Przestaliśmy się już dziwić na widok pijanego w sztok nastolatka, nawet nie wzrusza nas zataczająca się gimnazjalistka, ale, jak dowodzą ankiety, czeka nas jeszcze większy wstrząs – odurzające się alkoholem dzieci

Pijane dzieci

Na początku roku szkolnego grupa pedagogów pod wodzą Marii Albrechcińskiej-Oleksiuk przeprowadziła ankietę obrazkową wśród uczniów ze wszystkich mińskich podstawówek. Jej celem było uzyskanie informacji na temat kontaktu dzieci z różnymi rodzajami alkoholu i napojów alkoholopodobnych. Łącznie przebadano 1088 uczniów, a wyniki sondażu mogliśmy zobaczyć podczas konferencji na temat uzależnień dzieci i młodzieży.

Poraża już pierwszy wniosek podsumowujący wyniki ankiety, bo okazało się, że nie ma w Mińsku Mazowieckim szkoły bez problemów z alkoholem. Dzieci od pierwszej po szóstą klasę miały aktywny kontakt z piwem, winem, a nawet wódką. Ta aktywność to nie tylko ich próbowanie, ale i picie.
Co dzieci lubią najbardziej? Najczęściej spożywanym napojem był tzw. szampan dla dzieci, do którego picia przyznało się dwóch na trzech badanych. Co czwarte dziecko (24,4%) piło piwo, podobny odsetek (23%) raczył się też piwem, ale bezalkoholowym, wina próbowało 22% badanych, a co 12 uczeń nie pogardził wódką.
Preferencje zależą głównie od wieku, ale zdziwi się ten, kto sądzi, że młodsi piją bąbelki, a starsi gorzałę. Wręcz przeciwnie, bo oto aż 40% pierwszaków przyznało się do piwa (alkoholowego), 30% do wina i aż 18% do wódki! Niewiele ustępują im drugoklasiści, zostawiając daleko w tyle najbardziej prohibicyjną klasę trzecią (po I Komunii św.), a nawet najstarszych, którzy przyznali się w 22% do piwa, w 27% do wina, tylko w 8% do mocnych trunków. A może nie byli dostatecznie szczerzy lub nie pamiętali, że pili?
Z kim lub przy kim piją dzieci? Jeszcze w pierwszej klasie dominuje picie wódki przy rodzicach, ale wraz z wiekiem i doświadczeniem przychodzi picie w samotności lub z rówieśnikami. W taki sposób używa alkoholu połowa ankietowych uczniów klas szóstych, z których tylko co czwarty jeszcze nie wstydzi się rodziców. Co ciekawe ta wódczana tendencja nie ma miejsca przy słabszych trunkach – na piwo i wino rodzice pozwalają przez wszystkie lata szkolnej nauki. – Rodzice doskonale o tym wiedzą, bo to widzieli – mówią wyniki sondażu. Dzieci nie krępują się tego wyjawiać, doskonale zdając sobie sprawę z rodzicielskiego alibi. Na marginesie tej szczerości pozostaje tylko wódka pita w przeważającej grupie respondentów bez wiedzy ojca i matki.
Jak widać z wyniku badań, głównymi winowajcami kontaktu dzieci z alkoholem są ich rodzice. – Konieczna jest więc ich profilaktyczna edukacja, by mieli świadomość szkód i konsekwencji modelowania zachowań dzieci z udziałem alkoholu – nawoływała Maria Albrechcińska-Oleksiuk, upominając się również o egzekwowanie całkowitej abstynencji u dzieci.
Trudno się nie zgodzić z psychologami, ale trzeba (także dla alkoholu) ustalić granice tolerancji i odpowiedzialności. Trudno też posądzić rodziców, że pozwalając dziecku na łyk wina czy piwa (to też kontakt z alkoholem), rozpijają je lub deprawują. Czasami taki łyk przynosi pozytywne skutki, wzmacniając np. apetyt niejadkom. Najważniejsza jest jednak kultura spożywania alkoholu i atmosfera rodzinnego domu. Dziecko za przykładem dorosłych powinno być przekonane, że alkohol służy zdrowiu i dobrej zabawie, a nie pijackim burdom. Ale uczyć trzeba, szczególnie tych, którym milsza pryta od chleba i książki.

Numer: 2005 09





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *