KałuszynKałuszyn sesyjny

Takich obrad w tej kadencji Rady Miejskiej w Kałuszynie jeszcze nie było. Program, zaproponowany przez czwórkę radnych, przywidywał głównie dyskusje, a raczej krytykę poczynań lokalnej władzy. Opozycja przygotowała listę zarzutów wobec burmistrza, przewodniczącej rady i urzędu. Zamiast rzeczowej rozmowy wywołała jednak fale śmiechu i irytacji.

Piaskiem po władzy

Trójka radnych z Naszej Kałuszyńskiej Ziemi – Marek Chrościcki, Janusz Dmowski i Piotr Gójski – bacznie śledzi poczynania burmistrza Mariana Soszyńskiego. Ostatnio wsparł ich w tym radny PSL Waldemar Mroczek, podpisując się pod wnioskiem zwołania nietypowych obrad rady gminy. Nietypowych, bo skupionych wyłącznie na krytyce działalności burmistrza, przewodniczącej rady Ewy Standziak i urzędu miejskiego. Głównymi zarzutami było m.in. stronnicze redagowanie protokołów z sesji, nierówne traktowanie mieszkańców, serwilistyczna postawa przewodniczącej czy celowe kontrole Soszyńskiego wymierzone w opozycję.

Pierwsza próba publicznej dyskusji się nie powiodła, bo na sesję 28 lutego przybyli jedynie wnioskodawcy i przewodnicząca rady. Z powodu braku quorum obrady przesunięto. We wtorek, 18 marca, był już niemal komplet – 13 na 15 radnych. Drugie podejście poza krytyką i wzajemnymi oskarżeniami nie przyniosło jednak żadnych, konkretnych wniosków.

Pierwszy do ataku ruszył Piotr Gójski, wypominając Soszyńskiemu obniżenie ceny wywoławczej przeznaczonego do sprzedaży budynku po szkole podstawowej w Nowych Groszkach. Wedle zarządzenia burmistrza wartość obiektu zmniejszono z 830 tys. na 600 tys. zł i – co więcej – decyzja ta miała być konsultowana z komisjami rady. Jak się okazało, nie ze wszystkimi. Zamiar obniżenia ceny burmistrz przedstawił tylko na dwóch komisjach, do których akurat nie należą radni NKZ. Dmowski uznał to za celowe działanie, wymierzone w interes radnych, którzy nie zgadzają się na zaniżanie wartości tego niemal 1000-metrowego budynku stojącego na hektarowej działce. Swoją dezaprobatę wobec tego pomysłu na komisji rolnictwa wyraził radny Mroczek, ale wobec przekonania rady, by budynek sprzedać jak najszybciej, był bezsilny.

Ciosu w opozycję wnioskodawcy sesji dopatrywali się również w kontroli burmistrza przeprowadzonej u państwa Gójskich. Miała ona sprawdzić anonimowe doniesienia o spalaniu niepożądanych substancji, które powodują  zadymienie. I choć inspekcja nie wykazała uchybień, radny Gójski miał żal do burmistrza, że zajmuje się donosami i anonimami, a Dmowski sugerował wręcz, że to nie przypadek a celowe działanie włodarza miasta. Sekretarz Arkadiusz Czyżewski próbował tłumaczyć, że postępowanie musiano wszcząć z urzędu po otrzymaniu informacji o prawdopodobnym wykroczeniu.

Irytacja radnych sposobem prowadzenia dyskusji nie zniechęciła jednak opozycji. Już wcześniej przygotowali projekt uchwały, by sprawę kontroli przekazać do komisji rewizyjnej. Rada pomysł ten odrzuciła 8 głosami przeciw, przy 1 wstrzymujących się i 4 głosach poparcia.

Do rewizji próbowano przepchnąć również projekt radnego Dmowskiego w sprawie zbadania zgodności protokołów z nagraniami z sesji. Jego zdaniem, są one redagowane w sposób stronniczy i brakuje w nich niektórych wypowiedzi burmistrza. Niestety, nie wziął pod uwagę faktu, że na każdych obradach protokoły są przez radę zatwierdzane. Radni 9 głosami przeciw odrzucili więc i ten projekt.

To nie jedyne zarzuty opozycji. Dmowski domagał się również przesyłania protokołów w wersji elektronicznej mailowo i na pewno nie na trzy dni przed sesją. Nieco wcześniej wnioskował do urzędu o dostęp do dźwiękowych nagrań obrad od początku tej kadencji. Po kilku problemach nagrania te otrzymał i teraz być może je upubliczni, by każdy mógł posłuchać jak prowadzone są sesje.

Chodzi głównie o – jego zdaniem – bezkrytyczną postawę przewodniczącej Standziak wobec burmistrza, spowodowaną prawdopodobnie tym, że oboje siedzą w prezydium. Jego wniosek o rozsadzenie tej dwójki spotkał się jednak ze śmiechem radnych i zarzutami braku szacunku i destabilizacji pracy rady. Zapewniania Gójskiego o działaniu dla dobra miasta nie przekonały radnych, a tylko dodatkowo podgrzały atmosferę.

– To się robi mała piaskownica. Sposób tej rozmowy nas ośmiesza, nie tylko w oczach mieszkańców, ale sąsiednich gmin, a nawet powiatów – grzmiał burmistrz Soszyński. Wygląda jednak na to, że sala obrad kałuszyńskiej rady miejskiej jeszcze nie raz będzie świadkiem podobnych dyskusji.

Numer: 13 (860) 2014   Autor: Justyna Kowalczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *