W Mińsku

Po 23 miesiącach od podpisania umowy burmistrz Grzesiak i dyrektor Samulik zdecydowali się pokazać publicznie rozbudowaną i zmodernizowaną oczyszczalnię ścieków. Wprawdzie żaden nie spróbował odprowadzanej do Srebrnej cieczy, ale zaręczali, że spełnia ona surowe, europejskie normy

Oczyszczone kary

W Mińsku / Oczyszczone kary

Oczyszczalnia przy ul. Chrościelewskiego na Kędzieraku wygląda jak nowa i – jak się okazało podczas jej zwiedzania – naszpikowana elektroniką. A co najważniejsze dla aktualnych i przyszłych sąsiadów – nie wydziela aż tylu przykrych zapachów. Spływające do Srebrnej, a później do Mieni, Świdra i Wisły ścieki to ciecz, która nie narusza czystości wód powierzchniowych. Spełnienie norm było warunkiem umorzenia milionowych kar naliczanych co roku przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. To one w gruncie rzeczy przesądziły o modernizacji mińskiej oczyszczalni, wymuszając na radnych szybką decyzję inwestycyjną za ponad 12 mln złotych.
Połowę kwoty pożyczył NFOŚ, obiecując umorzyć prawie 3 mln złotych, miasto przeznaczyło na oczyszczalnię także ok. 3 milionów (ok. sześciu z pożyczką), a Ekofundusz wspomógł nas kwotą 3,2 mln zł, licząc na... czystą wodę dla Warszawy. Podkreślił ten cel prof. Maciej Nowicki, żartując podczas otwarcia obiektu, że to właśnie jego fundacja jest darczyńcą co najmniej równym z NFOŚ.
Proboszcz parafii pw. św. Jana Chrzciciela ograniczył się do pokropienia bramy wjazdowej i gości, których na teren oczyszczalni (bez masek ochronnych) poprowadził dyrektor Włodzimierz Samulik. Na 3 hektarach rozmieszczono tzw. ciąg technologiczny, czyli komory reaktorów, denitryfikacji, dmuchawy, fermentery, zbiorniki retencyjne, odsiarczalnie biogazu, zagęszczacze, wirówki oraz mózg oczyszczalni – sterownia z laboratorium. Tutaj kontroluje się całą technologię oczyszczania mechaniczno-biologicznego, które jest wspomagane chemicznym strącaniem fosforu i – co jest w Polsce rzadkością – usuwania siarki i biogazu, którego używa się zimą do ogrzewania pomieszczeń i przez cały rok do podnoszenia temperatury osadu.
Okazuje się, że po dodaniu do niego wapna, powstaje ceniony przez okolicznych rolników nawóz pod handlową nazwą Wapnos. Rolnicy płacą tylko za wapno (muszą kupić 10 ton), a po zmieszaniu z osadami, gotowy nawóz na własny koszt dostarcza im PWiK.
- Wapnos jest tak dobry, że nie mamy problemu z pozbyciem się 200 ton suchej masy osadów w ciągu roku. Tworzą się wręcz kolejki – informuje Anna Kaczmarczyk, kierowniczka laboratorium technologii.
Mińska Mazowieckiego oczyszczalnia może przyjąć na dobę 7.700 m3 ścieków, ale dzięki zbiornikom retencyjnym jej przepustowość można zwiększyć do 12 tysięcy kubików. To wystarczy, by pomieścić ścieki także z sąsiednich wsi, a w razie ewentualnej powodzi – nie dopuścić do zanieczyszczenia rzeki.
Już w czasie rautu dyrektor Samulik prosił szefa WIOŚ-u, by ten łaskawym okiem spoglądał na ewentualne perturbacje, choć komputery powinny same dopilnować, by nic złego się nie stało. Wiedzą o tym nawet bakterie i pierwotniaki, namnażając się samoistnie w reaktorach. Po świętach jest im trudniej, ale to już nie ich, a nasza wina.

Numer: 2006 18   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *