądze, w tym wypadku o cenę książki.

Co prócz "Kodu..."?
Ani niska jak na 75 tys. mieszkańców liczba księgarenek rozrzuconych niezmiennie w strategicznych punktach miasta., ani lokalizacja nie sprzyjają w Siedlcach popytowi na książki, który, jak mówi doświadczona pracownica księgarni „Świt”, niestety maleje.
Choć na liście bestsellerów niezmiennie od miesięcy we wszystkich siedleckich księgarniach króluje „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna, to kolejne pozycje zajmują różne publikacje zależnie od księgarni. Mieszkańcy mają chyba swoje ulubione z preferowaną przez nich literaturą. Bestsellery to nie nowości wydawnicze. Może poza filią „Księgarni Współczesnej” na Osiedlu Warszawska, którego mieszkańcy rozkupują prócz „Kodu...” nowe powieści - Joanny Chmielewskiej „Stare próchno”, Izabeli Sowy „Dziesięć minut”, Waldemara Łysiaka „Najgorszy”, Paulo Coelho „Być jak płynąca rzeka” czy kolejną część sagi „Harry Potter i Książę Półkrwi”. Tu nie brakuje amatorów disney’owskiej serii „Witch” oraz młodzieżowych „Niefortunnych zdarzeń” Lemony’ego Snicketa i wznowionych po kinowej ekranizacji „Wyznań gejszy” Goldena Arthura. W maju rozchodziły się albumy papieskie i… książki kucharskie. Jedne na komunie, drugie na święto mam. W tej samej księgarni w centrum miasta zaraz po „Kodzie...” najlepiej sprzedaje się Łysiak z dość świeżym „Najgorszym”, ale i starszą już „Rzeczpospolitą kłamców”. Bestsellerem są Chmielewska i Coelho. Świetnie rozchodzą się nie najnowsze wydawnictwa autorów świata mediów i sztuki – „Wygrać życie” Kamila Durczoka, Anny Dymnej „Warto mimo wszystko” czy Ewy Błaszczyk „Wejść tam nie można”. Od kilku miesięcy dobrze sprzedaje się „Mikołajek” Sempe i Gościnnego, zbiór opowiadań „Niebo dla akrobaty” Jana Grzegorczyka i „Ostatni kontynent” Terry’ego Pratchetta.

Spadki z ekranu
Do księgarni „Wiedza” siedlczanie zaglądają prócz hitu Dana Browna po jego inne wcześniej wydane thrillery i sensacje – „Twierdzę cyfrową”, „Zwodniczy punkt”, „Anioły i demony” oraz po „Niewinnego” Harlana Cobena i „Zemstę Łazarza” Roberta Ludluma. Tu kupuje się starsze przypowieści Coelho „Zahir” i „Jedenaście minut”, opowieści Erica Emmanuela Schmitta z „Oskarem i Panią Różą” na czele, Lewisa Clive’a Staplesa „Opowieści z Narnii”, wspomniane „Wyznania gejszy” i serię Joan Rowling. Tu można zaopatrzyć się w albumy i przewodniki.
W Antykwariacie od kilku miesięcy utrzymuje się sprzedaż „Aniołów i demonów”, „Najgorszego”, „Jedenastu minut”, ale też Cobena „Tylko jedno spojrzenie”. Pofilmowe powodzenie „Wyznań gejszy” już się tu skończyło, ale zdążyło zaznaczyć, że w Siedlcach koniunkturę napędzają ekranizacje. Specyficzną klientelę ma pierwsza w pasażu ul. Piłsudskiego księgarnia „Świt” – tu krzyżują się drogi gimnazjalistów i licealistów kilku pobliskich szkół. Świetnie sprzedają się więc serie „Witch”, „Niefortunnych zdarzeń” czy „Bezsenników” Lilianny Fabisińskiej, „Oskar i Pani Róża” i „Dziecko Noego” Erica Emmanuela Schmitta, „Być jak płynąca rzeka”. Starsi czytelnicy zaglądają tu po Cobena, Chmielewską, Łysiaka, ale i po Aleka Kavy „Fałszywy krok” czy Marka Lasoty „Donos na Wojtyłę”. Siedlczanie stawiają raczej na sprawdzone tytuły i znanych autorów, o rozchwytywaniu nowości w rodzaju „Traktatu o łuskaniu fasoli” Myśliwskiego mówić trudno. I zdecydowanie proza, a przy tym raczej beletrystyka. W mieście pełnym poetów…

Książki bez księgarni
Księgarni w Dobrem nie ma - i zapewne trzeba będzie trochę poczekać na jej otwarcie. Nie znaczy to jednak, że nie kupuje się tu książek i to bynajmniej nie po to, by postawić je w regale. Amatorzy czytania korzystają z pobytu w jakimkolwiek mieście, by pobuszować między półkami, nacieszyć oko obfitością tytułów i „wyłowić” coś dla siebie. Całkiem liczna grupa dobrzan zamawia książki z katalogów różnych księgarni wysyłkowych. Kupowanie poprzez aukcje internetowe dopiero „raczkuje”, ale zapewne nabierze rozpędu, bowiem w gminie jest obecnie ponad 200 posiadaczy Neostrady, nie licząc tych, którzy korzystają z innych łączy. Zwolenników znajdują też książki dołączane do różnych gazet i tygodników. W tej grupie przeważają zwolenniczki tzw. „kobiecej literatury”, a najchętniej kupowane przez nie pozycje to książki współczesnych polskich autorów (Grochola, Sowa, Szwaja itp.). Co kupujemy w księgarniach i czego szukamy w katalogach? Kilka osób stwierdziło, że kiedyś, gdy książki były tanie, obok klasyki kupowały kryminały i romanse (na wakacje). Obecnie szukają zaś takich pozycji, po które sięga się wielokrotnie np. encyklopedie, poradniki, ulubione powieści bądź literaturę fachową.

Czytajmy pociechom!
1 czerwca 2001 Fundacja ABCXXI zainaugurowała kampanię społeczną „Cała Polska czyta dzieciom”, by uświadomić społeczeństwu ogromneznaczenie czytania dziecku dla jego rozwoju emocjonalnego oraz wyrobienia u dorosłych nawyku codziennego czytania dzieciom. Naukowcy i praktycy twierdzą, że czytanie dziecku na głos uczy je języka i myślenia, rozwija pamięć i wyobraźnię, przynosi wiedzę i wzorce moralnych zachowań. Czytanie chroni też dziecko przed uzależnieniem do telewizji i komputerów. Wzmocniona zostaje więź z rodzicami, co daje dziecku siłę do pokonywania pokus i przeszkód.
Czytanie niemowlęciu stymuluje jego umysł i buduje skojarzenie czytania z przyjemnością, czytanie na głos kilkulatkowi pozwala mu zrozumieć siebie i świat, wspólne czytanie z nastolatkiem pozwala zachować więź i pomaga mu w pokonaniu wielu problemów wieku dorastania. Także dzieci niepełnosprawne dzięki głośnemu czytaniu znacznie lepiej się rozwijają. Wystarczy jedynie 20 minut dziennie.

Numer: 2006 26   Autor: (fz, bak, jod, rk, syl, jot)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *