W Mińsku Mazowieckim i okolicach

Z jednej strony przedsiębiorcy są liczni i silni, z drugiej – niechętni do zrzeszania się i działań społecznych. Każdy sobie coś tam skrobie, załatwia i niewiele go obchodzi polityka lokalna. Stowarzyszenie Promotor chce ten marazm przerwać. Na razie jako twór pozarządowy organizuje spotkania z władzą i przedstawicielami mińskiego biznesu

Trójkąt rozwoju

W Mińsku Mazowieckim i okolicach / Trójkąt rozwoju

Przez 17 lat demokracji dorobiliśmy się ponad 11 tysięcy firm w powiecie, z których 3,5 tysiąca zarejestrowano w samym Mińsku. Na konferencję poświęconą przedsiębiorczości i rozwojowi lokalnemu stowarzyszenie zaprosiło ponad 80 najaktywniejszych. W sali konferencyjnej starostwa zajęli tylko 30 krzeseł, ale to i tak – jak twierdzą organizatorzy – sukces, bo bywało gorzej.
Prezesi Promotora – Leon Jurek i Teresa Szymkiewicz wierzą, że może być lepiej, że boki trójkąta SAMORZĄD – ORGANIZACJE POZARZĄDOWE – BIZNES z czasem się połączą, że wreszcie partnerstwo lokalne przestanie być teoretycznym sloganem. Starosta Tarczyński nie miał obiekcji, że takie spotkania są potrzebne, aby powiat miński był w czołówce także ze względu na jakość życia, a nie tylko z powodu demografii. Po ustaleniu wspólnoty interesów organizatorzy przez ponad godzinę instruowali gości, co trzeba wiedzieć, by pozyskać unijną pomoc na inwestycje i rozwój własnej firmy. Oboje są specjalistami w zdobywaniu funduszy, więc starali się jak najbardziej upraktycznić tę unijną drogę przez mękę.
Zanim biznesmeni wyrzucili z siebie żale i obiekcje, o inwestycjach w powiecie opowiadał starosta Tarczyński. Mimo znaczonych pieniędzy, efekty zaradności radnych widać w szkołach, na drogach i samym starostwie. Teraz najważniejsza jest rozbudowa szpitala. Na razie są pieniądze tylko na oddział ratownictwa, więc reszta musi być z zewnątrz. Podobnie ma się projekt centrum sportowo-rekreacyjnego przy Budowlanej, gdzie w grę wchodzą także finanse prywatne. Starosta wziął na siebie stworzenie powiatowego punktu informacji gospodarczej, ale przedsiębiorcom nie będzie organizował stowarzyszenia. Jeśli chcą być zauważani i mieć wpływ na samorząd, muszą stworzyć organizację (radę biznesu?) na skalę powiatu, a jesienią wziąć czynny udział w wyborach do samorządów. Wszystko po to, by – jak zaznaczył Leon Jurek – z partnerstwa korzystały wszystkie podmioty. Wspólne interesy władzy i biznesu nie muszą pachnieć korupcją, gdy służą ożywieniu gospodarczemu. Dotyczy to także wspólnych inwestycji, bo udział w plonach zagospodarowania czy składania wniosków budżetowych powinien być już normą. - Miński projekt zagospodarowania ogranicza inwestowanie – stwierdził wiceburmistrz Witold Koseski. Połacie gruntów na Kędzieraku i Anielinie trzeba scalać, więc póki co biznes musi inwestować w mińskiej gminie.
- Byłem wiele razy na Smoczej, tam jest jeszcze PRL – opisywał relacje z urzędnikami prezes Sikorski z Minbudu, któremu ostatnio odrzucono wniosek, bo jego wspólnik podpisał go innym kolorem atramentu. Podobne „klimaty łaski” panują w wielu mińskich instytucjach państwowych.
- Wnioski może składać tylko specjalistyczna firma, a na urzędników najlepsze są ankiety – postulował Krzysztof Sulej, wlaściciel autowarsztatu z Choszczówki. Szef Aventy prosił zaś o zachęty dla mniejszych firm, by utrzymały miejsce pracy oraz o kształcenie fachowców w tradycyjnych zawodach.
Na koniec dyskusji wydawca Co słychać? zaproponował, by trójkąt partnerski zamienić na kwadrat, ponieważ ożywienie społeczeństwa – konsumentów produktów i usług – to także klucz do sukcesu. Wyjściu z marazmu i starych nawyków mogą z powodzeniem służyć niezależne media wspierające lokalne inicjatywy społeczno-gospodarcze.

Numer: 2006 21   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *