W mińskiej gminie

Niektóre przysłowia na szczęście wciąż się sprawdzają. W podmińskiej gminie wyszło na przykład „do trzech razy sztuka”, chociaż mało kto wierzył, że w czwartkowe popołudnie uda się dokończyć sesję rady gminy zwołaną 24 marca. Udało się, a do tego radni spuszczali ścieki i to bez wielkanocnych jaj

Trzecia bez jaj

W mińskiej gminie / Trzecia bez jaj

Przewodniczący Kosobudzki był już teraz pewny, że radni wreszcie przyjdą i nie będzie problemu z quorum. Miał rację – przyszli. Cała trzynastka, a brakowało tylko „wygaśniętego” Pucelaka i tradycyjnie nieobecnego Bazyla, do którego w czasie nieudanej sesji apelował sołtys Wólki Mińskiej, by honorowo również zrezygnował. Jednak Bazyl nie może spełnić prośby Ruty, ponieważ – zdaniem Kosińskiego – będzie potrzebny wójtowi w głosowaniu nad absolutorium.
Widać też wyraźnie, że wszelkie rezygnacje to same kłopoty. W przypadku Pucelaka trzeba było wybrać nowego przewodniczącego komisji oświaty. Murowaną i kompetentną kandydatką była tylko Barbara Szopa, ale radna uniosła się honorem!
- Rezygnuję, bo nie chcę być przyczyną nieszczęścia i nie wyobrażam sobie współpracy z wójtem – oświadczyła zdezorientowanym radnym. Przypomniała przy okazji, że to na jej wniosek urzeczywistniły się stypendia wójta, że swoje diety oddaje biednym dzieciom i że nigdy nie wisiała na wójtowskiej klamce, więc teraz też nie sprzeda się za 300 złotych. Kto zamiast Szopowej? Wyszło, że nikt z komisji, bo tylko ktoś z jej składu mógł zostać przewodniczącym. Gdy konsultacje, a nawet namowy (Tymiński wciąż promował Szopową) nie przyniosły efektu, zapachniało patem i przerwaniem sesji. Na szczęście w ostatniej chwili zgodził się Waldemar Padzik. Jeszcze przewodniczący Kosobudzki zastanawiał się, czy jego zastępca może być szefem komisji, ale nie było lepszego wyjścia. Licząc się z negatywnym rozstrzygnięciem wojewody. 10 radnych postawiło na Padzika.
I w ten sposób można było przejść do uchwały zobowiązującej wójta, by sanitację gminy realizował według koncepcji zawartej w projekcie Dariusza Banaszka.
- Pomysł jest już historyczny, bo urodził się wraz z nawiązaniem współpracy z miastem – rozpoczął radny Kosiński, który koncepcję kanalizacji zna od podszewki. Mówił jednak krótko, ograniczając się do pochwalenia inicjatorów planu i analizy kosztów. Wychodzi na to, że na przyłączeniu się do miasta gmina zaoszczędzi aż 48 milionów. Wyliczony przez projektanta koszt 32 mln złotych będzie podzielony na 14 lat (do 2020 roku). Trzeba zacząć od kanalizacji Stojadeł, potem kolejne wioski, by skończyć na Podrudziu.
– Każde odstępstwo od planu będzie manipulacją – ostrzegał Kosiński. Nikt nie dyskutował, ani nie protestował, jakby absencja wójta Dąbrowskiego odebrała koalicji wigor. Wstrzymali się tylko Mroczek, Stosio i Wąsik - radni z Marianki, Królewca i Niedziałki. Jaki mieli w tym interes – nie wiadomo i gdyby nie miejski radny Ciszkowski, pozostałby niesmak. Do jego retoryki dopasował się radny Celiński. Poszło o spuszczanie ścieków i połączenia drogowe. Gdy Ciszkowski zaproponował współpracę w poszerzaniu ul. Arynowskiej lub przedłużeniu Nowego Światu do Królewca, Celiński zapytał, czy jest tam kanalizacja.
- Ścieki można spuścić do Nowego Światu – błysnął Ciszkowski. - Spuścić to się można wszędzie – ripostował Celiński, zbudzając ogólną wesołość.
- Na razie to Mińsk Mazowiecki spuszcza wodę do Stojadeł – dołożył radny Rozbicki, oskarżając miasto o spowolnienie wspólnych inwestycji.
Okazało się, że jednak jest koncepcja modernizacji Arynowskiej, ale bez jej poszerzenia. Lada dzień ruszą też prace, by jeszcze przed wrześniem połączyć miasto ze Stojadłami tunelami pod słynną „wałką”. Zabrakło tylko wielkanocnego jajka, ale jakoś radnym nie wystarczyło na ten gest ani pamięci, ani serca.

Numer: 2006 16   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *