Gmina Mińsk MazowieckiPodmińskie wariacje

Czasami wydaje się, że radni się nudzą i wymyślają sceny wprost kabaretowe. Tym razem to sołtys Janowa Marek Prasał zaczął burzę personalną, upominając się o sprawozdania z działań przewodniczącej Jolanty Bąk, która tak lubi rozliczać wójta Piechoskiego. Ta bez ceregieli wytknęła mu, że łamie prawo, wysyłając na sesje rady swoją żonę...

Żona jak korona

Przewodnicząca Jolanta BĄK bardzo dziękuje za pomysł dotyczący przedstawiania sprawozdania z pracy przez przewodniczącą rady gminy, ponieważ sama również o tym myślała. Niech wie Prasał i inni wiedzą, że oprócz zwołania sesji i prowadzenia obrad jej praca polega na tym, że bardzo często musi być w gotowości 24 godziny na dobę, bo są telefony od mieszkańców, wizyty w domu, spotkania...

Przewodnicząca poinformowała też, że razem z wiceprzewodniczącym Grubą pełni również dyżury w UG co poniedziałek, a jeśli komuś z mieszkańców termin ten nie odpowiada, to dysponuje wolą spotkania się w ciągu tygodnia w dowolnym terminie, który jest indywidualnie ustalany.

Stara się jeździć w teren i sprawdzać na miejscu, jak wygląda dana sytuacja, żeby nie dawać odpowiedzi zza biurka nie poznając problemu. Z tego względu w dużym stopniu udaje się pomagać mieszkańcom i jest z tego dumna.

Przewodnicząca zdradziła, że w ostatnim czasie wiele czasu i zdrowia zajęła jej sprawa dotycząca zapędów w sprawie połączenia gminy z miastem. Temat staje się gorący, bo można zrobić takie połączenie bez pytania o zdanie radnych i mieszkańców. Po sesji może zdradzić parę zakulisowych sekretów nawet odnośnie personaliów osób, które prowadzą takie rozmowy i mają takie plany wobec gminy.

Zwracając się zaś do sołtysa Janowa powiedziała, że pomimo podziękowań czuje również szpilkę, którą Prasał chce jej wsadzić prawie na każdej sesji, ale mu to średnio wychodzi.

Fakt, nie była na pikniku w Janowie i bardzo za to przeprasza, ale nie przysłała też męża na piknik, jak ma to w zwyczaju sołtys Janowa. On przysyła na sesję żonę, która podpisuje się na liście obecności jego nazwiskiem.

Było jej przykro bronić tak przestępczego działania.

Marek PRASAŁ cierpliwie czekał, a kiedy skończyła, to ubolewał, że dał jej dobrą radę odnośnie sprawozdania, ale ona i tak uszczypliwie uderzyła go w sprawie podpisu. Sołtys powiedział, że wie o tym, że niektórzy przychodzą na komisję i podpisują na sam fajrant, więc nie są na komisji, a biorą pieniądze. Zapytał, czy jest to przestępstwo, czy nie jest. Powiedział również, że przysłał żonę, bo nie mógł być, bo miał robotę w gospodarstwie. Jest rolnikiem i sołtysem. Przysłał więc żonę, która podpisała listę i czy w związku z tym jest to przestępstwo.

Przewodnicząca też nie toleruje takich zachowań i dlatego była zmuszona wykreślić z listy pewnego kolegę. Podczas osobistego wykreślenia z listy sołtysa z Janowa wykreśliła również jednego z radnych, który przyszedł pod koniec komisji został wykreślony z listy i nie otrzymał diety. Przewodnicząca nie popiera tego i dodała, że jest to chyba spowodowane tupetem. Jednak żona udająca sołtysa to nie spóźniony radny. Nie myślała o tym, żeby zgłaszać to jako przestępstwo, ale cieszy się, że żona przekazała sołtysowi, co się działo na sesji. Wie, że Prasał nie wytrzymywał już nerwowo na sesjach, bo w radzie źle się dzieje.

Numer: 39 (1043) 2017   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *