Po przerwie w ligowych rozgrywkach Mazovia wróciła do gry i dołożyła kolejne trzy punkty do swojego dorobku. Jednak to nie w Mińsku Mazowieckim przy Sportowej rozegrano najciekawszy mecz, bo na niższych poziomach rozgrywek kibice mogli doznać zdecydowanie intensywniejszych emocji...
Jutrzenka w nerwach
Mazovia rozegrała swój mecz w sobotę, a rywalem był Mazur Gostynin. Obie drużyny przed tym spotkaniem miały po 7 punktów, więc zanosiło się na wyrównaną grę. I na początku właśnie taka była. Mazovia nie mogła znaleźć sposobu na przedostanie się w pole karne rywali, którzy prezentowali agresywny, ostry futbol, ale również nieskuteczny w ofensywie. Kiedy wydawało się, że do przerwy nie padną żadne bramki, dośrodkowanie Romanova wykorzystał Siedlecki i wyprowadził mińszczan na prowadzenie. Po kilku minutach sędzia zarządził przerwę, ale zaraz po jej zakończeniu Mazovia ponownie uderzyła. Strzał Słowika był jeszcze nieskuteczny, ale w 55 minucie swoją przydatność dla zespołu ponownie zaznaczył Siedlecki. Tym razem skorzystał on ze znakomitego podania Żurawskiego i nie dał szans bramkarzowi Mazura. Przed końcem meczu gospodarze stworzyli sobie jeszcze kilka dobrych sytuacji, alenie potrafili ich zamienić na gole. Spotkanie zakończyło się więc rezultatem 2:0 dla Mazovii.
Drużyny, które zaplanowały swoje mecze na niedzielę, miały pecha. Nasilający się deszcz skutecznie utrudniał grę i w kilku przypadkach zadecydował o końcowym wyniku. Padało też w Mińsku, gdzie rezerwy Mazovii podejmowały na stadionie przy Budowlanej Zryw Sobolew. Tam jednak sztuczna nawierzchnia chyba pomagała gospodarzom, bo dwoma podwójnymi ciosami łatwo wykończyli rywali. Dwie bramki strzelili bowiem w pierwszych, a dwie następne w ostatnich 10 minutach meczu. Goście odpowiedzieli tylko bramką, więc Mazovia II zaliczyła kolejny awans w tabeli okręgówki.
Ciekawie zapowiadały się derby, w których mroziańska Watra podejmowała dębski Płomień. Gospodarze przed tym spotkaniem nie mieli na koncie jeszcze punktu, goście natomiast, nakręceni niedawnym zwycięstwem, liczyli na kolejną wygraną. Nie zawiedli się, choć nie było łatwo. Do przerwy wywalczyli jednak prowadzenie 2:0 po golach Bartosza Malesy. Po powrocie na murawę gospodarze odpowiedzieli trafieniem Zwierza, ale chwilę przed końcem meczu wynik na 3:1 ustalił Woś.
Rozgrywki w klasie A stały pod znakiem derbów, a w pierwszych Jutrzenka podejmowała drużynę Świtu. Niestety prawie cały mecz zdominowały negatywne emocje skierowane w stronę sędziów. Zwłaszcza gospodarze czuli się pokrzywdzeni – najpierw przez niezauważanie fauli, a później przez nieuznaną bramkę. W całym meczu brakowało płynności, a dominowała bezpardonowa walka. Do przerwy było 2:1 dla gości, dla których strzelali Kuczerenko i Wadas. Autorem gola dla Jutrzenki był natomiast Czerwonka. W drugiej połowie nastroje wcale nie uległy złagodzeniu, ale gra stała się jałowa, nabierając rumieńców dopiero w końcówce. W 84 minucie Wiącek podwyższył prowadzenie Świtu, ale po chwili gospodarze odpowiedzieli golem Branickiego. Na tym jednak nie poprzestali i rzucili się do ataku, stwarzając sobie kilka znakomitych okazji. Zabrakło jednak nieco szczęścia i Jutrzenka musiała pogodzić się z piątą już porażką w lidze.
Mecz w Hucie między Tygrysem a Nojszewianką wyglądał zupełnie inaczej, choć także obfitował w bramki. Strzelali je przede wszystkim gospodarze, bo spotkanie zakończyło się ich wygraną 6:1. Na 4 trafienia Habera i 2 Powałki goście odpowiedzieli tylko golem Rastawickiego.
Numer: 38 (1042) 2017 Autor: (łk)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ