Powiat mińskiLigi piłkarskie 2017/2018

To nie był początek rundy wiosennej, o jakim marzyli piłkarze i kibice IV-ligowej Mazovii. Nie dość, że spotkanie z Wisłą II Płock nie było specjalnie efektowne, to jeszcze w końcówce mińszczanie utracili szanse na zdobycie choćby jednego punktu...

Start bez punktów

Mazovia grała na stadionie przy ul. Budowlanej, a mecz obserwowała spora grupa kibiców. Przebieg całego meczu nie zapowiadał końcowej porażki gospodarzy. Zaczęli wprawdzie bez fajerwerków, ale zgodnie z planem. Szybko (15') wyszli na prowadzenie po golu powracającego z wypożyczenia Michała Bondary, który skierował do bramki piłkę odbitą przez bramkarza rywali. Przed końcem pierwszej części spotkania Mazovia miała jeszcze kilka niezłych okazji na podwyższenie prowadzenia, ale zabrakło skuteczności.

W drugiej połowie gospodarze kontynuowali swoją taktykę. Rozbijali ataki rywali jeszcze przed polem karnym, ale sami także nie potrafili przebić się pod bramkę Wisły. Walka toczyła się więc głównie na środku boiska, gdzie kibice obejrzeli dużo niedokładnych podań, a sędzia często musiał przerywać grę. Do czasu, gdy prowadzili, taki stan odpowiadał gospodarzom, ale kiedy w 70 minucie stracili bramkę, zrobiło się nerwowo. Mazovia dopiero w końcówce zintensyfikowała swoje ataki, licząc, iż ponownie wyjdzie na prowadzenie. Niestety, stało się zupełnie odwrotnie – to goście w ostatnich sekundach meczu zapewnili sobie trzy punkty. Zaraz po ich trafieniu sędzia Krzysztof Zdziechowski po raz ostatni użył gwizdka, co zaowocowało prawdziwą euforią graczy Wisły. Zupełnie zrozumiałą, ponieważ wygrali już prawie przegrany mecz. Mazovii pozostaje natomiast poczekać na pierwsze wiosenne punkty. Być może tylko tydzień – do wyjazdowego spotkania z Ożarowianką.

Dużo ciekawsze spotkanie zapewniła kibicom druga drużyna Mazovii. W klasycznym derby zmierzyła się u siebie z Victorią Kałuszyn i po emocjonującej, obfitującej w zwroty akcji grze zwyciężyła 3:2. Goście zaprezentowali się jednak z dobrej strony, co pokazali, dwa razy wychodząc na prowadzenie w meczu. Najpierw za sprawą gola autorstwa Końcy, po którym wyrównanie gospodarzom dał Niemyjski, a później po trafieniu Gągola. Do przerwy było więc 2:1 dla Victorii. W drugiej połowie mińszczanie podkręcili tempo, co dało efekt w końcówce meczu. Najpierw w postaci wyrównania po samobójczym golu Karpiarza, a później, już w doliczonym czasie gry, przyczyniło się do zwycięstwa. Trafienie na wagę trzech punktów zaliczył Dźwigała, wykorzystując dośrodkowanie po rzucie wolnym. Kałuszynianie nie maja jednak wielkich powodów do narzekań. Minimalna przegrana z liderem to nie hańba, a dobra gra powinna dać efekty w kolejnych meczach.

W siedleckiej okręgówce swoje mecze rozegrały również ekipy Fenixa Siennica i Watry Mrozy. Pierwsi grali u siebie, ale pomimo przewagi w meczu z Sępem Żelechów nie udało im się zdobyć bramki, a całe spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Natomiast mrozianie grali w Karczewie z Kolektywem Oleśnica, który jest ich sąsiadem w ligowej tabeli oraz – obok Watry – jednym z kandydatów do spadku. Tym ważniejsza była więc wygrana gości, którzy mecz rozstrzygnęli na początku drugiej połowy, a konkretnie zrobił to Patryk Ceranka, trafiając dwa razy do bramki rywali. Warto dodać, że było to dopiero trzecie zwycięstwo mrozian w tym sezonie.

Numer: 13 (1069) 2018   Autor: (łk)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *