Powiat mińskiLigi piłkarskie 2017/2018

Po czwartym sezonie w IV lidze Mazovia wreszcie wywalczyła tytuł mistrzowski. Jednak aż do ostatniego meczu nie była pewna wygranej, dlatego rozegrane w Mińsku Mazowieckim spotkanie z MKS Ciechanów rozbudziło nie lada emocje. Na stadionie pojawiło się ok. 450 kibiców, którzy swoim dopingiem ponieśli mińszczan do upragnionego zwycięstwa...

Mazovia mistrzem

Mecz z MKS Ciechanów miał zadecydować o zwycięstwie Mazovii w lidze. Nie dziwi więc, że mińscy piłkarze wyszli na murawę maksymalnie skoncentrowani i w optymalnym składzie. Od początku kontrolowali przebieg meczu, w 22 minucie wyszli na prowadzenie po golu Noiszewskiego. Chwilę przed końcem pierwszej połowy Grabek podwyższył prowadzenie, a chwilę po powrocie z szatni gola na 3:0 zaliczył Bondara. Romanov w 55 minucie dał czwartą bramkę z rzutu karnego. Od tej pory mińszczanie oddali nieco pola, więc rywale częściej atakowali i w 62 minucie trafili, ale tylko honorowo, bo nie starczyło im skuteczności, aby zdobyć kolejne gole, a na przeszkodzie stanęła też utrata jednego z zawodników, który w końcówce meczu obejrzał czerwoną kartkę.

Gwizdek sędziego przyniósł prawdziwą euforię. Nie zabrakło podziękowań dla kibiców, a także szampana. To ogromny sukces mińskiej drużyny, ale jeszcze większym byłby awans do III ligi. Ale o niego mińszczanie będą jednak musieli powalczyć w barażowym dwumeczu z Bronią Radom. Najpierw – 23 czerwca – zagrają u siebie, a 27 czerwca pojadą do Radomia. Oby z dużą przewagą bramkową wyniesioną z Mińska.

Przed rezerwami Mazovii niespodziewanie otworzyła się perspektywa awansu do IV ligi. Zostanie jednak niewykorzystana, a ostatecznie przyczynił się do tego derbowy mecz z Watrą Mrozy, który zakończył się remisem. Dla mrozian było to przedłużenie nadziei na ustrzeżenie się spadku do klasy A, ale mogli pokusić się nawet o zwycięstwo. Do przerwy nie padły bramki. Mazovia wyszła na prowadzenie w drugiej połowie, gdy w 65 minucie indywidualną akcję przeprowadził Staska. Watra zdołała wyrównać po golu Serwatki, a w doliczonym czasie gry mogła strzelić zwycięską bramkę Kosyl nie zdołał pokonać Stelmaszczyka. Dlatego mrozianie ostatni ligowy mecz muszą zwyciężyć , licząc na to, że Wektra nie zrobi tego samego.

Szanse na uniknięcie spadku zachował też A-klasowy Świt Barcząca, choć niedawny mecz przegrał. W ostatnim spotkaniu w sezonie, które rozgrywał na stadionie w Zakolu-Wiktorowie, podejmował MKS Małkinia. Zawodnicy i kibice liczyli na zwycięstwo, ale zupełnie się przeliczyli. Świt nie potrafił postawić swoich warunków gry i goście z Małkini nie mieli problemów, aby strzelić cztery gole. Dla gospodarzy honorową bramkę zdobył Orzełek. Uchronienie się przed spadkiem będzie trudne, bo Świt musi wygrać z Tęczą Korczew i liczyć na potknięcie Poloneza Mordy w meczu z Nojszewianką.

Inne nastroje panują w Olimpii Latowicz, która zwycięstwem z Iskrą Kotuń zakończyła sezon i przypieczętowała swój awans. W tym spotkaniu gole padały parami. Najpierw w 20 i 24 minucie latowiczanie za sprawą Pałdyny i Świątka zadali dwa ciosy rywalom, którzy wyrównali rezultat bramkami z 41 i 44 minuty. Goście zdołali jednak jeszcze raz wyjść na prowadzenie po golu Zwierza z 60 minuty, które utrzymali już do końca.

Numer: 25 (1081) 2018   Autor: (łk)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *