Miłośnicy starych motocykli mniej licznie niż rok temu przybyli do Mińska Mazowieckiego na jedenastą odsłonę rajdu weteranów szos. Zawiniła tu deszczowa pogoda w kraju, która do naszego miasta zawitała dopiero na zakończenie imprezy

Jazda z jajem

Trasa rajdu prowadziła tym razem w okolicy Kałuszyna i liczyła niecałe 100 km. Rajd w terenie wygrał Henryk Wyszyński z Radzymina na świetnie odrestaurowanym i utrzymanym Sokole 1000. W gymkhanie klasą dla siebie był Grzegorz Wójcik z Puław, który po raz ósmy najlepszy był w slalomie z jajkiem i wolnej jeździe. W slalomie na motocyklu z koszem najszybciej jajo dowiózł Jarek Bujnowski z Lublina.
Widzów było nie za wiele, ale ci, którym chciało się przyjść pod kino Światowid mieli mnóstwo atrakcji. Najbardziej oblegany był Royal Enfield z 1915 roku, który brał udział w I wojnie światowej. Łezka w oku kręciła się starszym znawcom motocykli oglądającym świetnie zachowane egzemplarze Junaków. Ekspozycja polskich skuterów Osa budziła nie mniejsze wzruszenia. No i wreszcie rządek legendarnych Sokołów 1000 i 600 - to najwspanialsza wizytówka motocyklistów. Oni sami postarali się, by przywdziać ubiory z lat przedwojennych, paradowali w mundurach żołnierzy i oficerów II RP i fotografowali się z widzami. A kiedy na estradzie pojawili się muzycy, było i głośno, i rytmicznie. Najpierw ostrego rocka zagrał tercet Buckleys, a potem dziadkowie z epoki Zeppelinów i Black Sabath - znany nie tylko w Mińsku Mazowieckim zespół Vadhus. Ukoronowaniem imprezy był bal komandorski w mińskim Pałacu, gdzie wystąpił po długim tournee zespół DeLaCore.
Organizatorem głównym był tradycyjnie Maciej Cichocki, a komandorem rajdu Daniel Gągol. Uczestnicy z żalem opuszczali Mińsk, bo jak stwierdzili - jest to najlepiej przygotowana impreza motocyklowa w kraju i ma ona swoją niepowtarzalną atmosferę. Nawet pogoda przyszła jak na zamówienie. Spodziewają się, że za rok będzie jeszcze lepiej.

Numer: 2006 24   Autor: Józef Lipiński