Śladem naszych artykułów

- Nikt mnie nie obalił, nikt nie odwołał zarządu powiatowego LOK – zapewnia Wiesław Żelazo (mgr inż. w odróżnieniu od mińskiego drukarza). To on, razem z Józefem Rawskim i Henrykiem Szymańskim jako wiceprezesami, jest do dzisiaj pełnoprawnym szefem LOK w mińskim powiecie

LOK na sprzedaż

Śladem naszych artykułów / LOK na sprzedaż

Artykuł „Klub aviatorów” wywołał burzę w środowisku działaczy Ligi Obrony Kraju. Szczególnie dotknięci wypowiedziami bohaterów reportażu poczuli się prezesi zarządu powiatowego, których – zdaniem nowych władz rejonu – odsunięto od władzy. Za brak działalności i marazm na strzelnicy, której nie umieli ożywić.
- To nie do końca jest tak, jak opowiada Kazimierz Chochura i jego koledzy – zaprzecza Żelazo. A Rawski czyta uchwały zarządzeń od 1999 roku, kiedy to zaczęła działać istotna dla sprawy strzelnica. Przestała, bo w 2002 roku MSWiA wydało rozporządzenie ograniczające strzelanie bez uprawnionych instruktorów i zabezpieczeń. To wtedy musieli broń kulową zdeponować w magazynie zarządu głównego, a strzelnicę zamknąć, ponieważ nikt nie zdecydował się na kurs za 1,5 tysiąca złotych. W 2003 roku zawiesili działalność struktur powiatowych, bo z 500 członków żaden nie zapłacił składki. Już wtedy było wiadomo, że władze LOK chcą sprzedać działkę z budynkami za ponad pół miliona złotych. Kupiec znalazł się od razu, ale daje tylko 160 tysięcy. Dałby więcej, gdyby ziemia należała do LOK, a nie była tylko w jego wieczystym użytkowaniu. To przecież dobry teren (przy lesie, niedaleko dworców PKS i PKP) pod inwestycje mieszkaniowe. Dziwne, że ziemią przy Stankowiźnie nie zainteresowali się miejscowi developerzy, choć oferta sprzedaży jest aktualna od 3 lat.
- Trzeba ją koniecznie ogłosić w prasie - zauważa prezes Żelazo. Wyjaśnia też, że pomysł na likwidację mińskiego ośrodka LOK powstał w wyniku trudności finansowych. Po prostu dochody z wynajmu (szwalnia i szkoła specjalna) nie wystarczały nawet na podatki, z których same opłaty za wieczyste użytkowanie działek to 16 tysięcy rocznie. A za co pokryć koszt ogrzewania, energii czy dozorcy?
W tej sytuacji trudno mówić o rozwoju mińskiego LOK-u. Reaktywowana przez nowy zarząd rejonowy strzelnica jest więc bez przyszłości. Chyba, że nowy właściciel pozwoli jej funkcjonować. Czy jednak wtedy działaczom wystarczy pieniędzy na opłacenie jej dzierżawy? To już problem nowych władz rejonowych, które w żaden sposób nie ograniczają istnienia struktur powiatowych.
- My się nawet cieszymy, że oni wznowili działalność, ale niech nie mówią, że nas obalili – wyjaśniają prezesi zarządu powiatowego. Zapewniają, że nie było żadnej wyborczej zadymy, a teraz skoro mają instruktorów, niech sobie strzelają. Póki na miński LOK nie znajdzie się kupiec. I to nie byle jaki, bo z półmilionową kasą. Wtedy to każdy będzie mógł sobie postrzelać... do kaczek.

Numer: 2006 13   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *