W Mińsku

- Zapałki w rękach dziecka to pożar – głosiły kiedyś plakaty. A kieliszek lub butelka? – To wstyd i porażka wychowawcza rodziców, którym się tylko wydaje, że modelują kulturę picia. Nieugięci powinni być również sprzedawcy, którzy wciąż – mimo kontroli i uświadamiania – rozpijają nieletnich

Tajni klienci

W Mińsku / Tajni klienci

Plakaty, kamery, zakupy kontrolowane i dotkliwe kary z cofnięciem pozwolenia na handel alkoholem, to cała gama obostrzeń komisji zwalczającej przede wszystkim pijaństwo nieletnich. Wiele zależy od handlowców, więc MKRPA zorganizowała konferencję, by nie tylko pouczyć i ostrzec, ale też prosić o zrozumienie negatywnych skutków sprzedaży alkoholu dzieciom. Szczególnie w sytuacji, gdy co trzeci Polak pije regularnie, a tylko 4% to stuprocentowi abstynenci.
- Niestety, jak dotąd przepisy są nieskuteczne, bo nie pozwalają skutecznie karać – mówiła nie bez żalu Jadwiga Frelak, przewodnicząca mińskiej komisji. Opowiedziała też sprzedawcom o akcji „tajny klient”, którą przeprowadziła specjalistyczna agencja badawcza z Sopotu.
Pełnoletni, ale wyglądający na młodszych klienci kupowali alkohol w całej Polsce i wyszło, że tylko 15% sklepów odmówiło im sprzedaży. W Mińsku Mazowieckim żadna z wytypowanych placówek, ale po wręczeniu żółtych kartek i kampanii ostrzegającej było już znacznie lepiej.
O ile w kraju 76% punktów było gotowych do sprzedaży alkoholu nieletnim, to w Mińsku Mazowieckim tylko co trzeci. Powtórne wręczenie żółtych kartek spowodowało, że połowa nieposłusznych też powiedziała – nie. I w ten sposób Mińsk Mazowiecki stał się – obok Łodzi – wzorem przestrzegania ustawy antyalkoholowej, co w swoim czasie pokaże TVP-1, bo jej reporterzy sfilmowali z ukrycia całą akcję. A to się handlowcy zdziwią, gdy zobaczy ich cała Polska jak odmawiali (lub nie) sprzedaży piwa czy wina nieletniemu.
Tymczasem dziwili się, że piwo bezalkoholowe ma 1-1,5% alkoholu, a ustawianie szampana dla dzieci na półkach z winem jest bardzo niewychowawcze. Dowiedzieli się również, że standardowa porcja alkoholu (10 gramów) to 200 g piwa, 100 g wina i 25 g wódki. Wystarczy je wypić i przez godzinę przekroczymy dopuszczalny poziom 0,2 promile dla kierowców. Potrójna dawka (czyli np. setka wódki) to już przestępstwo. - Kto taką informację zamieści w swoim sklepie? – pytała prelegentka. Sprzedawcy nie protestowali, więc uświadomiła ich, że gimnazjaliści lubią pić wino, a największy kontakt z alkoholem (także wódką) mają dzieci z pierwszych i drugich klas szkoły podstawowej. Smakują trunki głównie przy rodzicach i należy sądzić, że za ich pozwoleniem, a nawet zachętą do próbowania.
- Modelowanie kultury picia to naiwność, bo alkohol musi być bezwyjątkowy – ostrzegała prelegentka. Jeśli tak potraktujemy dzieci, to nawet jako dorosłe będą zażenowane, pijąc wino z rodzicami.
Na razie jednak alkoholowa pustynia nam nie grozi. - Ale może byłoby wskazane robić zakupy kontrolowane także na melinach, których wbrew pozorom nie brakuje – postulowali sklepikarze. Mimo starań policji, kontrabanda handlarzy bezakcyzowej wódki ma się dobrze, co widać na wszystkich targach w regionie. A meliny – zdaniem obrońców trzeźwości – można zlikwidować większą liczbą legalnych punktów z alkoholem. To właśnie przeciwko rozszerzeniu sieci protestowali meliniarze. Radni także, ale przecież trudno sądzić, że reprezentowali meliniarskie lobby. Tylko specjalna komisja mogłaby to zbadać...

Numer: 2006 15   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *