Promocje literackie 2006

Scena udekorowana wielkimi kartonami z książki, w tle – magiczne melodie, poetyczna Strefa G-2, rozstajne wiersze śpiewane przez Jakuba Maguzę, strofy recytowane z przejęciem przez ośmiu mężczyzn i samego autora, rozkoszne „Powiślanki” aż z pomorskiego Kwidzyna to główne atrakcje wieczoru promującego tom poezji wybranych J. Zbigniewa Piątkowskiego

Rozstajna alchemia

Promocje literackie 2006 / Rozstajna alchemia

Wszystko działo się w sali teatralnej pałacu Dernałowiczów w czwartek, 27 kwietnia. Już przed 18.00 miłośnicy poezji kupowali świeżo wydrukowany tom, zawierający 77 wierszy i 20 obrazów na 116 kredowych stronach w pełnym kolorze. Autor dedykował im cytaty z własnych wierszy, które wcześniej sobie upatrzyli. Jeszcze trwały trudne poetyckie wybory, gdy już ze sceny Bożena Abratowska z Dariuszem Szymańskim witali gości, chwaląc czar poezji i wydawnictwo, które dorobiło się w ciągu trzech lat pięciu promocji książek. Na dobry początek wystąpiła Strefa G-2, zespół stworzony przez Dariusza Kulmę, który dzięki talentom m.in. Doroty Kaczorek i Dawida Nalazka zdobył ponad 20 prestiżowych nagród w konkursach muzycznych.
Wnet przyszedł czas na powitanie władz powiatu i miasta ze starostą Antonim J. Tarczyńskim i burmistrzem Zbigniewem Grzesiakiem. Bożena z Darkiem witają również recenzentów „Rozstajów” (Irenę Ostaszyk, Danutę Grzegorczyk, Joannę Dybowską, Krzysztofa Szczypiorskiego, Tomka Mamesa i Marcina Królika), z którymi już na scenie rozmawiają o autorze i jego poezji. Poetka Irena Ostaszyk dowodzi, że każdy twórca musi mieć szczęśliwą rodzinę, piękną duszę i wrażliwe serce. Tylko nielicznym się to zdarza, a jeszcze mniej przechodzi do historii literatury. Marcin Królik jest pod wrażeniem wierszy i samego autora, który pokazał, że potrafi pisać nie tylko reportaże i felietony, czy nawet prowadzić z powodzeniem wydawnictwo –Objawił się nam poeta i to rasowy – stwierdził młody literat.
Sam poeta był trochę onieśmielony sytuacją, więc na początek przeczytał „Na rozstajach” – wiersz otwierający tomik z magiczną liczbą 77 utworów. Odpowiadał też na pytania prowadzących i gości z sali. Dowiedzieli się, że najstarszym utworem w tomiku jest „Do N...”, który Piątkowski napisał w wieku 13 lat. A na pytanie Franciszka Zwierzyńskiego o tak późne publiczne ujawnienie talentu odpowiedział, że najpierw najważniejsza była wiedza, potem rodzina, dom, firma, a dopiero teraz przyszedł czas na skrzydła czyli poezję. Obiecał też, że to nie ostatni tom wierszy, który napisał i wydał.
I tak minęła godzina promocji, czego wielu gości nawet nie zauważyło. Tym bardziej, że na scenę zaproszono Jakuba Maguzę. Miński bard zaśpiewał dwie ballady, ktorych melodie ułożył do słów wierszy „Gdy przyszłaś...” i „Alchemia”. Nawet później zaśpiewany Leśmian nie przyćmił wrażenia, ale wszyscy i tak czekali na recytatorski gwóźdź wieczoru – deklamacje wierszy przez znane mińskie osobistości. Burmistrz Grzesiak wybrał utwór „Uwierzył” poświęconyu Karolowi Wojtyle, doktor i radny powiatu Jacek Ruciński - wiersz dedykowany Janowi Twardowskiemu „Przejrzany”, mecenasowi Stanisławowi Domalewskiemu przyśnił się „Sen”, a Mariusz Dzienio, znany mińskofil, nie mógł przeczytać żadnego innego, jak tylko strofy o Mińsku Mazowieckim pt. „Przez miasto”.
Drugą czwórką interpretatorów otworzył dobitnymi „Wilkami” Mirosław Krusiewicz, po nim Marek Nowicki przeczytał patriotyczny „Mój dom”, by za chwilę oddać głos Piotrowi Siankowskiemu, który pytał lirycznie – „Dlaczego”. Mocnym zakończeniem vipowskich recytacji okazał się wiersz „Vacat” w wykonaniu starosty Antoniego J. Tarczyńskiego.
Publiczność obficie nagrodziła organizatorów za pomysł, a vipów za odwagę, bo to pierwszy przypadek na skalę kraju, by lokalni politycy i dzialacze recytowali publicznie wiersze nieznanego jeszcze poety.
Zanim minęła kolejna godzina promocji, kwidzyńskie „Powiślanki” rozbawiły gości wiązanką ludowych i biesiadnych piosenek, włącznie z „Arkadiami”, wierszem Zbigniewa Piątkowskiego, którym złożył hołd kobietom kultywującym folklor w pieśni i tańcu.
I chyba wszyscy ruszyliby (jak mecenas Domalewski) do tańca, gdyby nie stygnący rosół z koldunami i ulatniająca się z tortu płynna poezja. Jeszcze tylko Teresa Romaszuk zaprezentowała ze sceny liryk „Nie przyrzekaj”, by nim przypomnieć wkład żony autora w powstanie zbioru poezji, a już przed poetą znalazły się kwiaty wręczane przez Rysię Kordalewską i Grzegorza Marusę. On też wymyślił na poczekaniu dziegieć do tej beczki lirycznego miodu, czyli fraszkę o ulotności sukcesu. Stwierdził również, że żaden z vipów nie chciał czytać „Czekolady”, bo to erotyk dozwolony od 35 lat, a na sali są młodsze osoby. Jednak sam autor uznał, że erotyzm „Czekolady” zależy od jej interpretacji i... wyrecytował ją bez wahania.
A na koniec przypomniał „Alchemię” - bardzo osobisty wiersz, modlitwę do Rozstajnego.
Podziękował również wszystkim recytatorom, artystom, recenzentom wierszy i gościom, dzięki którym poetycka gala była tak okazała, a on sam zrozumiał, że jego twórczość ma sens i warto zostać poetą. Warto też hołubić poezję – źródło lepszego życia.

Galeria zdjęć

Numer: 2006 19   Autor: Janko Frydajski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *