W 174. rocznicę bitwy nad Osownicą nie było jubileuszowych salw ani vipowskiej pompy, ale zwycięstwo „Czwartaków” gen. Skrzyneckiego też warto przypomnieć w skromnej zadumie

Reduta w Dropiu

14 lutego 1831 roku był Stoczek Łukowski, gdzie „armaty zdobywała wiara rękami czarnymi od pługa”. Tam powstańcy walczyli pod wodzą gen Dwernickiego. Trzy dni później gen. Chłopicki wycofuje (!) wojska pod Warszawę (słynna Olszynka Grochowska), co nie oznacza, że powstańcy w popłochu uciekają przed Moskalami. Jedną ze zwycięskich bitew jest ta pod Dobrem, a dokładnie w Makówcu Dużym nad rzeką Osownicą. Za miesiąc nasze wojsko powróci pod Mińsk, by znowu zwyciężyć – tym razem pod Dębem Wielkim Wielkim i też pod dowództwem gen. Skrzyneckiego.

Do dnia rocznicy było jeszcze tydzień, gdy przed pomnikiem powstańców władze gminy, radni, kombatanci i uczniowie ułożyli kobierzec biało-czerwonych kwiatów. Pośpieszyli się, by dzieciom nie przerywać zimowego odpoczynku. Uczniowie wynagrodzili im ten gest patriotyczną akademią. Szkoła w Dropiu nosi imię Piotra Wysockiego, a ten – jak wiadomo – nie tylko zainicjował powstańczy zryw, ale znosił szykany od naszych ugodowców i zaborców. Był też w lutym ’83 roku nad Osownicą, gdzie rozegrały się dobrzańskie Termopile. To tutaj „dostał cięgi” korpus litewski gen. Rosena. Gdyby nie strachliwe rozkazy polskich dowódców, już wtedy (po 36 latach) moglibyśmy się wybić na niepodległość. Szkoda krwi i sześciu pokoleń skazanych na poniewierkę i szykany. Generał Skrzynecki też w końcu z bohatera zszedł z wojskowej sceny bez sławy.
Dzieci przebrane za powstańców i późniejszych legionistów pokazały nie tylko kulisy bitwy w Makówcu Dużym z wierszami Konopnickiej i Laszczki, słynnego rzeźbiarza znad Osownicy. To on opisał krążące wśród ludzi popowstaniowe klechdy i strachy, aż do wystawienia tutaj w 1917 r. pomnika sławiącego cześć bohaterów. Ale po II wojnie światowej dopiero w 1977 roku ks. Antoni Czajkowski odprawił mszę św. na makówieckim pobojowisku. Przyszło na nią ponad tysiąc okolicznych mieszkańców, którzy uczcili również obeliskiem kunszt Konstantego Laszczki.
Dziś na tysięczny wiec nikt nie ma czasu ani też ochoty, więc wójt Kordalewski z kanonikiem Rutkowskim i kilkoma kombatantami sięgają po talenty najmłodszych. U dyrektora Laszczki (krewnego słynnego Konstantego) dzieci niewiele, ale – jak widać – mają zdolności i ochotę na historię narodowych bohaterów, których los rzucił na kilka godzin pod Dobre. A tam, nad Osownicą wciąż (...), gdy ziemię poryje noc ciemna, cicha (...) w dole coś jęczy i wzdycha... Ktokolwiek tu zajdzie, boi się licha (...) – jak o bitewnej górze strachu między mokradłami pisał Konstanty Laszczka, któremu, jak widać, nie brakowało również talentu poetyckiego.

Numer: 2005 08





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *