Drodzy czytelnicy

Czy ktoś słyszał lub czytał piękniejsze wiersze od strof złożonych matkom? Najszczerzej brzmią w ustach ufnego maleństwa, dla którego one są całym światem. Później jest różnie, ale najgorszym ze wszystkich bezeceństw ludzkości jest wykorzystywaie miłości matki do swych niecnych celów. Nie wszystkie mogą takie traktowanie cierpliwie znosić, więc przeklinają własne dzieci i odchodzą w samotność – rozdarte i niepocieszone

Nigdy za późno

Drodzy czytelnicy / Nigdy za późno

Kto zapłaci matce / za nieprzespane noce, za lęk nad kołyską (...) za stargane nerwy, za wylane łzy (...) za stresy / które stawały się rokiem / na odwiedziny dziecka – pyta poetka Irena Ostaszyk, nie dając szans dzieciom a kamieniom, które tylko mogą usłyszeć matczyny ból. Pisze tak w imieniu wszystkich matek skazanych przez dzieci na poniewierkę i osamotnienie. - Mam dobre dzieci ale nie mają czasu, by do mnie przyjechać – mówią rodziecielki ze wstydem i nadzieją, że jeszcze ich ugoszczą, że się nacieszą wnukami.
W maju do Polski weszła Linia Życia z nową uslugą – systemem teleopieki. To program dla osób, które chcą się czuć pewnie i bezpiecznie. Także dla opuszczonych matek i ojców, którzy przez całą dobę mogą wezwać pomoc przyciskiem alarmowym noszonym na ręku lub szyi. Zaalarmowany teleopiekun wzywa natychmiast służby ratunkowe i powiadamia rodzinę wskazaną przez chorego. Podobną rolę spełnia Linia Troski dotycząca przewlekle chorych cukrzyków czy astmatyków. Tutaj teleopiekunowie sami przypominają np. o zażyciu leków, terminach badań i ćwiczeniach rehabilitacyjnych. Oczywiście taka usługa nie jest świadczona za darmo, ale na pewno warta rozważenia. Podczas ataku chory nie pamięta numeru telefonu a nawet nie ma siły, by wybrać numer pogotowia ratunkowego. Ale nacisnąć guzik zawsze zdąży. Może dzięki takiej pomocy uda mu się przeżyć, a jeśli przyjdzie pożegnać się z życiem, to zdążą z odwiedzinami córki i synowie. Wtedy trudno będzie wykręcić się brakiem czasu.
Oczywiście, że wyrodne dzieci (jak i matki) to zły margines życia społecznego, ale właśnie zło boli najbardziej. Jest jednak druga strona macierzyństwa.
- Udawanie, że naszych dzieci nie bylo boli jeszcze bardziej. To tak, jakby umarly po raz drugi – twierdzą matki, które widziały swoje maleństwo dzień, dwa lub kilka miesięcy. Chcą o tym głośno mówić, bo przecież – jak w wierszu o słoniu – trudno go nie zauważyć w pokoju.
- Jeśli porozmawiamy o śmierci, może będziemy mogli porozmawiać o życiu – radzi poetka Terry Kettering. A 83-letnia dziś kobieta zwierza się, że 62 lata szukała utraconej części samej siebie. Gdy miała 21 lat pouczono ją, że to dla jej dobra. Potem, że będzie miala inne dzieci, a kiedy nie mogła zajść po zabiegu w ciążę, kazano jej podziwiać uroki świata przez łzy, które nie chciały zaschnąć na jej oczach. Ból minął, gdy dowiedziała się od innej matki, jak to boli. Poczuła się oczyszczona i wreszcie mogła przyznać się, że też była matką i dziś jako 83-letnia kobieta może naprawdę żyć.
Nigdy za późno / na szept / pośród cieni nocy / na wędrowca / z każdą nowiną / zbyt laskawe ręce / gotowe na wszystko / o czym zamarzy / serce – napisałem w jednym w liryków w „Rozstajach”. Każdego z nas stać na zweryfikowanie miłości do najbliższych, a do matek szczególnie. Gdy odejdą, będzie za późno i zostaną nam w posagu tylko łzy. Jeśli jeszcze potrafimy płakać.
Po Kazimierzu Górskim, którego Karol Wojtyła wezwał na niebiańskiego trenera zapłaczą przede wszystkim miłośnicy dobrego futbolu. Wyniósł nas na światowy poziom w dekadzie propagandy sukcesu, ale nie był dzialaczem malowanym a prawdziwym człowiekiem. Tacy niech się rodzą nawet na kamieniach.
Życzę wszystkim matkom, matusiom i mateczkom, szczerych życzeń od dzieci. Niech się spełniają przez cały rok. Życzę miłości, na którą nigdy nie jest za późno.

Numer: 2006 22   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *