Sokół tygodnia

Przyśpiewki, kapele ludowe, tańce i ubiory regionalne – to tylko część kultury etnicznej. Jak wielkie znaczenie mają pamiątki przeszłości zgromadzone w muzeach regionalnych i maleńkich izbach pamięci, można się przekonać odwiedzając je. Stare narzędzia, ręcznie tkane ubiory itp. eksponaty u starszych wywołują nostalgię, a młodym dają praktyczną wiedzę o przeszłości rodzimej ziemi. Okazuje się, że miński region ma całkiem pokaźny dorobek w kultywowaniu etnicznych ostatków

Ocalić tradycję

Sokół tygodnia / Ocalić tradycję

Bastion polskości
- Chato wiejska, życia sens w Tobie. Matka, rodzina, miłość i praca. Serce Polaka tu bije najmocniej. I tu się wraca myślami, wciąż wraca - to motto bastionu polskości - Izby Regionalnej istniejącej od 2000 roku przy SP-2. Założycielką izby jest Janina Baranowska, wieloletnia nauczycielka szkoły i pełna pasji kolekcjonerka. W izbie zgromadzono narzędzia rolnicze oraz narzędzia gospodarstwa domowego, wyroby rękodzielnicze, stroje ludowe, rekwizyty do obrzędów, dokumenty historyczne, widokówki i czasopisma. Do najciekawszych eksponatów należy unikatowy komplet narzędzi do obróbki lnu, urzekają swym pięknem wieńce dożynkowe prezentowane na co dzień w holu głównym szkoły. Pieczołowicie zbierane, kompletowane i ożywiane ręką założycielki oraz Agnieszki Skalskiej historyczne pamiątki przeżywają w izbie regionalnej drugą młodość. Ludowe gawędy, wystawy, łamanie się chlebem, obrazy igłą malowane, obrzędy wielkanocne, kołbielskie wycinanie, wspólne tkanie to nieliczne tylko przykłady twórczych spotkań z uczniami wielu szkół. Jak to ze lnem było, W Wojtusiowej izbie, Psotki i śmieszki, Kajtkowe przygody to obrazki wyjęte wprost z lektur szkolnych i przeniesione w zakamarki izby.
Przeszłość pod ochroną Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Dobrzańskiej przyjęło, jako swój statutowy obowiązek, propagowanie miejscowego folkloru i ochronę regionalnych pamiątek przeszłości. Organizacja korzysta (na podstawie umowy użyczenia) z pomieszczeń na poddaszu biblioteki gminnej, wprost wymarzonych na izbę regionalną. Ponieważ jednak towarzystwo jest jeszcze „na dorobku”, własnych zbiorów ma niewiele. Na szczęście może organizować w tych pomieszczeniach wystawy dzięki życzliwości miejscowych kolekcjonerów i artystów rękodzieła. Na trzech wystawach tematycznych: „W chatach naszych przodków”, „Stare jest piękne” i „Rękodzieła naszego regionu” pokazano przedmioty, wypożyczone z bogatego zbioru miejscowego kolekcjonera - Roberta Nojszewskiego oraz patchworki, regionalne stroje, hafty, koronki, gobeliny i wyroby szydełkowe pań: Agnieszki Łyziak, Heleny Walewskiej, Honoraty Szymańskiej, Jolanty Kaim i Agaty Rastawickiej. Natomiast rodziny Sitnickich i Uczyńskich wypożyczyły uprząż, akcesoria i stroje jeździeckie. Z pomieszczeń izby korzystali też gimnazjaliści, wystawiając tam swoje ozdoby świąteczne. Dzięki organizowanym od dwóch lat konkursom, towarzystwo zapoczątkowało powrót do tradycji własnoręcznego wykonywania regionalnych palm wielkanocnych z suszonych kwiatów, traw, ziół i bibułkowych ozdób.

Izba wielgoleska
Przed 8 laty dyrektor szkoły w Wielgolesie, Roma Piłatkowska stworzyła izbę regionalną. W sukurs przyszły jej nauczycielki, m.in. Ewa Stosio, Hanna Zawadka i Zdzisław Ćmoch – nauczyciel historii, który podjął się roli kustosza. Eksponaty trafiały od rodziców, dzieci, nauczycieli i wychowawców oraz od społeczeństwa i darczyńców. Obecnie muzeum to mieści się w dwóch salach i posiada kilkaset eksponatów. Jest tu ekspozycja świadectw i dokumentów poświęconych wolnej szkole w Polsce w latach 1918-1939, a w gablocie - zbiór monet i banknotów. Najbogatsza jest jednak kolekcja narzędzi, urządzeń domowych i gospodarczych (do obróbki lnu i domowej produkcji sukna, zbiór lamp i latarek naftowych, kłódek kowalskich itp.). Można też obejrzeć ekwipunek żołnierski, eksponaty z dziedziny archeologii oraz rzeźby Zdzisława Niedka – twórcy ludowego ze wsi Kamionka k/Wielgolasu. Szkoła w Wielgolesie ma chór występujący w strojach regionu latowickiego stworzonych przez miejscowego regionalistę Zygmunta Tomasza Gajowniczka.

Muzeum w Siennicy
Siennicką Izbą Pamiątek można śmiało nazwać muzeum regionalnym. Jego powstanie zainicjowali w latach 70. wychowankowie szkół siennickich. Obecnie muzeum posiada ponad 2000 skatalogowanych i opisanych eksponatów, bogaty zbiór ikonografii, pamiętników i wspomnień. Zbiory te uzupełnione są ekspozycją poświęconą folklorowi Siennicy. Esponaty znajdują się w kilku zabytkowych salach dawnego seminarium nauczycielskiego. Kustoszem jest dyrektor ZS im. H. i K. Gnoińskich – Stanisław Czajka.
Muzeum odwiedza rocznie kilka tysięcy osób, również z zagranicy. Tuż przed Wielkanocą zawitał prezes zarządu głównego Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych, gen. dyr. Wacław Szklarski, który udekorował dyrektora Czajkę medalem „Pro Memoria” przyznanym przez Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych na wniosek Mazowieckiego Towarzystwa Kultury.

Mroziańskie starocia
Na piętrze, nad gminną biblioteką jest izba pamięci, w której zmieściło się ponad 100 eksponatów. Są to dawne przedmioty gospodarstwa domowego, narzędzia rolnicze i różne inne dokumenty przeszłości. Jest suszarko-lokówka ogrzewana naftą, żelazka do prasowania na dusze, na węgiel drzewny i na naftę. Jest pierwsza pralka, czyli kijanki, maglownica ręczna na korbkę, niecki, dzieże, naczynia, sagany, siwaki, łychy, łyżki i łyżniki. Jest kołowrotek i są krosna. Wśród narzędzi rolniczych stoją bezcenne kosy, z którymi ćwiczyli powstańcy w Kuflewie pod komendą Dąbrowskiego w 1840 r. Są także odbiorniki radiowe, tzw. kołchoźniki oraz około 1800 ciekawych dokumentów z czasów zaborów, międzywojnia jak zaproszenie na bal, metryka konia, polsko-niemieckie świadectwa szkolne i osobiste papiery. Nad nimi czuwa Danuta Grzegorczyk. Przez cały rok szkolny w muzeum odbywają się lekcje historii. Trwają przymiarki do utworzenia niewielkiego muzeum w Cegłowie. Pod wodzą niestrudzonej Alicji Branickiej gromadzone są dokumenty i inne trofea, które uczynią to miejsce ciekawym, o ile znajdzie się odpowiednie lokum.
Jak w wielu wiejskich szkołach, w Wiciejowie jest wydzielony w korytarzu kąt, gdzie gromadzi się wszystko co jest z dawnych lat. Są stare przedmioty domowego użytku, tkaniny, hafty, części ludowego stroju, malowidła na szkle i dekach itp. rzeczy.

Jak w dawnej chacie
Izba Tradycji Ludowych Podlasia mieści się w starej, przedwojennej części budynku gimnazjum w Mordach. Jej początki sięgają 1994 r. Założycielką była Irena Ostaszyk - jak sama o sobie mówi - wierna córa Podlasia. Pani Irena to osoba bardzo zasłużona dla regionu. Jest kierownikiem miejscowego Zespołu Ludowego „Podlasianki”, znaną poetką o bogatym dorobku artystycznym oraz laureatką m.in. prestiżowej nagrody im. Ludomira Benedyktowicza. Pani Ostaszyk przez wiele lat mozolnie gromadziła cenne i autentyczne przedmioty codziennego użytku oraz wytwory sztuki ludowej wykonane przez dawnych mieszkańców Mordów i okolicznych wsi. Wszystkie eksponaty są świadectwem zdolności, pomysłowości i pracowitości przodków, a w Izbie czuje się prawdziwą atmosferę starej, podlaskiej chaty.
O atmosferze panującej w Izbie i jej uroku świadczą liczne wpisy w kronice. Jeden z nich jest wyjątkowy: - Łatwiej w tej atmosferze wejść głębiej w siebie, szukać korzeni, wyzwalać w sobie poczucie wartości dla minionego. Łatwiej tu odczuć prostotę przemijania, uświadomić sobie do Kogo naprawdę należymy. Wdzięczni jesteśmy Pani Irenie Ostaszyk za trud, który procentuje w naszych wnętrzach.
Pani Irena ze swoją oryginalną osobowością i ogromną wiedzą o tradycjach ludowych jest duszą tego miejsca. Jej opowieści zawsze wzbudzają zaciekawienie zwiedzających. Zgromadzone w Izbie przedmioty to m.in. urządzenia tkackie, sprzęt gospodarstwa domowego, stroje ludowe, meble, przedmioty związane z tradycyjnymi obrzędami i zwyczajami ludowymi, obrazy itp. Nową inicjatywą jest kącik „Technika z lamusa”, prezentujący urządzenia techniczne z pocz. XX w., a ostatnio cześć historyczną Izby wzbogaciło 30 sakralnych rzeźb Karola Przewłockiego, ostatniego dziedzica mordzkiego majątku, po którym ostał się jedynie zrujnowany pałac, dzikie stawy i nieczynna gorzelnia. Pan Karol mieszka w Warszawie, ale tęskni za rodzinnym miastem, które wzbogaca cennymi eksponatami. W izbie można kupić pamiątki, w tym książki Ireny Ostaszyk.

Ludowość Glinianki
W izbie regionalnej, w budynku byłego urzędu gminy znajdują się ekscytujące sprzęty. Przy oknie krosna, do których każda z gospodyń siada jak informatyk do komputera. Czas cofa się do zapomnianej epoki lnu, pasiaków, maselnic, dzież, niecek, koronek, słomy w łożach, zasłon z powystrzyganego papieru, kijanek, tar, cepów i kolorowych pająków zamiast żyrandoli. Jeszcze w latach '60 były to sprzęty codziennego użytku, a dziś tylko rekwizyty przeszłości. Na szczęście nie zagubione, a otoczone troską pielęgniarek folkloru. Izbą opiekują się członkinie ludowego zespołu "Wawrzynionki", m.in. Regina Milewska, Marysia Grzenda i Franciszka Grzenda.

Izby wymiecione
W powiecie siedleckim jedynie wieść niesie: tu izba dopiero będzie, tam już zamknięta. Ktoś gdzieś coś słyszał, ale pewności nie ma. Śmiary, Borki-Wyrki to już wspomnienie, a Dziewule – dopiero zamierzenia. Jak mówi Joanna Szymczak, etnograf z siedleckiego Centrum Kultury i Sztuki, region nigdy nie obfitował w izby regionalne, a ostatnie, którymi opiekowało się państwo, znikły przed 15 laty. Zostali gdzieś pewnie prywatni zbieracze, a do nich trudno dotrzeć – ten i ów słyszał, ale kto? Gdzie? Mówi się, że przedmioty codziennego użytku związane z wsią gromadzi szkoła w Krzesku. Podobnież mają tam kołowrotki, żelazka, wagi, sierpy, podkowy, ale kto tam wie czy mają, skoro z bardziej współczesnych narzędzi, jak telefon, nie korzystają.

Obok książek
Lepiej jest w Węgrowie. Tam w bibliotece miejskiej znajduje się sala z prawdziwymi dawnymi strojami i odtworzonymi miniaturami, w które odziane są lalki, z próbkami tkanin roboty pani Marcjanny Kłos (później kopiowała je Cepelia!), z kapami, narzutami. Jak mówi wcześniejsza pani dyrektor biblioteki, Izabela Perczyńska, jest też trochę wikliny. Oryginalne przedmioty, w tym muzeum tkaniny ludowej zbierano nie tylko z regionu siedleckiego, ale i z okolic Wodyń, Sterdyni. W przyszłości przymierzają się do otwarcia muzeum miejskiego, gdzie można by obejrzeć jak się kiedyś mieszczuchom żyło, pracowało w warsztatach…

Spóźniony Garwolin
Nieźle urządzili się też w garwolińskim – na poddaszu szkoły w Antonówce Świerżowskiej w gminie Maciejowice korytarz jest pełen urządzeń z chłopskiej izby. Stoi tam łóżko, stolik, kufer, kołyska, garnki. Obok jest komora z narzędziami gospodarskimi. Jest izba ze stałą ekspozycją o żniwach, gdzie zgromadzono pług, sierpy, grabie i snopy rozmaitych zbóż oraz izba z wystawą o lnie – od nasionka przez krosno i kołowrotek po koszule, kilimy, chodniki. Są rzeźby ludowego artysty, Ludwika Szczepanika i prace rękodzielnicze najmłodszych – uczniów szkoły.

Numer: 2006 19   Autor: (jod, bak, rk, ret, fz, jzp)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *