W mińskiej gminie

Historia lubi się nie tylko powtarzać, nie bywa też nauczycielką życia, a jego wyrodną matką. W wiejskim Mińsku Mazowieckim jest zawziętą, głupią macochą, która dzieli samorządowe dzieci na dobre – swoje i złe – cudze. Mimo chwilowych oznak zgody, wciąż dominuje w gminie ślepa zawiść

Ferment w biuciorach

W mińskiej gminie / Ferment w biuciorach

W miniony czwartek sesję rozpoczęli policjanci z udziałem komendanta KPP – Dariusza Pergoła. Niezły stan bezpieczeństwa (o czym wkrótce) tak pobudził towarzystwo, że kolejne godziny zamienili w bitwę na ślinotok, oszczercze tyrady i pusty śmiech.

Zaczął – dość niewinnie – Zbigniew Pucelak, przedkładając w imieniu komisji oświaty propozycje naprawcze w szkołach. Jednak ani zatrudnienie pedagogów, zakup pomocy dydaktycznych, utwardzanie poboczy, pracownie komputerowe czy też powołanie zespołu w Niedziałce nie wzbudziło zainteresowania radnych. Wkrótce okazało się, że wszyscy, by sobie ulżyć, czekali na konkretne uchwały. Projekty wydawały się proste – utworzenie dwóch zespołów szkół. Jednego w Stojadłach na bazie działającej podstawówki i powołanego do życia gimnazjum (będzie również przedszkole), a drugiego w Starej Niedziałce z istniejących tam szkół. W ten sposób w gminie działałyby cztery zespoły i trzy odrębne szkoły podstawowe, gdzie na razie tworzenie zespołów nie ma sensu.
Już w grudniu ub. roku komisja oświaty wnioskowała, by wójt Dąbrowski przygotował do głosowania projekty uchwał. Przygotował, ale tylko Stojadła, bagatelizując całkowicie Niedziałkę. I w ten sposób stanął w rozkroku między prawem a niechęcią do komisji złożonej głównie z opozycyjnych radnych. Niechęci, a nawet wrogości było znacznie więcej i to ze strony przedstawicieli niedziałkowskiego gimnazjum. Dyrektor Wróblewski, nauczycielki (Styk i Grabek) oraz miejscowy radny Wąsik potraktowali utworzenie zespołu jako zamach na ich suwerenność tuż przed nadaniem imienia rodziny Sażyńskich. Już chcieli sztandary wiązać kirem, a nauczycieli wysyłać na Syberię, by tam uzupełniali brakujące do pensum godziny. Powiało głupotą i grozą, a przede wszystkim – co wytknęła radna Szopa – belfrowskim partykularyzmem. Radny Kosiński winę za ten bałagan przypisał wójtowi Dąbrowskiemu, który buduje szkoły pod nauczycieli, nie uwzględniając potrzeb uczniów i poziomu nauczania.
– Dzielmy pieniądze na szkoły według liczby uczniów, by dyrektorzy nie wisieli na klamce wójta – apelował do radnych Kosiński. Skutecznie, mimo śmiechu obu wójtów. Nie pomogły też protesty Niedziałki i Zespół Szkolny w Stojadłach stał się faktem.
Gorzej, a właściwie fatalnie poszło z utworzeniem zespołu w Niedziałce. Na patriotyzm dyrekcji radny Kosiński miał antidotum – przypomniał swastyki na murach szkoły oraz skandaliczne wychowanie i poziom nauczania. Zarzucono też Wróblewskiemu walkę o stołek, a nie o dobro młodzieży. Wójtowi zaś, że jeden zespół mu się podoba a drugi zwalcza, mimo niewątpliwych korzyści dla gminy, które nastąpią w wyniku wspólnego zarządzania szkołami.
– Wchodzicie do salonu w buciorach – ripostował Dąbrowski, przypominając opozycji, że to nie on, a jaja mieszkańców Huty Mińskiej są winne rozwaleniu struktury szkół.
Już niczego nie można było zrobić, jak tylko powiedzieć prawdę! – Wójt zrobił ferment, przygotowując projekt uchwały tylko dla Stojadeł, choć wniosek dla Niedziałki był złożony w tym samym terminie – wystrzelił radny Pucelak, namawiając wszystkich, by nie głosowali za zespołem w Niedziałce. Wszyscy poczuli ulgę, ale też ogrom gnoju zmieszanego z pianą. Tak to gminny salon stał się samorządowym chlewem,. I tak będzie aż do jesiennych wyborów?

Numer: 2006 09   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *