W Mińsku

- Zachodzi podejrzenie, że miński burmistrz ma coś do ukrycia. Ale co? – pytał podczas sesyjnej dyskusji o budżecie radny Karasek. Na pewno pan Włodzimierz nie wystartuje w tegorocznej batalii o fotel mera Mińska Mazowieckiego (ma taką apolityczną pracę), ale wyraźnie robi komuś przedpole negatywnych skojarzeń. Zachodzi więc podejrzenie, że Grzesiak znowu wygra, chyba że zlepperyzowany i zgiertychowany rząd wniesie do Sejmu zakaz sprawowania władzy samorządowej dłużej niż dwie kadencje

Czyszczą wirusy

W Mińsku / Czyszczą wirusy

To fakt, że nie wszystko w Mińsku Mazowieckim toczy się według zamierzeń władzy i marzeń mieszkańców. Przepłacony aquapark z lodowiskiem, brak lub utrącanie koncepcji sieci szkół, czy zbyt skromne starania o pieniądze z UE to nie wszystko. Wystarczy spojrzeć na realizację zadań inwestycyjnych, by dojść do wniosku, że 84-procentowe wykonanie (18,3 miliona z 21,7 milionów) to mało. Albo władza jest mało aktywna, albo oszczędna. Co więc kryją liczby, a za nimi burmistrz Grzesiak?
Grzechy inwestycyjne to niezrealizowane dwa trakty komunikacji – przebudowa ulic Lipowej, Miłej i Wyspiańskiego z rondem oraz modernizacja Stanisławowskiej. Prawie w stu procentach zrealizowano zaś ulice Okrzei, wzdłuż torów PKP, Chłopickiego, Reymonta, Grzybową, Ludową i Kresową. Niewiele ponad połowę wydano na inwestycje kulturalne (zero na muzeum), a pałacowa elewacja z podświetleniem za 600 tysięcy będzie finiszowała (dzięki firmie o ponętnej nazwie - Ciałbud) dopiero przed wakacjami. Ciekawe, czy tak długie czekanie zrekompensuje spodziewany nastrój oraz czy burmistrzowi wystarczy pieniędzy na dach w amfiteatrze, rewitalizację parku i akwenów, których czysta woda zachęci do powrotu na wyspę łabędzi. One w tym roku pojawiły się w Mińsku, ale tylko na przycmentarnych Łazienkach.
Prawie bez wydatków (tylko 4,27%) miasto dbało o bezpieczeństwo i ochronę przeciwpożarową. Zaplanowane 600 tysięcy na system monitoringu Mińska Mazowieckiego (15 kamer) nadal tkwi na koncie Banku Spółdzielczego z winy TP S.A., a do „seledynek” też nikt nie miał ochoty dopłacać. Na razie więc strażacy cieszą się ze skokochronu za 30 tysięcy i projektu rozbudowy budynku po SUW przy ul. Konstytucji 3 Maja, gdzie powstanie centrum reagowania kryzysowego.
To jednak wszystko grosze w porównaniu do kilku czołowych inwestycji 2005 roku. Pierwszą jest oczyszczalnia, której modernizacja pochłonęła w ub. roku 7,8 mln zł, drugą – zakończenie budowy gimnazjum (a właściwie hali) przy ul. Siennickiej za 3,6 mln złotych, a trzecią – drugi etap łączenia centrum miasta z Zatorzem, który kosztował 2,1 mln złotych. Wprawdzie dochody budżetowe zrealizowano ponad plan (101,43%), co jest głównie zasługą podatników (zapłacili więcej o 2 miliony niż zakładano), to jednak w pewnych sferach przeszacowanie wpływów jest spore.
Nie wywiązują się z opłat właściciele środków transportowych (338 tys. zaległości), a szczególnie nieruchomości zalegający z kwotą prawie 600 tysięcy. Mniejsze dochody (88% planu) przyniosły też opłaty targowe. Wszystko przez większą liczbę dzierżawców, którzy płacą za to podatek od nieruchomości. Ponad 30 milionów z podatków to olbrzymia kwota, ale zaległości też nie są małe, bo prawie trzymilionowe, w tym co trzecia złotówka to odsetki. Burmistrz umorzył podatnikom 124 tysiące, ale aż 700 tysięcy jest nie do ściągnięcia, bo albo dłużnicy nie żyją, albo zlikwidowali działalność gospodarczą.
Wszystko – jak widać – jest jawne, więc sugestie radnego Sokołowskiego, jakoby przewodnicząca MKRPA nieracjonalnie gospodarowała sprzętem i wydawała za dużo na rozmowy telefoniczne wydają się prywatną wojną podjazdową. Za komputery w urzędzie odpowiedzialni są informatycy i jeśli ktoś cokolwiek ukrywa, to tylko znawcy programów zabezpieczających przed wirusami. Także przed tymi na dwóch nogach.

Numer: 2006 20   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *