Koncert w pałacu

Deszcz popsuł szyki organizatorom koncertu połączonych orkiestr dętych z niemieckiego Karben i Mińska, które miały grać na scenie amfiteatru. Zagrali w ciasnej i dusznej sali kameralnej, ale zagrali tak, że nikt nie żałował straconego już drugą niedzielę „Rancza”

Dęta siła bliźniaków

Koncert w pałacu / Dęta siła bliźniaków

Stadtkapellez Karben (święci akurat 15-lecie) przyjechała do Mińska Mazowieckiego na zaproszenie burmistrza Grzesiaka i Miejskiej Orkiestry Dętej, w której imieniu działał Adam Kwaśnik. Wszystko w ramach partnerskiej współpracy obu miast. Rewizyta Niemców była też okazją do zwiedzania Warszawy, okolicznych atrakcji turystycznych (m.in. skansenu w Suchej) i stolicy wschodniego Mazowsza. Po Mińsku Mazowieckim i jego pamiątkach oprowadzał gości Mariusz Dzienio. Najtrudniejszy werbalnie był okres okupacji. Goście rozumieli okrucieństwo hitlerowców, ale też pytali o dobrych Niemców, bo nie wierzyli, że takich nie było. Po tej historycznej traumie dziwili się, że w mińskich kościołach aż tylu wiernych uczestniczy we mszy, a wśród nich mnóstwo młodzieży i dzieci. To niespotykane u nich nawet w czasie Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy.
Po odespaniu sobotniej integracji na końskim ranczu w Cegłowie, połączone siły dętych orkiestr wystąpiły dla mińskich melomanów. Zanim jednak doszło do wspólnego muzykowania, zagrała sama Stadtkapelle Karben. Właściwie jej dorosła połowa, bo – jak tłumaczył Edwin Kania – młodzież nie dostała szkolnego urlopu. Pan Edwin mieszka w Karben od 20 lat, a urodził się w Kędzierzynie Koźlu, gdzie odwiedza rodzinę, więc dobrze pamięta język polski, a właściwie śląską gwarę.
Repertuar karbeńczyków to znana dęta klasyka, ale również interpretacje muzyki popularnej. Oprócz marszów i walców zagrali melodie zespołu The Beatles, przeboje amerykańskiego rocka i aranżacje regionalnej muzyki z Nadrenii. Jednak prawdziwe emocje melomanów wywołała dopiero ostatnia część koncertu, gdy pod batutą Adama Kwaśnika zagrały połączone siły obu orkiestr. Nasz kapelmistrz to już wirtuoz i ulubieniec publiczności, ktorą potrafi wciągnąć do wspólnej zabawy. Tak było podczas wiązanki melodii śląskich (na cześć Edwina) i skocznego folku wprost z gorących stanów Ameryki, którzy zresztą byli zmuszeni bisować. Mińszczanie żegnali ich na stojąco, a burmistrz Grzesiak dziękował zarządowi i muzykom Stadtkapelle za odwiedziny i wspaniały koncert, wskazując Kwaśnika jako sprawcę całego zamieszania. Miński dyrygent nie przyznał się do winy, obarczając odpowiedzialnością burmistrza. Podobno jedna cała wina spada na Sławomira Tkacza, któremu powierzono opieką nad 25-osobowym zespołem i jego zarządem. Nieważne, bo największym przewinieniem władz miasta była organizacja tylko jednego koncertu bliźniaczych orkiestr dętych. Zdaniem publiczności powinny grać codziennie na Skwerku przed pomnikiem Konstytucji 3 Maja.

Numer: 2006 19   Autor: J.Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *