Powiatowa Syrenka

W prawie wiosenne przedpołudnie 16 marca w mińskim Pałacu odbyły się powiatowe eliminacje Warszawskiej Syrenki – konkursu recytatorskiego, który objął wszystkie szkoły podstawowe oraz gimnazja stolicy i województwa mazowieckiego. Słowa jak motyle kłębiły się pod kopułą kameralnej sali. Niektóre przepoczwarzały się w ćmy i spalały we własnym ogniu, znikając bez śladu

Patos na uśmiech

Powiatowa Syrenka / Patos na uśmiech

Jury w składzie: Danuta Tkaczyk, Joanna Wilczek i Monika Pszkit z każdą kolejną grupą miało coraz trudniejszy wybór, ale jego oceny nie budziły zastrzeżeń.
Spośród 22 najmłodszych uczestników konkursu najwyższe uznanie zyskał Krzysztof Kalinowski z podstawówki w Ładzyniu po prezentacji „Aniołka Grzeczniołka” Jana Siwka. Tuż za nim znalazła się przedszkolanka z Huty Mińskiej, Kinga Sokołowska z wielką pasją opowiadającą perypetie „Słonia Trąbalskiego” Juliana Tuwima, czym podbiła serca jurorów i całej widowni. „Sowa” Jana Brzechwy wyhukała Łukaszowi Woźnicy z Dębego Wielkiego trzecią nagrodę. Z krańców świata, czyli z Dropia przyjechała Kamila Biernat, by zasłużyć sobie na wyróżnienie za interpretację obrazka Danuty Wawiłow „Na wystawie” ze świetnie podaną puentą, podobnie jak „Czytelniczka” Wincentego Fabera w wykonaniu Jakuba Piłatowskiego z Wielgolasu.
Ze starszych klas na konkurs przyjechało też 22 uczestników. Miedzianowłosa Arleta Parfieniuk z Wielgolasu z uczuciem i pieczołowitością przedstawiła utwór Jarosława Lisieckiego „Tyle przed nami”, a potem żywo i obrazowo pokazała sylwetkę sobka w wierszu Jerzego Kerna „Pierwszy”. Jury słusznie uznało jej prymat. Na drugie miejsce Huberta Woźnicę z mińskiego Kopernika wyniosły jego lektorskie zdolności, jakie pokazał w utworze Hanny Januszewskiej-Moszyńskiej „Dal” i opowieści Franceski Simon „Koszmarny Karolek”. Trzecia nagroda pojechała do Transboru z Karoliną Olko, która unaoczniła, że „Tubę z pastą do zębów” oraz „Księżyc i wiatr” Wandy Chotomskiej można atrakcyjnie pokazać i spuentować. Na wyróżnienie zasłużyła urozmaicona recytacja Cezarego Krążały z Grodziska w groteskowych utworach Tadeusza Różewicza „List do ludożerców” i Zbigniewa Lengrena „Borek, Topek i Aza”. Wyróżniła się też Magdalena Grudkowska ze Starej Niedziałki, która z wyczuciem rytmu i z życiem przedstawiła „Grypę” Małgorzaty Strzałkowskiej i „Motyle” Doroty Gelner. Wielki zawód przeżył weteran konkursów recytatorskich Marcin Wardziński ze Stanisławowa, którego mówione z tupetem „Czytanie” Marii Konopnickiej i „Kraju mój” Wacława Sitkowskiego nie znalazły uznania u jurorek.
Nerwowe napięcie ogarnęło widownię, kiedy na scenie pojawili się gimnazjaliści. Jury pierwszą nagrodę przyznało Magdalenie Gałązce z Dobrego, która w „Ja ciebie kocham” Adama Asnyka i „Pamiętniku Księżniczki” Mega Cabota pokazała interpretację tak urozmaiconą, że aż nieprawdopodobną – od głosiku naiwnej pensjonarki po chrypkę Hanki Bielickiej (jak ona to robi?). Drugie miejsce przypadło rewelacyjnej salezjance Agacie Gańko, która w stylu splinowej epoki Hłaski i z refleksyjną nutą przedstawiła „Grzech” Leopolda Staffa oraz „Wiarę, Nadzieję i Miłość” Czesława Miłosza. Trzecia nagroda to triumf wielkiej poezji. Magdalena Słodownik z Cegłowa odkryła czułą duszę Władysława Broniewskiego w utworach „Szczęście” i „Ulica Miła”. Paweł Włodarczyk porwał się na niełatwe „Ubóstwo” Leśmiana oraz „Zamach” Taborskiego i, jakby czytając bez kartki, zarobił wyróżnienie. Od pierwszych słów zaciekawiała Karolina Nocek z Wielgolasu w utworze Jonasza Kofty „Co to jest miłość” i potem w „Wędrówce” Danuty Wawiłow, czym zyskała wyróżnienie.
Na dyplomy i słowa uznania zasłużyli wszyscy uczestnicy mińskich prezentacji, czemu na zakończenie imprezy dała wyraz dyrektorka MDK Elżbieta Kalińska. – Było pięknie, wspaniale, ale... patos zamieńcie na uśmiech – zaapelowała do młodych recytatorów.
W poetyckim przeglądzie raziła przesadna powaga w doborze repertuaru i... absencja rodzimych twórców. Dobrze, że coraz mniej jest ogrodu zoologicznego na recytatorskiej scenie, ale w wielu przypadkach zdarza się jeszcze naiwna „wystukana” rytmika wiersza. Postęp jest jednak widoczny, poziom dosyć wyrównany, a trójką złotych motyli, które odfruną na finał Warszawskiej Syrenki, na pewno się nie powstydzimy.

Numer: 2006 13   Autor: Józef Lipiński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *