Powiat mińskiDRODZY CZYTELNICY

Władza ma to do siebie, że nie lubi konkretów i krytyki. Szczególnie wypominania jej lenistwa, braku kompetencji i hańbiącego zachowania. Okopuje się wtedy przepisami, paragrafami i dąsami, wyciągając do zwalczania natrętów repertuar zakazów i kar. A w przypływie intelektu sięga po ironię, która wzbudza jeszcze większy śmiech wyborców. A potem się dziwi, że jej nie docenili lub – co gorsze – zlekceważyli.

Wagi odwagi

DRODZY CZYTELNICY / Wagi odwagi

Czy urząd miasta dba tylko o wpływy z podatków czy też o to, żeby płacący te podatki mogli się w mieście bezpiecznie poruszać po drogach lub chodnikach? – pyta Jakubowskiego zniecierpliwiony mińszczanin. O dziwo nie czepia się nieodśnieżonych ulic czy chodników, a oskarża burmistrza o spychologię w zakresie podziurawionych głównych traktów miasta. To co, że należą do powiatu lub województwa, miasto powinno tak współpracować z innymi władzami, by wszystko grało. Nie będzie, bo do współdziałania trzeba dorosnąć...

Co może odpowiedzieć arogancka władza na tak inteligentne pytanie? Władza myśli, że takie głosy powinny być skierowane do radnych powiatowych z Mińska Mazowieckiego lub bezpośrednio do starosty, by wskazać im kierunki działania zgodne z potrzebami mieszkańców powiatu. Przypomina też, że większość tych zarządów dróg to jednostki podległe samorządom, a więc organom pochodzącym z wyboru.

Sugestia jest aż nadto jasna – ja niczego nie mogę zrobić, a ich można postraszyć wyborcami. Jakie to proste, ale obusieczne, bo przecież burmistrz nie spadł z planety absurdu, a też został wybrany. Miał nawet program wyborczy z SKM w roli lepszego sprzężenia z pracodajną stolicą. Dlaczego o niej nie chce dzisiaj mówić? Może został wyrolowany przez wyborczych promotorów? Ależ skąd, on doskonale wiedział już w 2010 roku, że Warszawa dla nas zawsze będzie za droga.

Trzeba mieć odwagę, by przyznać się do błędu, by adwersarzowi przyznać rację. Jakoś z sesji na sesję ta cecha jest coraz dalsza mińskiemu burmistrzowi i jego klakierom. Jeden z najpełniej skucionych znowu obrażał publicznie radnego Ślusarczyka. Zarzucał mu nieznajomość prawa, procedur i statutu miasta. Napastowany nie potrafi krzyczeć, więc bronił się połgłosem, co oczywiście skuciony odebrał jako brak woli walki u mięczaka. Zagadał więc familiarnie, że nie ma nic do kolegi Roberta, a szkaluje tylko radnego Ślusarczyka w roli szefa komisji rewizyjnej.

Burmistrz jest jeszcze lepszy w gierkach psychologicznych, więc praktycznie robi co i jak chce. Szczególnie nie ma ochoty odpowiadać na pytania dociekliwych radnych. Nie ma również ochoty ujawnić protokołu z kontroli zatrudnienia w magistracie. Chciałby, by było to tylko sprawozdanie, ale radni już tak daleko nie poszli i nakazali ujawnić dokument, który może zachwiać mińską władzą.

Jeśli jest taka cnotliwa, to dlaczego od października nie miała odwagi pokazać tego szpetnego protokołu. Chodzą słuchy, że był za długi, zbyt szczegółowy, a zalecenia nie do wykonania...

***

Wprawdzie święto babć i dziadków już za nami, ale nigdy dość naszych seniorów z wnuczętami. Życzymy im, by mogli się cieszyć jak najdłużej zdrowiem i dobrym słowem od młodszych. Ci niech pamiętają, że życie potrafi odpłacać pięknym za nadobne.

Numer: 5 (852) 2013   Autor: WASZ REDAKTOR






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *